Gen. Polko: Powinniśmy się czuć zdradzeni. Nawet w Jałcie Europa brała udział

Łukasz Szpyrka

Łukasz Szpyrka

emptyLike
Lubię to
Lubię to
like
0
Super
relevant
0
Hahaha
haha
0
Szok
shock
0
Smutny
sad
0
Zły
angry
0
Lubię to
like
Hahaha
haha
5,1 tys.
Udostępnij

- Rosja wyraźnie mówi, a administracja kremlowska z tego nie zrezygnowała, że chce dokonać nowego podziału stref wpływów. Być może Trump się na to pisze. Te przyjazne rozmowy z dyktatorem-autokratą są wybitnie niepokojące - mówi Interii gen. Roman Polko, z którym rozmawiamy o możliwych efektach rozmowy na linii Donald Trump - Władimir Putin.

Wojna na Ukrainie. Generał Roman Polko reaguje na rozmowę Trump-Putin
Wojna na Ukrainie. Generał Roman Polko reaguje na rozmowę Trump-PutinANDRE LUIS ALVESANADOLU/Anadolu; Russian Defence MinistryAFP

Łukasz Szpyrka, Interia: Donald Trump rozmawiał z Władimirem Putinem o końcu wojny w Ukrainie. Powinniśmy się cieszyć czy wręcz przeciwnie - czuć przerażenie przed nieznanym?

Gen. Roman Polko: - Powinniśmy się czuć zdradzeni. Co prawda wiele wskazywało na to, że tak będzie postępował Trump, ale kiedy od słów przeszło do czynów, rzeczywiście jest to ogromna porażka. Najlepiej to wszystko podsumował były premier Szwecji Carl Bildt, który mówił, że nawet premier Wielkiej Brytanii Neville Chamberlain w 1938 roku nie poszedł tak daleko w swoich ustępstwach wobec Adolfa Hitlera. Trump już przed rozpoczęciem negocjacji przedstawił akt kapitulacji Ukrainy. I to bez żadnego uzgodnienia z prezydentem Ukrainy.

Komentarze na całym świecie są jednoznaczne - uśmiecha się dziś jedynie Rosja.

- To porażające, bo żaden dyktator nie zatrzymał się na okupacji jednego kraju. Jeżeli nastąpi kapitulacja Ukrainy to Putin będzie miał rozwiązane ręce. Nie zrezygnuje z dalszego zbrojenia i zacznie działać. Szef rosyjskiego MSZ Siergiej Ławrow wyraźnie powiedział, że jego celem jest nowy porządek światowy. Putinowi wygodnie jest układać się wspólnie z Trumpem ponad głowami państw europejskich. Przecież nawet w Jałcie mocarstwa europejskie brały udział w rozmowach! Tutaj Trump poszedł za daleko. To zdrada też systemu wartości świata Zachodu. Korki szampana w Moskwie strzelają, bo Rosja - przy takim podejściu USA - wygrywa tę wojnę.

Europa, podobnie jak Ukraina, została pominięta. Świadczy to o słabości Unii Europejskiej?

- Nie możemy biadolić, bo Europa nie jest Kopciuszkiem. Europa, nawet bez Stanów Zjednoczonych, ma ogromny potencjał przemysłowy, zbrojeniowy, a nawet ludzki, który jest w stanie odstraszyć, pokonać Putina. Najwyższa pora, żeby w ten potencjał inwestować. Jeżeli w dalszym ciągu będziemy robić to, co przez ostatnie trzy lata, gdzie było więcej słów niż działań, to rosyjska przewaga zostanie zbudowana, a Trump czy jakiś inny dyktator będzie nam dyktował warunki.

Może właśnie do tego zachęcał amerykański sekretarz obrony Pete Hegseth w Brukseli? Doradzał, by na poważnie wziąć się za zbrojenia i przeznaczać na armię 3, 4, a nawet 5 proc. PKB. Z jego słów dało się też wyczytać, że od tego momentu Europa musi sobie radzić sama.

- Został popełniony ogromny błąd, za który zapłacimy wszyscy, a najwięcej zapłacą Stany Zjednoczone. Trump szybko zrozumie, że USA i dotychczasowi prezydenci nie prowadzili działalności charytatywnej w Europie, ale realizowali interesy korzystne dla obu stron. Gwałtowne szantażowanie, czy wręcz terroryzowanie Europy, narzucanie autokratycznego działania przez Trumpa z pewnością nie będzie przez Europę akceptowane. Mam nadzieję, że to będzie impuls, by Europa w najbliższych miesiącach podjęła radykalne działania, przy prezydencji polskiej. Ten ruch skłoni też z pewnością Europę do szukania innych partnerów.

Co może zrobić Polska?

