Premier Armenii wskazuje dwóch sojuszników. "Na OUBZ nie można polegać"

Oprac.: Sebastian Przybył
- Znam dwa sojusznicze kraje z OUBZ, które uczestniczyły w przygotowaniach do wojny przeciwko nam - oznajmił premier Armenii Nikol Paszynian. Szef rządu powiedział również, że na postradzieckiej organizacji militarnej "nie można polegać", a Ormianie zastanawiają się, "czy w ogóle jest sens, by dalej pozostawać częścią" układu. To kolejny krok władz w Erywaniu, oddalający to państwo od Kremla.

Premier Armenii stwierdził w środę, że dwa kraje będące członkami Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (OUBZ) - czyli wojskowej formuły zrzeszającej większość państw byłego ZSRR - pomogły Azerbejdżanowi podczas operacji militarnej w Górnym Karabachu z 2020 roku wymierzonej w jego państwo.
- W przygotowaniach do wojny brali udział nasi sojusznicy, a nie byli po naszej stronie. Znam dwa kraje OUBZ, które uczestniczyły w działaniach przeciwko nam - powiedział podczas swojego wystąpienia w parlamencie. Nie wskazał jednak, o jakie kraje chodzi.
Armenia-Azerbejdżan. Nikol Paszynian wskazuje dwa kraje
Konflikt, o którym wspomniał premier Nikol Paszynian, to II wojna o Górny Karabach, zwana także wojną 44-dniową.
Trwała ona od 27 września do 10 listopada 2020 roku i miała związek z nierozwiązanym od upadku Związku Radzieckiego sporem granicznym między Armenią a Azerbejdżanem. Górski Karabach należy formalnie do Baku, ale w większości zamieszkują go Ormianie, stanowiący 75 proc. tamtejszej populacji.
W trakcie ponad 30-letniej historii doszło tam łącznie do trzech wojen. Ostatnia z nich rozgorzała we wrześniu 2023 roku, jednak z uwagi na miażdżącą przewagę sił azerskich, zakończyła się po jednym dniu zawieszeniem broni na korzyść Baku. Zawirowania wymusiły na 100 tys. Ormian z Górnego Karabachu ucieczkę do liczącej niespełna trzy miliony mieszkańców Armenii.
Konflikt na Kaukazie. Paszynian o OUBZ
Podczas swojej środowej wypowiedzi na plenum parlamentarnym Paszynian oznajmił również, że celem wojny 44-dniowej było "nieistnienie Republiki Armenii". Wcześniej premier stwierdził również, że "na OUBZ nie można polegać", a społeczeństwo ormiańskie stawia sobie pytania, "czy w ogóle jest sens, by dalej pozostać" częścią tej postradzieckiej organizacji.
Przez lata Erywań był wspierany przez Moskwę, a Baku przez Ankarę. Próby zdobycia wsparcia na arenie międzynarodowej w sprawie spornego regionu skłoniły Armenię, by przystąpić do struktur Międzynarodowego Trybunału Karnego, co Kreml odebrał jego wrogie posunięcie (MTK wydał list gończy za Władimirem Putinem - red.).
19 kwietnia doszło jednak do pierwszego porozumienia granicznego na linii Armenia-Azerbejdżan w regionie Tawusz na trójstyku granicznym z Gruzją. Decyzja ta wzbudziła niezadowolenie wśród Ormian, którzy wyszli na ulice, żądając dymisji Nikoli Paszyniana za wyrażenie zgody na umowę z wieloletnim adwersarzem.
Na początku maja natomiast przedstawiciele władz w Erywaniu uzgodnili także umowę o współpracy z NATO. 14 maja z kolei premier Armenii ogłosił, że jego kraj chce podjąć ścisłą kooperację z Zachodem i dążyć do członkostwa w Unii Europejskiej.
Źródło: TASS, Interia
----
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!