Polskie rozporządzenie weszło w życie w czwartek o północy. Zawieszono towarowy ruch graniczny na przejściach granicznych Polski z Republiką Białorusi dla ciągników samochodowych, samochodów ciężarowych, przyczep, w tym naczep oraz zespołów pojazdów, które zarejestrowane są na Białorusi lub w Rosji. Granica zamknięta dla białoruskich i rosyjskich tirów i naczep Rozporządzenie podpisał minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Kamiński. MSWiA podkreślało w komunikacie, że nowe przepisy mają na celu uszczelnienie ograniczeń nałożonych na rosyjskich i białoruskich przewoźników, którzy omijali nałożone na nich sankcje. W poniedziałek Mariusz Błaszczak zdecydował także o wpisaniu na listę sankcyjną 365 przedstawicieli reżimu białoruskiego, a także kilkadziesiąt podmiotów, które mają powiązania z rosyjskim kapitałem. Decyzja ministra to odpowiedź na utrzymanie wyroku wobec Andrzeja Poczobuta, działacza polskiej mniejszości, a także na represje uderzające w osoby sprzeciwiające się reżimowi samozwańczego prezydenta Białorusi Aleksandra Łukaszenki. Białoruskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych w mocnych słowach odpowiedziało na nowe ograniczenia wprowadzone przez Polskę. Oficjalny przedstawiciel MSZ Anatol Głaz zapowiedział reakcję. Zamknięta granica z Białorusią. Jest odpowiedź białoruskiego MSZ "Nasza Niwa" cytuje słowa Głaza, który przekazał, że "polskie kierownictwo własnymi rękami tworzy nowe przeszkody i nieludzkie warunki dla obywateli Białorusi i Polski, a także przewoźników całej społeczności eurazjatyckiej". Dodał też, że nasz kraj ponosi całą winę za nieludzkie konsekwencje takich kroków". Rzecznik białoruskiego MSZ zarzucił Polsce łamanie praw człowieka, argumentując, że wprowadzone rozporządzenie uderza w prawo do swobodnego przemieszczania się. Głaz zaznaczył, że Białoruś z pewnością odpowie, ale jednocześnie będzie "uwzględniać interesy zwykłych Polaków, którzy cierpią z powodu woluntaryzmu ich rządu". Ponadto Anatol Głaz oskarżył Polskę o celowe wdrażanie "antybiałoruskich kroków", nazywając nasz kraj "reżimem Dudy i Morawieckiego". Stwierdził również, że nowe przepisy mają na celu "wywoływanie komplikacji i eskalację w regionie".