Adrian Zandberg, współprzewodniczący partii Razem i "jedynka" na liście Nowej Lewicy w Warszawie był gościem Bogdana Rymanowskiego w "Gościu Radia ZET". W porannej rozmowie poruszona została kwestia startu Romana Giertycha w wyborach parlamentarnych. A. Zandberg: Nie wejdę do rządu, w którym będzie R. Giertych W części poświęconej pytaniom, na które należy udzielić zwięzłej odpowiedzi, Romanowski pytał o wejście Zandberga do rządu, jeśli miałby znaleźć się tam również mecenas. - Nie wejdę do rządu, w którym będzie Roman Giertych - oświadczył. Zandberg wyjaśnił następnie swoją decyzję. Jak stwierdził, "Roman Giertych jest postacią, której poglądy są na antypodach poglądów Lewicy w wielu kluczowych sprawach". - Mamy w tym momencie dosyć prosty wybór. Odpowiedź na pytanie, czy w rządzie będzie Roman Giertych, czy też go nie będzie, będzie zależała od jednej prostej rzeczy - od tego, czy będzie silna lewica w parlamencie i jak silna będzie - kontynuował polityk. Dalej zaznaczył: - Jeżeli w przyszłym parlamencie Lewica będzie na wystarczająco silnej pozycji, to Romana Giertycha w rządzie nie będzie. Adrian Zandberg przypomniał, że mecenas jest kandydatem na liście Platformy Obywatelskiej. - Wzięli za niego odpowiedzialność i za jego poglądy, więc tak naprawdę wybór jest jasny. Jeżeli ktoś chce, żeby Giertych był w rządzie, to powinien głosować na PO. Jeżeli państwo, podobnie jak my, nie chcecie go widzieć w rządzie, to zagłosujcie na Lewicę - mówił. Bogdan Rymanowski, nawiązując do wypowiedzi Zandberga zapytał, "czy start Giertycha może pomóc Lewicy". - Myślę, że w Polsce przygniatająca większość ludzi nie pragnie pana Romana Giertycha w rządzie, tak mi się wydaje i myślę, że potwierdzają to także badania społeczne - przekazał. - Dla nas (Lewicy - red.) nie jest to kwestia, do której podchodzimy w sposób cyniczny. Odrzucamy nacjonalizm, homofobię, średniowieczne poglądy w przypadku Konfederacji i odrzucamy je także w przypadku pana mecenasa, który był wychowawcą Konfederacji - zaznaczył Zandberg. Wybory parlamentarne. Roman Giertych wystartuje z listy KO Końcem sierpnia lider PO Donald Tusk poinformował, że Roman Giertych wystartuje z ostatniej pozycji na liście Koalicji Obywatelskiej w województwie świętokrzyskim. - Mamy bardzo różne poglądy z panem mecenasem. Zbyt długo go znam, by nie wiedzieć, że ma poglądy z innej parafii politycznej - mówił wówczas Tusk i podkreślił, że mecenas "rozliczy Jarosława Kaczyńskiego bardzo precyzyjnie i dokładnie". Niedługo po ogłoszeniu decyzji, pojawiły się doniesienia, że ostatnie, 32. miejsce, na które "wskoczył" Giertych, miał zajmować poseł KO Adam Cyrański. W ubiegłą środę polityk poinformował, że "ustępuje miejsca" mecenasowi. - Gdy ważą się losy naszego kraju, potrzebujemy wszystkich rąk na pokładzie, w szczególności, kiedy rządzący grają nieczysto, sięgając po manipulacje i kampanijne sztuczki. Dla dobra sprawy musimy jednak podejmować odpowiedzialne decyzje, które będą maksymalizowały szanse wyborczego zwycięstwa naszego demokratycznego obozu. W moim przekonaniu taką decyzją jest dzisiaj niekandydowanie w najbliższych wyborach i zrobienie miejsca na liście - mówił Cyrański. Start Romana Giertycha w wyborach. "Spór" o poglądy Wokół kandydatury mecenasa zrobiło się niemałe zamieszanie po tym, jak przypomniano, że pośród osób startujących z listy KO miały nie znajdować się osoby niezgadzające się na nowe przepisy aborcyjne, proponowane przez PO - chodzi o możliwość dokonania aborcji do 12. tygodnia ciąży. Zobacz: Roman Giertych zabrał głos w sprawie aborcji. Nagłe oświadczenie Giertych zamieścił w tej sprawie wpis w mediach społecznościowych, w którym przekazał: "Ponieważ już wypowiedzieli się wszyscy na temat moich poglądów na aborcję, to czas na mnie. Poglądu w tej sprawie nie zmieniam. Uważam aborcję za coś złego, choć czasem dopuszczalnego". *** TWÓJ GŁOS MA ZNACZENIE. Dołącz do naszego wydarzenia na Facebooku i śledź aktualne informacje w trakcie kampanii wyborczej!