PiS szykuje dużą zmianę w szkołach. "Za przykład może posłużyć Finlandia"

Magdalena Raducha

Magdalena Raducha

Aktualizacja
emptyLike
Lubię to
Lubię to
like
0
Super
relevant
0
Hahaha
haha
0
Szok
shock
0
Smutny
sad
0
Zły
angry
0
Lubię to
like
Super
relevant
3,8 tys.
Udostępnij

Prawo i Sprawiedliwość wypowiada wojnę... korepetycjom. Politycy tej partii w swoim programie wyborczym chcą dodatkowych zajęć w szkołach, na których uczniowie mieliby uzupełniać swoje braki. Rodzice, nauczyciele, a nawet korepetytor, z którym rozmawiamy, są "za" i sami przyznają: rynek korepetycji jest patologiczny. Jednak w ich ocenie ten rośnie przez reformy PiS, a walka z tym zjawiskiem powinna wyglądać zupełnie inaczej.

PiS chce walczyć z "patologią korepetycji". "To jakby złodziej chciał złapać złodzieja"
PiS chce walczyć z "patologią korepetycji". "To jakby złodziej chciał złapać złodzieja"Lukasz Kalinowski/East News123RF/PICSEL

PiS chce walczyć z "patologicznym zjawiskiem korepetycji, na które rodzice każdego roku wydają dziesiątki milionów złotych". To cytat z programu wyborczego tej partii i jedna z propozycji dotycząca zmian w edukacji. Jak chcą to zrobić?

"Dodatkowe zajęcia w szkołach będą naszą odpowiedzią na rozwijającą się wciąż patologię korepetycji. Zlikwidujemy ten problem. Uczniowie otrzymają możliwość uzupełniania braków w swojej wiedzy podczas szkolnych zajęć pozalekcyjnych".

Według danych CBOS za 2021 r. co czwarty uczeń w Polsce korzysta z korepetycji.

Rodzice są gotowi na zmiany. Mówią, jak to widzą

Córka Aleksandry całe liceum korzystała z korepetycji. Jak mówi, wszystko dlatego, że nauczyciel tłumaczy zagadnienia w niezrozumiały dla niej sposób.

- W mojej ocenie to nie może tak wyglądać. Dzieci powinny mieć taki system nauczania, aby jak najwięcej nauczyć się w szkole, a w domu tylko powtarzać materiał. Więc sama uważam, że korepetycje to zjawisko patologiczne - ocenia kobieta. I przyznaje, że wydała na nie bardzo dużo pieniędzy. Brała nawet dodatkowe zlecenia w pracy, aby na nie zarobić.

- Tylko że korepetycje to następstwo złego systemu nauczania. Program jest przeładowany. Dzieci są zawalone nauką. Od tego powinno się zacząć zmiany - od zmiany systemu - podsumowuje.

Jedna z córek Natalii (imię zmienione - przyp. red.), uczennica czwartej klasy technikum, od podstawówki chodzi na korepetycje. - W zeszłym roku miała z chemii i matematyki, w tym roku tylko matematyka. Za dwa przedmioty płaciłam 110 zł, za jeden - 80 zł. I to tylko dlatego, że zajęcia odbywają się zdalnie. Wtedy jest taniej - mówi Interii.

Pytana, czy wyobraża sobie sytuację, w której dostęp do korepetycji jest utrudniony, odpowiada: - Nie, nie ma takiej opcji. Te zajęcia to podstawa w sytuacji, w której nauczyciel nie potrafi tłumaczyć. Tak jest w przypadku mojej córki. Ona na tych zajęciach przerabia bieżący materiał.

Po chwili dodaje: - Chyba że w szkole byłyby korepetycje za darmo, to tak. Tylko to nie miałoby sensu, gdyby prowadził je ten sam nauczyciel, który uczy na co dzień danego przedmiotu. Czyli zajęcia uzupełniające w szkole tak, ale prowadzone przez kogoś z zewnątrz.

Korepetytor: Popyt napędza podaż

A jak do sprawy podchodzi osoba, która korepetycji udziela? Wojciech Ćwikowski, który prowadzi takie zajęcia z języka polskiego i historii, na wstępie podkreśla: - Zamiast mówić o "patologicznym zjawisku korepetycji", powinniśmy raczej skupić się na patologiach systemu szkolnego, które doprowadzają do takiej skali rozwoju usług korepetycyjnych. Na wolnym rynku popyt napędza podaż, a zapotrzebowanie na korepetycje wzrasta wraz ze stopniowym pogarszaniem się sytuacji w oświacie.

Zastanawia się, jak rząd zamierza doprowadzić do postulowanej przez siebie "redukcji". - Może istnieć system bez korepetycji - niech za przykład posłuży tu Finlandia, gdzie w uproszczeniu korepetycje są zakazane, ale szkoły mają odpowiednie fundusze, oferują liczne dostosowania i zajęcia wyrównawcze. Jeśli więc Prawo i Sprawiedliwość zamierza dofinansować szkoły, odchudzić programy nauczania, zredukować liczbę zadań domowych, zdywersyfikować zakres oceniania uczniów i godnie opłacić nauczycieli, którzy będą dodatkowo pracować wówczas z uczniami, to do dzieła - komentuje.

