Dodatkowe samoloty na Bliskim Wschodzie mają być odpowiedzią na groźby ze strony Iranu oraz współpracujących z nim organizacji w Strefie Gazy, Libanie i Jemenie. To pokłosie gróźb jakie Iran wystosował pod adresem Izraela i zagroził "bezpośrednim uderzeniem". Ma to być odwet za zlikwidowanie w ataku powietrzny lidera Hamasu Ismaila Hanijego, którego zabito w Teheranie. "New York Times" cytuje anonimowego urzędnika, który zapewnia, że amerykańskie siły na Bliskim Wschodzie podejmują "niezbędne kroki" w celu zwiększenia gotowości bojowej oraz ochrony żołnierzy amerykańskich i sojuszniczych. Eskalacja na Bliskim Wschodzie. Pentagon liczy samoloty Na razie nie wiadomo ile dokładnie maszyn wyślą Amerykanie. Konieczne będą też ostateczne zgody Pentagonu i sekretarza obrony Lloyda Austina - wskazuje "New York Times". Źródła dziennika podkreślają, że obecna analiza ma wskazać liczbę samolotów oraz ich typ, tak, by komponent lotniczy pomógł ochronić Izrael, ale bez sprawiania wrażenia eskalacji konfliktu. "New York Times" wskazuje, że każda dodatkowa siła na Bliskim Wschodzie może mieć "kluczowe" znaczenie. W kwietniu Iran wystrzelił w stronę Izraela ponda 300 dronów i rakiet przeciwko Izraelowi. Wówczas samoloty USA, Francji, Jordanii i Wielkiej Brytanii współpracowały w celu zestrzelenia 80 dronów. W kwietniu Iran poinformował o uderzeniu z wyprzedzeniem, co dało czas na przygotowanie obrony i koordynację systemów lotniczych, morskich i naziemnych. Nie jest pewne czy kolejnym razem Teheran zachowa się podobnie. Źródło: "New York Times" ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!