Protesty w Brazylii. Zwolennicy Bolsonaro szturmują Kongres
W Brazylii trwa protest zwolenników byłego prezydenta tego kraju Jaira Bolsonaro. Z doniesień lokalnych mediów wynika, że tłum szturmował budynki rządowe, Kongres oraz pałac prezydencki. "To próba zamachu stanu" - donoszą media. Prezydent Lula ocenił, że to, co się wydarzyło, to "barbarzyństwo". Ostrzegł, że każda osoba zaangażowana w zamieszki zostanie odnaleziona i ukarana. Ze świata zaczynają napływać wyrazy poparcia dla prezydenta Brazylii. W nocy polskiego czasu przekazano, że służba ochronny przy wsparciu żandarmerii wyparła zwolenników Bolsonaro z budynku Sądu Najwyższego.
Informację o masowych protestach w stolicy Brazylii przekazała agencja Reutera, powołując się na lokalne media.
Prezydent Brazylii Luiz Inacio Lula da Silva skrytykował w niedzielę wieczorem podczas przemówienia żandarmerię wojskową za pasywność, w efekcie której w niedzielne popołudnie tysiące radykalnych zwolenników byłego prezydenta Jaira Bolsonaro wdarło się w stolicy kraju Brasilii do głównych urzędów państwowych.
- Żandarmeria wojskowa stanu federalnego niestety nie wypełniła swoich obowiązków (...). To nie zdarza się z ich strony po raz pierwszy - stwierdził Lula.
Prezydent wskazał, że pod koniec grudnia widział relacje z protestów przeciwko swojemu zaprzysiężeniu, podczas których - jak powiedział - żandarmi "również zachowywali się w sposób bierny".
- Ci funkcjonariusze nie mogą pozostać bezkarni - powiedział Lula da Silva ogłaszając, że w niedzielę wieczorem wróci z Sao Paulo do Brasilii.
Lula wyraził też nadzieję, że wszyscy ci, którzy przypuścili w niedzielę szturm na państwowe budynki w stolicy kraju zostaną "przykładnie ukarani".
Funkcjonariusze ochrony budynku Sądu Najwyższego Brazylii wspomagani przez żandarmerię wyparli w niedzielę wieczorem zwolenników byłego prezydenta Jaira Bolsonaro z gmachu Sądu, do którego wdarli się kilka godzin wcześniej.
Według źródeł władz dystryktu federalnego, służby bezpieczeństwa przetrzymują grupę agresorów w podziemnych garażach do czasu przekazania ich służbom więziennym Brasilii.
Siedziba Sądu Najwyższego jest pierwszą, z której udało się wyprzeć radykalnych zwolenników Jaira Bolsonaro, którzy wdarli się w niedzielne popołudnie do głównych urzędów państwowych w stolicy kraju.
Prezes brazylijskiego Sądu Najwyższego wydała oświadczenie w związku z protestami.
"Sąd Najwyższy dołoży wszelkich starań, aby wszyscy terroryści zostali przykładnie ukarani" - napisała.
Sędzia Sądu najwyższego Brazylii Alexandre de Moraes napisał, że "instytucje republikańskie, finansiści, podżegacze, byli i obecni funkcjonariusze publiczni, którzy kontynuują nielegalne działania antydemokratyczne poniosą odpowiedzialność za nikczemne ataki terrorystyczne".
"W Brazylii nie zabraknie sądownictwa" - dodał.