Na pytanie: "jak wiele głowic jądrowych posiada Rosja", nie da się udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Pomimo konwencji międzynarodowych zakazujących Kremlowi rozbudowywania arsenału jądrowego (Non-Proliferation of Nuclear Weapons), jest on największy na świecie i stale rośnie. Choć dokładna liczba stanowi tajemnicę państwową, jak oszacowali eksperci z Federacji Amerykańskich Naukowców, Rosja na początku 2022 r. posiadała od 5800 do 6300 jednostek broni masowego rażenia. Dla porównania, drugim największym potencjałem mogą się pochwalić Stany Zjednoczone z 5428 głowicami. Całe NATO, wraz z Francją i Wielką Brytanią to 5943 głowice, Chiny posiadają ich 350, Pakistan 165, Indie 160, Izrael 90 a Korea Północna około 20. Nie ich liczba jest jednak istotna, ponieważ większość arsenału nuklearnego USA, Rosji i reszty wymienionych państw stanowi rezerwę lub została wycofana z użytku. Autentyczne zdolności bojowe i odstraszenie, to liczba ładunków gotowych do natychmiastowego lub stosunkowo szybkiego uzbrojenia i zrzucenia na terytorium wroga. Rosja dysponuje około 1600 głowicami możliwymi do wykorzystania za pomocą tzw. nuklearnej triady - rakiet balistycznych dalekiego zasięgu wystrzeliwanych z silosów, okrętów podwodnych oraz bomb możliwych do zrzucenia z bombowców strategicznych. W tym zestawieniu Moskwa nieznacznie ustępuje Waszyngtonowi, który w stałej gotowości utrzymuje 1644 głowice. Choć nadal ogromny, obecny potencjał Rosji oraz innych państw posiadających broń nuklearną jest nieporównywalnie mniejszy od szczytowego momentu zimnej wojny, gdy ZSRS w 1986 r. zgromadziło ponad 45 tys. głowic. Do tej pory, choć od początku lat 90. nie przeprowadza się już testów broni jądrowej, Rosja posiada sześć poligonów atomowych, dwie bazy, w których stacjonują okręty podwodne z rakietami balistycznymi oraz dwa lotniska dla bombowców strategicznych. Użycie broni w czterech przypadkach Pomimo licznych mniej lub bardziej zawoalowanych gróźb związanych z wykorzystaniem taktycznych głowic jądrowych podczas wojny w Ukrainie (Kreml posiada około 2000 takich ładunków), rosyjska doktryna wojskowa odnosząca się do warunków, które muszą zostać spełnione, aby Moskwa sięgnęła po ostateczne środki, nie zmieniła się od 2010 roku. Głosi ona, że Federacja Rosyjska użyje broni atomowej jako środka do obrony lub odwetu w czterech sytuacjach: - wystrzelenia rakiet balistycznych w kierunku Federacji Rosyjskiej lub jej sojuszników, - użycia broni jądrowej lub innego typu broni masowego rażenia przeciw Federacji Rosyjskiej lub jej sojuszników, - ataku na infrastrukturę krytyczną, rządową lub militarną na terytorium Federacji Rosyjskiej, które grozi sparaliżowaniem jej potencjału nuklearnego, - agresji na terytorium Federacji Rosyjskiej za pomocą broni konwencjonalnej, która grozi dalszej egzystencji samego państwa, Jeszcze trudniej niż odpowiedzieć na pytanie o dokładną liczbę bomb jądrowych w posiadaniu Rosji, jest oszacować ich przybliżoną, łączną moc. Dzieje się tak z kilku powodów, jednym z nich jest fakt, że większość współczesnych broni atomowych to "nośniki" w postaci np. rakiet balistycznych, do których w zależności od potrzeby dostosowywana jest liczba głowic i ich niszczycielski potencjał. Amerykańska bomba B61 może zostać uzbrojona np. w ładunki o mocy 0,3, 1,5, 10 lub 50 kiloton. Dla porównania, ta zrzucona na Hiroszimę to 15 kiloton. Najpotężniejsza międzykontynentalna rakieta balistyczna w posiadaniu Rosji - RS-28 Sarmat (w terminologii NATO oznaczona jako SATAN 2), docelowo może przenosić 10 ciężkich lub 15 lekkich głowic - przekraczających łączną siłę kilkudziesięciu kiloton. Możliwości rosyjskich sił zbrojnych - przynajmniej te deklaratywne - nie kończą się jednak na rakietach balistycznych. Podczas konferencji 1 marca 2018 r. prezydent Władimir Putin ogłosił, że trwają zaawansowane prace nad sześcioma militarnymi projektami strategicznymi, w skład których wchodzi m.in. nuklearny dron podwodny Posejdon (początkowo występujący pod kryptonimem Status-6) oraz ponaddźwiękowy nuklearny pocisk manewrujący Awangarda, "całkowicie odporny na systemy obrony przeciwrakietowej". USA i NATO ostrzegają Rosję Większość z tych zapowiedzi stanowią jednak spekulacje i niemożliwe do zweryfikowania parametry, którymi Kreml uwielbia się chwalić w programach propagandowych swojej telewizji. Dla przykładu - 1 maja 2022 r. przedstawiono "niszczycielską moc Posejdona", który rzekomo mógłby podwodną eksplozją "zatopić Wielką Brytanię, powodując 500-metrową falę tsunami". Nawet przy ładunku rzędu 2 megaton, który potencjalnie mogłyby transportować podwodne drony-torpedy oraz dodatkowego skarżenia wywołanego wykorzystaniem kobaltu - takie parametry są po prostu fizycznie niemożliwe. Największa do tej pory zarejestrowana fala na Oceanie Indyjskim w 2004 r. sięgnęła 39 metrów. Na tym polega jednak stosowana w Rosji psychologiczna strategia operowania bronią jądrową. Zawyża się potencjał, projektuje zniszczenia w mediach, nieustannie podnosi gotowość własnych wojsk, eskaluje napięcie i czeka na cofnięcie się przeciwnika, który nie zaryzykuje konfliktu na pełną skalę. Wydaje się, że wobec jednoznacznego stanowiska NATO i USA, które zagroziło Putinowi "katastrofalnymi konsekwencjami", gdyby ten zdecydował się na użycie ładunków taktycznych w Ukrainie, dochodzimy do ściany. Marcin Makowski, Interia