Na wybory przyjeżdżają do Polski. "Nie chcę, żeby mój głos przepadł"
Wybory parlamentarne są dla Julii na tyle ważne, że specjalnie przyjeżdża do Polski, aby oddać swój głos. Na co dzień mieszka w Danii. W Polsce 15 października będzie też Kasia, Polka mieszkająca na Węgrzech. Kobiety mówią Interii, że głosowanie w Polsce daje im większy komfort. - Nie chcę, żeby mój głos przepadł, bo komisja będzie miała tylko 24 godziny, żeby wszystko policzyć - komentuje Julia.

Chęć udziału w tegorocznych wyborach parlamentarnych poza granicami kraju zgłosiło rekordowo dużo osób. - Ponad 560 tys. obywateli Polski zarejestrowało się do tej pory na listach wyborczych za granicą, spodziewamy się, że do dziś do godziny 24 ta liczba przekroczy 600 tys. - powiedział we wtorek szef MSZ Zbigniew Rau. Podkreślił, że będzie to trzy razy więcej, niż podczas wyborów parlamentarnych osiem lat temu.
Są też Polacy, którzy na co dzień nie mieszkają w Polsce, ale specjalnie do kraju przyjadą, aby zagłosować. Tak zrobi 38-letnia Julia.
- Wybory w tym roku są dla mnie na tyle ważne, że przyjeżdżam do Polski żeby zagłosować. Nie chcę, żeby mój głos przepadł, bo komisja będzie miała tylko 24 godziny, aby wszystko policzyć - komentuje w rozmowie z Interią mieszkanka Danii.
- Głosuję w swojej starej komisji - dodaje.
Mieszkają za granicą, głosować będą w Polsce. "Większy komfort"
36-letnia Kasia też będzie w Polsce 15 października, choć mieszka na Węgrzech. - Planowałam urlop na jesień, zastanawiałam się dokładnie nad datą. Cały czas w głowie miałam fakt, że to będzie również czas wyborów, a bardzo zależało mi na tym, żeby zagłosować. Finalnie zdecydowałam się na głosowanie w Polsce i połączenie "przyjemnego z pożytecznym" - mówi Interii.
- Muszę przyznać, że głosowanie w Polsce daje mi jakiś większy komfort i poczucie bezpieczeństwa mojego głosu - komentuje. - Szczególnie ze względu na fakt, że przez ostatni miesiąc coraz częściej słyszałam głosy na temat ewentualnych problemów z głosowaniem czy liczeniem głosów poza granicami Polski - dodaje.
Obserwuje "atmosferę wokół tych wyborów" w Polsce. - W mojej opinii jest dość brutalna, bardzo dynamiczna. Dodatkowo ostatnie wydarzenia związane z aferą wizową dały mi do myślenia w kontekście praworządności i braku poszanowania dla reguł. Podczas rozmów zarówno z moją rodziną z Polski, jak i znajomymi z Węgier często wychodził temat tego, że głosy muszą być policzone w ciągu 24 godzin - no właśnie, a co jeśli nasze głosy nie zostaną? Ostatecznie, to wszystko zmotywowało mnie to przyjazdu do Polski i głosowania z mojej macierzystej komisji, mam nadzieję, że to zagwarantuje że mój głos będzie policzony i ważny - podsumowuje.
24-godzinny termin liczenia głosów. Obawy RPO
W kwietniu rzecznik praw obywatelskich wskazywał na potrzebę zmiany art. 230 § 2 ustawy z 5 stycznia 2011 r. - Kodeks wyborczy i usunięcia ograniczenia czasowego liczenia głosów w zagranicznych obwodach głosowania. "W ocenie RPO przepis ten rodzi ryzyko, że ważne głosy oddane w głosowaniu za granicą mogą zostać uznane za niebyłe tylko dlatego, że obwodowa komisja wyborcza nie dotrzyma 24-godzinnego terminu przekazania wyników głosowania do okręgowej komisji wyborczej" - czytamy na stronie RPO.
W poniedziałek Marcin Wiącek zwrócił się do przewodniczącego PKW Sylwestra Marciniaka. Wskazał, że wątpliwości budzi też uchwała PKW nr 226/2023 PKW z 3 października 2023 r. Chodzi o jednoczesne przeprowadzenie wyborów do Sejmu i Senatu, oraz referendum - okręgowe komisje wyborcze będą musiały dostarczyć jednocześnie wyniki głosowania w wyborach parlamentarnych jak i w referendum. "Przyjęte w uchwale PKW zasady procedowania komisji mogą zwiększać ryzyko, że uzyskanie wyników głosowania w niektórych zagranicznych obwodach głosowania nie nastąpi w ciągu 24 godzin" - wskazuje RPO.
Szef MSZ: Bezprecedensowy wysiłek w dziejach resortu
Minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau podczas wtorkowej konferencji podkreślił, że w przygotowaniach do przeprowadzenia tegorocznych wyborów MSZ stale współpracuje z PKW i KBW, a także z ministerstwem cyfryzacji.
Przekazał, że we wrześniu MSZ skierował kilkudziesięciu pracowników do zagranicznych placówek, które podczas wyborów będą potrzebować wsparcia.
Jak podkreślił, podjęto "bezprecedensowy wysiłek w dziejach MSZ i naszych placówek za granicą".
Spytaliśmy PKW, czy obawy Polek, z którymi rozmawiamy, są słuszne. "W razie przedłużającego się oczekiwania na dane z obwodu głosowania konsul podejmuje stosowane działania w celu ich uzyskania" - czytamy w stanowisku PKW. Podkreślono w nim też, że "jeżeli obwodowe komisje wyborcze w obwodach utworzonych za granicą będą wykonywały poszczególne czynności w sposób i w kolejności określonych w przepisach prawa i wytycznych Państwowej Komisji Wyborczej, nie będzie problemów z ustaleniem wyników głosowania i przekazaniem ich w ustawowym terminie".
Chcesz porozmawiać z autorkami? Napisz: magdalena.raducha@firma.interia.pl; anna.nicz@firma.interia.pl
----
TWÓJ GŁOS MA ZNACZENIE. Dołącz do naszego wydarzenia na Facebooku i śledź aktualne informacje w trakcie kampanii wyborczej!
Zobacz też: