Nie śmiałbym polemizować z cenionym przeze mnie prof. Jarosławem Flisem, który na łamach Interii stwierdził, że polaryzacja jest mniejsza, niż w jakichkolwiek wyborach od szesnastu lat, a scenariusz, że Nowa Lewica i Trzecia Droga nie wejdą do Sejmu, się nie ziści. Ale pozwolę sobie na kroplę wątpliwości, ponieważ postpolityka wszystkim płata figle. Żyjemy w czasach tak dynamicznych i tak rozemocjonowanych, jeśli chodzi o politykę, media, modele wyborcze i kaprysy obywateli, że nawet najdokładniejsze wyliczenia często nie potwierdzają się w rzeczywistości, a najtęższe umysły ulegają pomyłkom. Albo inaczej: zarówno Szymon Hołownia, jak i lewica przez własną nieskuteczną politykę stracili szansę - którą przecież długo mieli - na rozbicie polskiego duopolu. Dziś jest na to za późno, a następna okazja będzie udziałem zupełnie innej generacji politycznej. CZYTAJ WIĘCEJ: Sztuczna inteligencja Wybór skurczył się do albo-albo, czy to się komuś podoba, czy nie. Koalicja Obywatelska, która od dawna była wzywana do przedstawienia programu, zrobiła to z nawiązką. Podczas ostatniej wyborczej soboty formacja Tuska sypnęła stoma konkretami, co pokazuje, że lider KO chce łowić wyborców najszerzej jak się da - od lewicy, przez przedsiębiorców, po umiarkowaną prawicę, rozczarowanych oraz niezdecydowanych. Można oczywiście wytykać nadmiar kłócący się z prawidłami tradycyjnego marketingu, ale nawet krytycy opozycji zauważyli, że kobiety ucieszą się z obietnic dotyczących aborcji i opieki okołoporodowej, przedsiębiorcy pochwalą kasowy PIT, emeryci emerytury bez podatku, liberałowie powrót do handlowych niedziel, a pracownicy budżetówki podwyżki. Metoda "wszystko dla wszystkich" oczywiście psuje humory opozycyjnym konkurentom, którzy zastanawiają się, czy stracona wspólna lista nie byłaby jednak lepszym rozwiązaniem, skoro Tusk uparcie chce grać o całą pulę. Ale sami oddali mu pole. Trzecia Droga została stworzona za późno, sztuczność politycznej miłości Hołowni i Władysława Kosiniaka-Kamysza bije po oczach, niespójność wewnętrzna Polski 2050 i Polskiego Stronnictwa Ludowego zaskakuje wyborców (najdobitniej dała o sobie znać przy okazji 800+), a wybór komitetu koalicyjnego z ośmioprocentowym progiem wyborczym odbija się czkawką, bo niektórzy politycy tego obozu nie kryją dziś, że bezpiecznej było wykorzystać listy partyjne PSL, co obniżyłoby próg do pięciu procent. Balansowanie Trzeciej Drogi na progu wyborczym (nawet najlepsze sondaże mają trzyprocentowy błąd statystyczny) jest zagrożeniem dla całej opozycji ze względu na system D’Hondta, o ile KO nie wygra z PiS-em. Podobnie jak słabe notowania Nowej Lewicy, która zadziwiła podczas sobotniej konwencji, gdy umiarkowany socjaldemokrata Włodzimierz Czarzasty wystawił skrajnego socjalistę Adriana Zandberga, by ten zaatakował przedsiębiorców, co zostało odczytane jako radykalizacja wojny partii Razem z liberalną częścią opozycji. Wyborcy umiarkowanie lewicowi nie rozumieją, dlaczego lewica z jednej strony sytuuje się po stronie anty-PiS-u, a z drugiej przy użyciu radykalnych polityków prowadzi krucjatę przeciwko KO, bo tylko na zapleczu partyjnym mówi się głośno, że robi to po to, by nie dać się pożreć silniejszemu. CZYTAJ WIĘCEJ: Wszystkie chwyty Jarosław Kaczyński, który widzi, że jego główny rywal poszerzył pole walki, ulega niepokojowi, mimo że PiS ma niezłe notowania, choć dzieje się tak przede wszystkim kosztem słabnącej Konfederacji. Podczas sobotniej konwencji swojej partii snuł nudną filozoficzną opowiastkę o państwie bez elit i bez indywidualistów, w którym zatriumfuje tradycjonalizm rodzinny i płciowy, a kobiety w ciąży "też" będą miały prawo do życia i zdrowia. Jedyny nowy konkret - emerytury stażowe - to ciut mało, jak na osiem lat rządów. Jest to też propozycja znacznie mniej atrakcyjna, niż wcześniejsze trafiające do słuchu społecznego zapowiedzi lepszych posiłków w szpitalach czy rewitalizacji wielkiej płyty. Widać, że PiS chce mieć wszystko poukładane jak dawniej, ale od jakiegoś czasu kończy się to zadyszką. O ile Kaczyński martwi się już tylko tym, czy będzie mógł rządzić trzecią kadencję - sam lub przy użyciu podkupionych oportunistów - o tyle wyborcy opozycji stoją przed pytaniem, czy rację ma były premier Leszek Miller, który stwierdził niedawno, żeby "niezależnie od naszych poglądów politycznych głosować na to ugrupowanie, które ma szansę wygrać". Tak czy owak, duopol pełną gębą. Przemysław Szubartowicz *** Wybory parlamentarne 2023. Kiedy? Najważniejsze informacje. Wszystko, co musisz wiedzieć Wybory 2023. Tak wypełnisz kartę wyborczą, by głos był ważny Jak głosować poza miejscem zameldowania? Masz czas do 12 października Jak zagłosować za granicą? Nie wszędzie wystarczy dowód osobisty Sprawdź okręgi wyborcze do Sejmu. Które województwo daje najwięcej mandatów? Praca przy wyborach. Za dzień można zarobić 800 zł. Wymagania są minimalne