Nikol Paszynian jest jednym z gości specjalnych 6. Szczytu Demokracji, który odbywa się w stolicy Danii Kopenhadze. Wydarzenie poświęcone jest światowemu bezpieczeństwu, w szczególności napaści zbrojnej Rosji w Ukrainie i konsekwencji tych wydarzeń dla Europy. W trakcie transmitowanej na żywo rozmowy premiera Armenii z jednym z dziennikarzy, padło pytanie dotyczące przyszłości kraju w międzynarodowych sojuszach. Wcześniej przedstawiciele rządu w Erywaniu kilkukrotnie informowali o chęci znacznych zmian w polityce zagranicznej m.in. zbliżeniu politycznym i gospodarczym z krajami Europy zachodniej. Premier Paszynian odpowiadając, jasno stwierdził, że Armenia planuje dołączyć do Unii Europejskiej. - W którym roku? W tym roku! - podkreślił. Deklaracja polityka może oznaczać potrzebę pilnych działań ze strony Erywania. Pod koniec marca przewodniczący parlamentu tego kraju Alen Simonyan oświadczył dziennikarzom, że władze "nie omawiają na tym etapie kwestii członkostwa w UE". W tym samym czasie Parlament Europejski przyjął uchwałę popierającą możliwość ubiegania się Armenii o status kraju kandydującego do Unii Europejskiej, a także wzywającą do wsparcia dążenia władz w Erywaniu do rozszerzenia współpracy z brukselskimi instytucjami. Armenia odwraca się od Rosji. Oburzenie na Moskwę Zbliżenie Erywania do Unii Europejskiej od kilku miesięcy jest przedmiotem ostrej krytyki ze strony rosyjskich polityków. W mediach nie brakuje ostrych opinii dotyczących polityki tamtejszych władz i samego Nikoli Paszyniana. Zdaniem szefa Komisji Spraw Międzynarodowych rosyjskiej Dumy Państwowej Leonida Słuckiego, premier Armenii prowadzi politykę taką samą, jak Ukraina przed wybuchem specjalnej wojennej operacji (propagandowe określenie wojny w Ukrainie - red.). - Paszynian prowadzi Erywań ukraińską ścieżką i staje się to coraz bardziej oczywiste w miarę rozwoju formatu Armenia - USA - UE. Na tle niepowodzeń Kijowa w wojnie zastępczej kolektywnego Zachodu, Waszyngton i Bruksela szukają nowego antyrosyjskiego "poligonu doświadczalnego". Najwyraźniej poglądy ludzi Zachodu zaczęły coraz bardziej skupiać się najpierw na Mołdawii, a potem na Armenii - stwierdził. Podobne zdanie wyrażone zostało w komunikacie Ministerstwa Spraw Zagranicznych Federacji Rosyjskiej. "Nieodpowiedzialna i wyniszczająca ingerencja sił ponadregionalnych w sprawy Kaukazu Południowego, chęć wbicia klina między krajami regionu a ich sąsiadami może mieć najbardziej negatywne konsekwencje dla stabilności, bezpieczeństwa i rozwoju gospodarczego w regionie. Powodują w ten sposób pojawienie się nowych linii podziału i niekontrolowany wzrost napięcia" - napisano. "Wzywamy przywódców w Erywaniu, aby nie pozwolili Zachodowi oszukiwać się i prowadzić kraj na złą drogę, obarczoną pojawieniem się próżni w bezpieczeństwie, poważnymi problemami w gospodarce i odpływem ludności" - dodano. ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!