Wojciech nie obawia się też tego, że straciłby źródło dochodu. Wskazuje, że zawsze znajdą się osoby, które będą oczekiwały takiej formy edukacji jak korepetycje. Jednocześnie nie wyklucza podjęcia zatrudnienia w szkole. - Wydaje mi się, że byłoby to ciekawe i bardzo pobudzające rozwiązanie dla szkoły, gdyby trafili tam edukatorzy, którzy wcześniej nauczali, ale zupełnie poza systemem, za pomocą własnych metod i z własną, odmienną perspektywą - zauważa.

Nauczyciele oburzeni. "To jakby złodziej krzyczał 'łapać złodzieja'"

Emilia Wallheim, współtwórczyni inicjatywy nauczycielskiej Protest z Wykrzyknikiem, pomysł komentuje następująco: - Plaga korepetycji to skutek, nie źródło, wielopoziomowych patologii, które wygenerował w systemie edukacji PiS i jego ministrowie w ostatnich latach. Postulat o likwidacji zjawiska korepetycji z ust tej partii brzmi jakby złodziej krzyczał: "łapać złodzieja". System edukacji chwalą dziś bowiem wyłącznie politycy Prawa i Sprawiedliwości i minister Czarnek. Rodzice, uczniowie i nauczyciele na różne sposoby próbują z niego uciec. Zamiast leczenia przyczyn problemów pojawia się głęboko niepokojący pomysł, aby zmuszać uczniów do dodatkowych lekcji w szkole.

Jak wskazuje, korepetycje dla rodziców przestały być sposobem dodatkowego rozwoju dzieci. - Dziś rodzice płacą, by dziecko opanowało szkolny materiał, miało pozytywne oceny szkolne, zaliczyło egzamin w ramach systemu edukacji. To patologia generowana w reakcji na obniżoną jakość edukacji w szkołach, wywołaną "deformami" PiS. Mamy złą podstawę programową, nie kształtujemy u uczniów kompetencji, a uczymy wkuwania encyklopedycznych treści. Do tego szkoły i klasy są przeładowane, kadry brakuje, przez co pojawiają się wakaty i zastępstwa, a przemęczeni nauczyciele pracują w nadgodzinach.

- Z perspektywy nauczycieli korepetycje są jedną z form dodatkowego zarobku, którego poszukują z powodu dramatycznie niskich wynagrodzeń w systemie - zauważa.

Jednocześnie podkreśla: - Zgadzamy się, że czas skończyć z korepetycjami, które w naszej ocenie wygenerował obóz rządzący. Droga do tego prowadzi przez gruntowną i odważną przebudowę systemu edukacji. O tym w programie PiS nie ma ani słowa.

Wybory 2023. Propozycje PiS dotyczące szkolnictwa

"Aspekty systemowe" proponowanych przez PiS zmian w oświacie to, poza kwestią korepetycji, ograniczanie biurokracji szkolnej, zmiana siatki godzin i sposobu pracy nauczycieli tak, aby "dzięki wzmocnieniu ich autorytetu oraz warunków infrastrukturalnych szkoły, nastawieni byli na wyszukiwanie i odkrywanie talentów wśród dzieci i młodzieży".

"Zapewnimy zdecydowanie więcej obszarów aktywności uczniów w szkole poza godzinami lekcyjnymi. Będą to oczywiście zajęcia fakultatywne, pozwalające rozwijać się młodym ludziom w sferach ich zainteresowań. Doprowadzimy do zwiększenia dostępności nauczyciela dla ucznia w szkole, zarówno podczas cotygodniowych dyżurów, jak i w ramach zajęć dodatkowych, wspomagających oraz rozwijających zainteresowania i talenty uczniów. (...) Elementem tego procesu będzie m.in. wprowadzenie programu odrabiania prac domowych w klasach I-III wyłącznie na zajęciach pozalekcyjnych" - czytamy.

PiS zamierza też "kontynuować wielkie inwestycje w infrastrukturę oświatową". "Połączymy to z odbudową autorytetu nauczyciela, przede wszystkim dzięki zwiększeniu wynagrodzeń i zapewnieniu większej ochrony prawnej nauczycieli. Przywrócimy także emerytury nauczycielskie" - czytamy.

Dowiadujemy się też o tym, że każdy 18-latek będzie mógł odbyć w szkole bezpłatny kurs na prawo jazdyWięcej o tym pisaliśmy tutaj.

Czytaj także: 

emptyLike
Lubię to
Lubię to
like
2083
Super
relevant
708
Hahaha
haha
349
Szok
shock
247
Smutny
sad
220
Zły
angry
147
Lubię to
like
Super
relevant
3,8 tys.
Udostępnij
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Przejdź na