W Cyklu Europejskim wspólnie z ekspertami przyglądamy najważniejszym wzywaniom Wspólnoty. Jak Unia Europejska wypada na tle światowych potęg? Czy ma szansę w rywalizacji gospodarczej z Chinami? W 2002 roku Unia Europejska była u szczytu swojej siły gospodarczej. Miała blisko 20 proc. udziału w światowym PKB. Trzy lata później pierwszy raz w powietrze wzbił się Airbus A380 - produkowany w Europie największy pasażerski samolot świata. Był osiągnięciem inżynieryjnym, ale dziś linie lotnicze coraz częściej rezygnują z wielkiej maszyny i stopniowo wycofują samolot ze swoich flot. A380 był za drogi, nieekonomiczny i przegrał konkurencję z mniejszymi, bardziej wydajnymi konstrukcjami. Model nie jest już produkowany, a pierwsze egzemplarze trafiły do muzeów, między innymi w Tuluzie. A380 okazał się projektem zbyt ambitnym, przeskalowanym i poległ na światowych rynkach. Czy podobnie jest z Unią Europejską? - Zgadzam się z tą metaforą, która dotyczy wszystkich sfer i pokazuje lukę pomiędzy oczekiwaniami a realnymi możliwościami. Szczególnie w przypadku polityki bezpieczeństwa i polityki zagranicznej Unii Europejskiej. Ten balonik pod koniec lat 90. był bardzo mocno napompowany - mówi Interii dr hab. Kamil Zajączkowski, dyrektor Centrum Europejskiego Uniwersytetu Warszawskiego. Pułapki migracji - czytaj pierwszy tekst Cyklu Europejskiego! Wielkie pieniądze na obronność - drugi odcinek Cyklu Europejskiego Nowa potęga w światowej gospodarce W 2022 r. Międzynarodowy Fundusz Walutowy przedstawił dane, które wskazują na rosnącą przewagę Chin w światowej gospodarce. Analiza obejmuje udział potęg gospodarczych w światowym PKB według parytetu siły nabywczej w ciągu 20 lat, między rokiem 2002 a 2022. W tym czasie udział Unii w światowym PKB spadł z 19,9 do 14,8 proc., Stanów Zjednoczonych z 19,8 do 15,8 proc. Natomiast Chiny urosły z poziomu 8,1 do 18,8 proc. - Punktem zwrotnym, który charakteryzował ostatnie 20 lat, była intensywna globalizacja, na której korzystały państwa najbogatsze, mam na myśli przede wszystkim Stany Zjednoczone, Japonię, również Chiny. Istotnym wydarzeniem, o czym też często się zapomina, było wejście Chińskiej Republiki Ludowej do Światowej Organizacji Handlu - wskazuje Zajączkowski. Chiny przystąpiły do WTO w 2001 roku, zyskując w ten sposób dostęp do rynków europejskich i amerykańskiego. - Od tego czasu Chiny rozpędziły się i stały się integralną częścią wielkich zmian i procesów, jakie zachodziły w ostatnich 20 latach w sposób bardzo dynamiczny. Mieliśmy wolny handel, obniżane cła - wymienia nasz rozmówca. Czy dopuszczenie Chin do rynków było błędem? W pewnym stopniu tak, bo już dzisiaj dane pokazują, że otwarcie się na Chiny i włączenie ich do globalnej gospodarki, spowodowało na przykład utratę miejsc pracy i likwidację biznesów między innymi w Stanach Zjednoczonych. Z jednej strony świat Zachodu był zdeterminowany wolnym handlem, globalizacją i wyciągnął ku Chinom pomocną dłoń. Z drugiej strony przenoszono tam wszelkie możliwe koszty produkcji, które w Azji są dużo mniejsze - wyjaśnia Zajączkowski. Problemy europejskiej gospodarki Unia Europejska nie była w stanie utrzymać pozycji globalnego lidera nie tylko ze względu na potencjał gospodarczy i demograficzny Azji. - Trzeba też powiedzieć, że europejska gospodarka jest mało elastyczna. Mało konkurencyjna. Pierwsze sygnały były widoczne już podczas kryzysu gospodarczego 2008-2009. Stany Zjednoczone dosyć szybko wyszły na prostą. Dwa lata po kryzysie. A Europa dopiero po kilku latach sobie z tym poradziła - wskazuje Zajączkowski. Dlaczego Unia ma problemy z konkurencyjnością? - Częściowo wynika to ze struktury. Unia Europejska nie jest państwem. Nie mamy jednej unii fiskalnej, jednego ministra finansów. Nie możemy tak jak Stany Zjednoczone czy inne państwa samodzielnie drukować pieniędzy. Dodatkowo pandemia pokazała, że kwestie związane z przemysłem, bezpieczeństwem zdrowotnym także zostały przeniesione na kontynent azjatycki i Europa w jakimś stopniu jest uzależniona od łańcuchów dostaw. To pokazała również wojna w Ukrainie - podkreśla dyrektor Centrum Europejskiego UW. Konkurencja coraz trudniejsza Jeszcze dekadę temu chińska gospodarka kojarzyła się przede wszystkim z tanimi produktami i tanią siłą roboczą. Dziś kraje azjatyckie coraz wyraźnej zmieniają swoje podejście. - Chiny zrozumiały, że poleganie wyłącznie na tanim eksporcie to nie jest skuteczna i długotrwała polityka w konkurencji z Europą. Dzisiaj nie zalewają nas tanimi podkoszulkami, ale stoimy przed nowymi wyzwaniami dla Unii. Kanclerz Niemiec otwarcie mówi o de-riskingu, który stał się bardzo popularny w Komisji Europejskiej, czyli o stopniowym uniezależnianiu się od jednego producenta, jednego państwa - wskazuje Zajączkowski. Perspektywa Niemiec i zmiana nastawienia do Chin jest kluczowa, bo przez lata Berlin pozostawał najważniejszym partnerem Pekinu w Unii. Jednak 20 lat współpracy pozwoliło Chińczykom nawiązać walkę nie tylko w zakresie produkcji, ale też nowych technologii. - Dzisiaj Europa stoi przed wyzwaniem importowym. Chodzi o tanie samochody elektryczne. Chiny są ich największym producentem. Podobnie jest z panelami słonecznymi - podkreśla rozmówca Interii. Do tego dochodzą szeroko wykorzystywane baterie litowo-jonowe. Jednocześnie Wspólnota konsekwentnie próbuje zrewolucjonizować swoją gospodarkę i przestawić ją na odnawialne źródła energii. - Unia Europejska z jednej strony mówi o transformacji energetycznej, z drugiej panele słoneczne kupuje w Chinach. Przemysł i gospodarka też mogą być elementem twardej polityki. Musimy budować autonomię strategiczną w zakresie surowców i ziem rzadkich. W tym drugim przypadku to będzie trudne, ponieważ Europa już teraz jest uzależniona w 80-90 proc. od surowców, które są sprowadzane z Chin - mówi Zajączkowski. Ponadto transformacja energetyczna uwypukla problemy małej elastyczności unijnej gospodarki. - Mieliśmy ambicje na wyrost. Przyjmując Zielony Ład, UE chciała być modelem udanej transformacji, który mógłby być przenoszony później do innych państw. Projekt był dyskutowany przed pandemią, której później Unia nie uwzględniła. Pandemia natomiast niektóre kwestie wywróciła do góry nogami. Mówimy między innymi o łańcuchach dostaw. Nie da się tego zmienić w ciągu 15-20 lat. Ale da się ograniczyć ryzyko uzależniania się od jednego czy dwóch państw. Unia zaczyna to już robić - dodaje dyrektor Centrum Europejskiego UW. To nie koniec? Unia Europejska wciąż ma szansę Kamil Zajączkowski dostrzega zmianę w podejściu Unii do działań podejmowanych ze względu na zmiany klimatyczne. - Dzisiaj, jeżeli Europa zaczyna mówić o swoich planach także w zakresie transformacji energetycznej, to one zaczynają uwzględniać realia życia politycznego, geopolitycznego i geostrategicznego. Powinny być dużo mniej ambitne, bardziej realne. Nie ma nic gorszego jak przedstawić bardzo ambitny plan, z którego nic nie wyjdzie. To droga donikąd - zaznacza. - To pokazały ostatnie protesty, ale też decyzje Komisji Europejskiej, która już wycofuje się z części Zielonego Ładu. Problem zmian klimatu jest bardzo ważny, trzeba do niego podchodzić poważnie, ale też rozsądnie. Zielona transformacja musi uwzględniać inne elementy gospodarki państw i uwarunkowania społeczne. Tej refleksji Unii zabrakło - mówi dalej rozmówca Interii. Pytamy, czy Unia Europejska ma jeszcze szansę powalczyć o pozycję światowego lidera. Kamil Zajączkowski podkreśla, że jest "umiarkowanym optymistą". Wskazuje też dwa kluczowe obszary. Pierwszy już dzisiaj daje przewagę negocjacyjną w światowej gospodarce i polityce. - Pomimo wielu kryzysów Unia Europejska to przede wszystkim jednolity rynek bardzo bogatego społeczeństwa. To do tego rynku puka cały świat i wszyscy chcą tu być - wyjaśnia. Drugi obszar jest perspektywą na przyszłość. - Jest szansa, żeby pewne rzeczy przepracować. Oczywiście nie da się zrobić tego w stu procentach. Model gospodarki europejskiej jest oparty na uwarunkowaniach społecznych i zabezpieczeniach socjalnych. Natomiast są nisze, w których gospodarka europejska może być konkurencyjna w stosunku do Chin i Stanów Zjednoczonych. Dzisiaj do łask w Europie wraca szeroko pojęty przemysł - mówi Zajączkowski i wskazuje, że jednym z sektorów, w których Unia może rywalizować, jest przemysł zbrojeniowy. Jakub Krzywiecki ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!