Europa szykuje się na "kaprys USA". W tle dokument sprzed wielu lat
Era amerykańskiego parasola ochronnego nad Starym Kontynentem dobiega końca - twierdzą eksperci Politico. Zaostrzona retoryka administracji Donalda Trumpa i nowa strategia obronna Waszyngtonu zmuszają europejskich przywódców do realizacji scenariusza, który jeszcze niedawno wydawał się nierealny: przygotowania do wojny bez wsparcia Stanów Zjednoczonych.

Jak przekonują analitycy, obecna sytuacja to już nie są tylko dyplomatyczne zgrzyty, a prawdziwy wstrząs. Seria słownych ataków prezydenta Trumpa na Unię Europejską stała się powodem do pilnych zmian, które określono mianem "testowania" nowego, europejskiego systemu bezpieczeństwa.
USA. Nowa Strategia Bezpieczeństwa Narodowego
Złudzenia części europejskich przywódców rozwiewa przyjęta niedawno nowa Strategia Bezpieczeństwa Narodowego (NSS) USA. Dokument stawia sprawę jasno: Waszyngton nie zamierza dłużej być globalnym policjantem.
"Czasy, kiedy Stany Zjednoczone dźwigały na swoich barkach cały porządek świata niczym Atlantyda, minęły. Bogate, rozwinięte kraje muszą wziąć na siebie główną odpowiedzialność za swoje regiony" - czytamy.
Administracja Trumpa idzie dalej, wieszcząc szybki upadek Europy pod wpływem migracji. Według amerykańskich analityków, za 20 lat kontynent może być "nie do poznania", a sojusznicy z UE mogą przestać być "godni zaufania".
Zdaniem ekspertów symbolicznym potwierdzeniem tego zwrotu była nieobecność sekretarza stanu USA Marco Rubio na spotkaniu ministrów NATO. Oliwy do ognia dolał jego zastępca, Christopher Landau, oskarżając UE o protekcjonizm, bo ta woli inwestować we własny przemysł zbrojeniowy, zamiast kupować broń od USA.
"Koalicja chętnych" zamiast paraliżu NATO
W obliczu przewidywanego przez analityków paraliżu decyzyjnego, Europa zaczyna organizować się w mniejszych, bardziej zwrotnych formatach. Kluczowe decyzje, zwłaszcza te dotyczące Ukrainy, zapadają w ramach nieformalnej "koalicji chętnych", której trzon stanowią Wielka Brytania, Francja i Niemcy.
Największą rewolucją jest jednak cicha praca nad alternatywą dla słynnego Artykułu 5 NATO. Bruksela chce przywrócić do działania Artykuł 42.7 Traktatu UE mówiący o wzajemnej obronie.
Wspomniany dokument powstał po wojnie w Kosowie, kiedy francuski przywódca Jacques Chirac i brytyjski premier Tony Blair wezwali Europę do wzięcia obrony we własne ręce.
- Pytanie brzmi, czy potrzebujemy dodatkowych gwarancji bezpieczeństwa, które będą gotowe, jeśli Artykuł 5 nagle nie zostanie wdrożony - przyznaje Andrius Kubilius, komisarz UE ds. obrony.
Europa chce w ciągu roku doprecyzować procedury, by w razie ataku reakcja była automatyczna i nie zależała od kaprysu Waszyngtonu.











