Wysłannik Trumpa mówił o Rosji. Padło słowo "reset"
Wysłannik Trumpa ds. Ukrainy gen. Keith Kellogg podał, że USA do tej pory faworyzowała jedną ze stron, a teraz chcą zakończyć wojnę i rozbić sojusz Rosji z Chinami. Ustanie pomocy wywiadowczej dla Ukrainy wojskowy porównał do "zdzielenia muła deską w nos" i uznał, że Rosja zachowuje się bardziej "rozsądnie". Kellogg zapowiedział też odejście od projektu porozumień z 2022 r. i opracowanie "czegoś zupełnie nowego".

W czwartkowym wystąpieniu na konferencji zorganizowanej w Waszyngtonie przez Council on Foreign Relations (CFR) gen. Keith Kellogg przedstawił strategię administracji Trumpa, którą kieruje się ona w podejściu do wojny. Jak stwierdził, Ameryka porzuca dotychczasowe podejście, w którym faworyzowała jedną ze stron, zamiast tego chce po prostu zakończyć walki.
Zabieganie o zwycięstwo jednej strony nad drugą "służyłoby jedynie wciągnięciu Ameryki w niekończącą się wojnę zastępczą (ang. proxy war), ze szkodą dla naszych własnych interesów bezpieczeństwa narodowego" - powiedział emerytowany generał.
USA chcą resetu z Rosją i rozbicia "globalnej osi"
Podczas przemówienia oraz późniejszej rozmowie z dziennikarką CBS Margaret Brennan stwierdził, że celem USA jest reset stosunków z Rosją, by rozbić "globalną oś" Rosji, Chin, Iranu i Korei Północnej.
"W podejściu prezydenta Trumpa do tej wojny istnieje również szersza strategia, która opiera się na uświadomieniu sobie, że Stany Zjednoczone muszą zresetować stosunki z Rosją" - powiedział. "Dalsza izolacja i brak zaangażowania w rozmowy z Rosją w czasie trwania wojny na Ukrainie nie są już wykonalną ani zrównoważoną strategią i z pewnością nie są odpowiedzialnym podejściem dyplomatycznym ze strony Stanów Zjednoczonych" - dodał.
Kellogg ocenił, że pokój będzie korzystny dla wszystkich i będzie szansą na "rozbicie tej osi, którą obecnie obserwujemy, która ma charakter globalny i która stanowi realne zagrożenie dla Stanów Zjednoczonych Ameryki".
Kellogg: USA nie chce by jedna ze stron zyskała przewagę
Odnosząc się do przerwy we wsparciu wojskowym i wywiadowczym dla Ukrainy, Kellogg stwierdził, że Ukraińcy "sami to na siebie ściągnęli", publicznie podważając podejście prezydenta Trumpa podczas niedawnego spotkania w Białym Domu. Stwierdził, że jasno ostrzegał Zełenskiego, jakie będą konsekwencje niepodpisania umowy o minerałach i publicznego kwestionowania działań prezydenta Trumpa.
Ocenił przy tym, że Zełenski "źle odczytał sytuację" i chciał, by USA opowiedziały się publicznie po stronie Ukrainy przeciwko Rosji. "To negowałoby obiektywną rolę rozjemcy. Prezydent Trump jednak nie podchodził do tego w taki sposób, aby jedna strona zyskiwała przewagę nad drugą" - dodał.
Porównał przy tym zachowanie Trumpa w trakcie negocjacji do podejścia prezydenta Theodore'a Roosevelta, który był mediatorem zakończenia wojny rosyjsko-japońskiej 1905 r. i otrzymał za to Pokojową Nagrodę Nobla.
Odcięcie wsparcia USA jak "zdzielenie muła deską w nosa"
Kellogg przyznał, że wstrzymanie pomocy jest bolesne dla Kijowa, lecz porównał to do "zdzielenia muła deską w nos", by zwrócić jego uwagę.
Dyplomata zaznaczył, że przerwa jest tymczasową pauzą, a nie odebraniem wsparcia na stałe. Pytany o to, co Ukraina musi zrobić, by przywrócić pomoc USA, odparł, że musi przekazać listę swoich warunków dotyczących zakończenia konfliktu. Ocenił też, że osobiście "nie ruszałby naprzód", dopóki nie zostanie podpisana umowa o minerałach, lecz zaznaczył, że leży to w gestii prezydenta Trumpa.
Kellogg stwierdził też, że administracja Trumpa naciska nie tylko na Ukrainę, lecz także czyni "agresywne ruchy, by wywierać presję na Rosjan", wymieniając przy tym sankcje i zamrożenie rosyjskich aktywów.
Kiedy jednak zwrócono mu uwagę, że działania te zostały podjęte przez poprzednią administrację, dyplomata stwierdził, że Rosja przedstawiła swoją listę warunków, a Ukraina nie, sugerując, że to jest powodem jednostronnej presji. Ocenił, że Rosja zachowuje się bardziej "rozsądnie", niż Ukraina, a jej publiczne deklaracje m.in. o wykluczeniu obecności obcych wojsk w Ukrainie są tylko punktem startowym do negocjacji.
USA Trumpa odrzuca porozumienia ze Stambułu. Chce "opracować coś zupełnie nowego"
Pytany o obecność europejskich sił stabilizacyjnych w Ukrainie i amerykańskie gwarancje dla tych sił, Kellogg powiedział, że ważne w tej kwestii jest ustalenie tego, jak konkretnie ma to wyglądać.
Sprawdź, jak przebiega wojna na Ukrainie. Czytaj nasz raport specjalny!
Mówiąc o warunkach ewentualnego porozumienia, Kellogg zaprzeczył temu, co mówił wcześniej specjalny wysłannik ds. Bliskiego Wschodu, Steve Witkoff, że podstawą porozumienia miałby być projekt umowy, jaką przedstawiono podczas negocjacji w Stambule w marcu 2022 r. Kellogg stwierdził, że ten dokument mógłby być "punktem wyjścia", lecz ocenił, że jego warunki były nieuczciwe i stawiane w sytuacji osłabienia Ukrainy. Mówiły one m.in. o ograniczeniach rozmiarów ukraińskich sił zbrojnych, wykluczeniu członkostwa w NATO i rozstrzygnięciu statusu Krymu za 10 lat.
"Myślę, że musimy opracować coś zupełnie nowego" - powiedział Kellogg. "Nawet jeśli Ukraina w tamtym czasie zgodziła się na niektóre z warunków, musisz spojrzeć na ramy czasowe, kiedy to zrobiono (...) Musimy wrócić do dnia dzisiejszego. Nie możemy cofnąć się o trzy lata" - zaznaczył.
----
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!