- Polska może odgrywać i pewnie będzie starała się odgrywać rolę negocjatora z USA. Będzie zachęcać, by USA wróciły na właściwą drogę. Bo to, co się wydaje tej administracji, to działanie absurdalne, wbrew interesom samych Stanów Zjednoczonych. Najbliższe miesiące będą bardzo trudne, z pewnością najtrudniejsze dla samej Ukrainy, która już ma przyblokowane finansowanie. Wyraźnie widać, że w kwestii bezpieczeństwa Europa będzie musiała radzić sobie sama, a na razie nie jest na to przygotowana. Dopiero 3-4 lata mocnych działań spowodują, że potencjał może odstraszać agresora ze Wschodu. Tylko trzeba działać tu i teraz, biurokracja musi mielić dużo szybciej.

Mówił pan o radykalnych działaniach. Co miał pan na myśli?

- O działania na rzecz spójności Europy, większej integracji z Wielką Brytanią. Chodzi też o przekonanie krajów południowej Europy, oddalonej od wschodniej flanki, że jeśli się nie obudzą, wszyscy będziemy przegranymi. Trzeba odizolować konie trojańskie w postaci Fico czy Orbana, bo oni najwięcej psują krwi. Potrzeba też zbliżenia do Turcji, szukania partnerów w postaci Azji Środkowej, myślę o Indiach czy Chinach. Do tego wszystkiego potrzebne jest budowanie zdolności obronnych na rzecz działań przeciwko wojnie hybrydowej. Putin, jeśli będzie miał uspokojoną sytuację w Ukrainie, gdzie nie będzie musiał angażować wielkich sił, pewnie będzie realizował działania o charakterze dywersyjnym, prowokacyjnym w stosunku do Europy. Myślę, że już podejmuje takie działania, bo skoro Amerykanie dali zielone światło, skoro Ukraina jest zmuszana do akceptowania własnej porażki, to Putin znów złapał wiatr w żagle. A wydawało się, że już ta hydra zostanie pokonana.

Chodzi też o przekonanie krajów południowej Europy, oddalonej od wschodniej flanki, że jeśli się nie obudzą, wszyscy będziemy przegranymi. Trzeba odizolować konie trojańskie w postaci Fico czy Orbana, bo oni najwięcej psują krwi.

A co cała ta sytuacja mówi nam o samej Ukrainie? Putin może triumfować twierdząc, że rzeczywiście nie jest to niepodległe państwo, skoro o jego przyszłości nie decyduje ono samo, ale inne mocarstwo.

- Ja bym się o Ukrainę aż tak nie martwił, jeszcze Ukraina nie zginęła. Polska też była pod zaborami przez wiele lat, ale się odrodziła. Wciąż wierzę w ducha walki strony ukraińskiej, chociaż ten kraj mocno się wyludnił - z 50 milionów do 26 milionów obywateli. Ważniejsze pytanie brzmi, czy Europa jest niepodległa. Czy takie kraje jak Litwa, Łotwa, Estonia, Rumunia, Polska, a w dalszej kolejności Niemcy czy Finlandia, mogą czuć się bezpiecznie?

Mogą?

- Przecież Rosja wyraźnie mówi, a administracja kremlowska z tego nie zrezygnowała, że chce dokonać nowego podziału stref wpływów. Być może Trump się na to pisze. Te przyjazne rozmowy z dyktatorem-autokratą są wybitnie niepokojące, bo wracamy do tego, co było hańbiące w historii, że mocarstwa mają decydować o mniejszych państwach. Żaden kraj europejski nie jest w stanie funkcjonować sam. Jesteśmy silni w ramach sojuszu. Integracja w obliczu wspólnego wroga jest kluczowa. Tym wrogiem jest dzisiaj Rosja. Ze strony Stanów Zjednoczonych atak raczej nam nie grozi, ale pomoc z pewnością będzie dużo mniejsza, bo Trump stara się ugrać na agresji Putina jak najwięcej, ale tylko dla siebie. A to jest krótkowzroczne. Mam nadzieję, że ten kryzys podziała mobilizująco i obudzi Europę z tego letargu, w który zapadła.

To czarny dzień dla Ukrainy i Europy?

- Znaliśmy zapowiedzi Trumpa, więc nie był to nierealny scenariusz. Mam nadzieję, że odpowiedzi już są przygotowane. Na pewno jest to porażka, ale przed nami jeszcze negocjacje. Tylko jeżeli ktokolwiek uczestniczy w negocjacjach wie, że nie pokazuje się kart drugiej stronie. A Trump z naiwnością dzieciaka daje się ogrywać agentowi sowieckich służb.

Rozmawiał Łukasz Szpyrka

Video Player is loading.
Current Time 0:00
Duration -:-
Loaded: 0%
Stream Type LIVE
Remaining Time -:-
 
1x
    • Chapters
    • descriptions off, selected
    • subtitles off, selected
      reklama
      dzięki reklamie oglądasz za darmo
      Jaki w "Gościu Wydarzeń" o rozmowach Trump-Putin: nikt nie chce rozmawiać z Europejczykami
      Jaki w "Gościu Wydarzeń" o rozmowach Trump-Putin: nikt nie chce rozmawiać z EuropejczykamiPolsat News
      Przejdź na