Rozmowy Kerry'ego i chińskiego negocjatora Xie Zhenhua mają potrwać do środy i dotyczyć między innymi zmniejszania produkcji metanu i innych wpływających na klimat gazów oraz przeciwdziałania wylesianiu. Po przylocie do Pekinu amerykański wysłannik podkreślił konieczność osiągnięcia przez Chiny i USA "prawdziwego postępu" przed planowaną na początek grudnia globalną konferencją klimatyczną w Dubaju. Dwie największe gospodarki świata - USA i Chiny - to także dwa kraje, które emitują najwięcej szkodliwych gazów. Państwo Środka odpowiada przy tym za produkcję ponad dwukrotnie większej ich ilości niż Stany Zjednoczone. Według think tanku Rhodium Group w 2019 roku Chiny wypuściły do atmosfery 27 proc. wszystkich gazów cieplarnianych, podczas gdy USA 11 proc., a Indie i Unia Europejska po około 6,5 proc. Zarówno Waszyngton, jak i Pekin zobowiązały się do znacznej redukcji szkodliwych emisji. Oba są też sygnatariuszami podpisanego przez 195 państw porozumienia paryskiego, w ramach którego kraje uzgodniły, że utrzymają średnie globalne temperatury na poziomie nieprzekraczającym 2 stopni Celsjusza powyżej poziomu sprzed epoki przemysłowej. Ma to wystarczyć do uniknięcia najbardziej katastrofalnych skutków globalnego ocieplenia. Uzgodniono też, że do połowy XXI wieku świat powinien osiągnąć neutralność klimatyczną. Oznacza to zerowy bilans między emisją gazów powodujących efekt cieplarniany a ich składowaniem i pochłanianiem. Chiny są drugą największą gospodarką świata i pozostają największym globalnym producentem i konsumentem węgla. Władze w Pekinie obiecały, że po 2026 roku rozpoczną zmniejszanie konsumpcji tego surowca, a trwający od dziesięcioleci wzrost emisji dwutlenku węgla zatrzymają najdalej cztery lata później. Do 2060 roku Państwo Środka ma stać się neutralne klimatycznie. Choć Chiny w ostatnich latach zaczęły więcej inwestować w energię odnawialną, w tym słoneczną i wiatrową, to przyspieszyły także budowę kolejnych elektrowni węglowych. Rozwinięte kraje Zachodu, w tym USA, naciskają na Pekin, by ten do redukcji swojego negatywnego wpływu na środowisko podszedł bardziej ambitnie. Chiny twierdzą jednak, że są krajem rozwijającym się i dlatego twardo obstają przy stanowisku, że nie można od nich wymagać radykalnej polityki klimatycznej. Stany Zjednoczone zadeklarowały, że osiągną neutralność klimatyczną do 2050 roku. Stabilizacja relacji? Amerykańsko-chińskie negocjacje klimatyczne rozpoczęto po niemal rocznej przerwie wywołanej dyplomatycznym oziębieniem na linii Waszyngton-Pekin. Na początku rozmów z Kerrym - byłym amerykańskim sekretarzem stanu (odpowiednikiem ministra spraw zagranicznych - przyp. red.) - Xie Zhenhua zasugerował, że podjęcie rozmów może wpłynąć na poprawę stosunków między oboma mocarstwami. Także Amerykanie widzą rozmowy jako część ożywienia kontaktów, zakłóconych przez sprawy takie jak wojna handlowa, problemy z prawami człowieka, chińskimi roszczeniami terytorialnymi wobec sąsiednich państw oraz kwestią Tajwanu. Stałe kontakty między przedstawicielami dwóch największych mocarstw przerwano po sierpniowej wizycie w Tajpej spikerki Kongresu USA Nancy Pelosi. Chiny uważają de facto niezależny i demokratyczny Tajwan za część swojego terytorium. John Kerry to trzeci przedstawiciel amerykańskiego rządu, który odwiedza Chiny w ostatnich tygodniach. Wcześniej w Pekinie byli sekretarz stanu Antony Blinken oraz sekretarz skarbu Janet Yellen. W komentarzu przed wizytą kolejnego przedstawiciela administracji Joe Bidena chińska państwowa agencja Xinhua napisała, że amerykańskie wizyty są "dobrym znakiem dla przeciwdziałania dalszym nieporozumieniom" i kierują wzajemne relacje z powrotem na właściwe tory. USA sugerują jednak, że rozmowy mają na celu rozwiązanie konkretnych problemów. Trwają pogodowe ekstrema Kilkudniowy maraton rozmów między Kerrym i Xie, który od 2009 roku przewodził niemal wszystkim chińskim delegacjom na oenzetowskie konferencje klimatyczne, odbywa się w czasie, gdy skutki globalnych zmian klimatu są szczególnie odczuwalne. Wyjątkowo silne upały trwają na czterech kontynentach: w Europie, Afryce, Ameryce Północnej i Azji. W Chinach w niedzielę zanotowano najwyższą temperaturę w historii tego kraju: termometry w prowincji Sinciang pokazały 52,2 st. Celsjusza. W tym roku w różnych częściach Azji fale ekstremalnego gorąca trwają od przełomu marca i kwietnia. Niektóre kraje doświadczały kombinacji upałów i smogu spowodowanego pożarami lasów oraz wypalaniem pól. Inne ekstremalne zjawiska pogodowe notowane są obecnie w Korei Południowej, północnych Indiach i Japonii, które walczą z powodziami. Kraje Azji Południowo-wschodniej i południowe prowincje Chin przygotowują się z kolei na burze i sztormy, które niesie ze sobą tajfun Talim przemieszczający się znad Morza Południowochińskiego. W sobotę w niespełna milionowym koreańskim mieście Cheongju co najmniej 13 osób zginęło uwięzionych w samochodach, gdy woda z pobliskiej rzeki zalała tunel, którym jechali. Blisko 20 osób zginęło w górskim regionie w centrum kraju, gdzie wywołana deszczami lawina porwała domy. W indyjskiej stolicy Delhi i kilku otaczających ją stanach z powodu podtopień zamknięto w ostatnich dniach wiele szkół. W ubiegłym tygodniu poziom wody w przepływającej przez Delhi rzece Jamunie osiągnął wysokość nienotowaną od ponad 45 lat. W wyniku powodzi i osuwisk w Indiach zginęło w tym roku ponad 40 osób. Z Bangkoku dla Interii Tomasz Augustyniak