- Dla demokracji zwycięstwo Janukowycza jest lepsze. Ukraińscy nacjonaliści będą w opozycji wobec niego, będą go krytykowali za rzekomo prorosyjską politykę. Jeśli wygrałaby Tymoszenko, to wątpię, by prawicowa opozycja wobec niej przetrwała - oświadczył Babicz, komentator polityczny pisma "Russia Profile". - Ona zrobiłaby wszystko, żeby rządzić autokratycznie. Leży to w jej charakterze. Nie jestem pewien, czy pluralizm w ukraińskiej polityce by się zachował przy takim wariancie - dodał. Publicysta zauważył również, że "choć przy urnach wyborczych wygrał Janukowycz, to jednak Tymoszenko się nie podda, spróbuje powtórzyć historię z 2004 roku". - Wszelako wątpię, by jej się to udało. Z dwóch powodów. Po pierwsze - Ukraina jest już inna. Nie jest gotowa stać dla Tymoszenko na ulicy, protestować. Po drugie - inny jest Zachód. Nie jest gotowy, by tak aktywnie, jak w 2004 roku, ingerować w sytuację. Tym bardziej, że Janukowycz też jest, może nie pożądanym, ale jednak normalnym partnerem - powiedział Babicz. Według niego, "w tych warunkach powtórzyć Majdanu jej się nie uda". - Tymoszenko poczyniła wszystkie przygotowania do tego. Oświadczenia, które składała, świadczą o tym, że będzie próbowała powtórzyć scenariusz 2004 roku. Jednak Janukowycz też się na taki wariant przygotowywał. Dla niego stawka jest bardzo wysoka. Jeśli po raz drugi da sobie odebrać stanowisko prezydenta, to będzie postrzegany jako nieudacznik, będzie musiał odejść z polityki - podkreślił komentator. Zdaniem Babicza, pod rządami Janukowycza stosunki Ukrainy i Rosji "pozostaną twarde". - Żadnych ustępstw gospodarczych ze strony Rosji nie będzie. Budowa omijających Ukrainę magistrali Nord Stream (Gazociąg Północny) i South Stream (Gazociąg Południowy) będzie kontynuowana. Rosja nie darzy Ukrainy zaufaniem. Dlatego potrzebuje alternatywnych tras dostaw nośników energii do Europy Zachodniej - powiedział. Rosyjski publicysta prognozuje, że przy Janukowyczu relacje Ukrainy z Polską będą bardzo dobre. - Janukowycz nie raz był w Polsce. Wielokrotnie udzielał wywiadów polskim mediom. W jego wypowiedziach nie było żadnych akcentów wrogich wobec Polski. Nigdy nie pokazywał, że żywi do niej jakieś urazy. A ma podstawy do zgłoszenia pretensji za wydarzenia z 2004 roku. Jednak nigdy sobie na to nie pozwalał - wskazał. Babicz podkreślił, że najważniejsze jest to, jaką przewagę ostatecznie uzyska Janukowycz. - Aby doszło do pomarańczowej rewolucji, potrzebne są dwa czynniki - potężne poparcie ze strony narodu i wsparcie ze strony Zachodu. Tym razem Tymoszenko nie ma tych dwóch czynników. W 2004 roku oba występowały - powiedział. Komentator zauważył też, że jest pod wrażeniem twardości ukraińskich polityków. - Najpierw wzajemnie oblewają się brudami, a po dwóch dniach tworzą koalicje. Trzeba do tego przywyknąć. Tak na Ukrainie będzie jeszcze długo. Nie wykluczam, że może dojść nawet do koalicji Janukowycza z Tymoszenko. Zobaczymy tam jeszcze mnóstwo zadziwiających rozwiązań - oznajmił Babicz.