Zmień miejscowość
Popularne miejscowości
- Białystok, Lubelskie
- Bielsko-Biała, Śląskie
- Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
- Gdańsk, Pomorskie
- Gorzów Wlk., Lubuskie
- Katowice, Śląskie
- Kielce, Świętokrzyskie
- Kraków, Małopolskie
- Lublin, Lubelskie
- Łódź, Łódzkie
- Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
- Opole, Opolskie
- Poznań, Wielkopolskie
- Rzeszów, Podkarpackie
- Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
- Toruń, Kujawsko-Pomorskie
- Warszawa, Mazowieckie
- Wrocław, Dolnośląskie
- Zakopane, Małopolskie
- Zielona Góra, Lubuskie
Trump ogląda mapę, czyli neo-imperializm a małe państwa
Trwa dzielenie świata przez neo-imperia. Do wyścigu włączył się Donald Trump. Na razie tylko werbalnie. Jakie stanowisko powinna zajmować Polska? W naszym interesie trzeba bronić suwerenności mniejszych państw.
A musiało to być tak. W ramach przygotowań do pełnienia urzędu Donald Trump krążył po korytarzach i przestronnych pokojach Mar-a-Lago. Potknął się o pudło. Cóż to, przecież wszystkie tajne dokumenty zabrano dawno temu?
Okazało się, że natrafił na różności ze szkolnych lat syna. Rozgarnął zeszyty, rupiecie i wyciągnął szkolną mapę. Szukał co prawda czegoś innego, ale co tam... Rozłożył pożółkłe "precjozo" na szerokim stole. Wydął wargi. Porównał rozmiar rywalizujących z USA państw, przede wszystkim Chin, może także Rosji. I doszedł do wniosku, że tak być nie może.
Huknął pięścią w blat aż podskoczyły kije golfowe w kącie pokoju. Jeden się nawet przewrócił. Trzeba powiększyć kraj! Nie raz i nie dwa powtarzał w kampanii, że jest prezydentem czasów pokoju, a nie wojen.
Drapał się zatem w głowę tak długo, aż wpadł do niej genialny pomysł. Po co atakować wrogów, kiedy można skonsumować kraje sojuszników?! Rozejrzał się raz jeszcze po mapie Ameryki Północnej, coraz bardziej zresztą zniecierpliwiony koncentracją uwagi, aż ułożył mu się przed oczami kraj wielki, ogromny, nareszcie COŚ rozmiarów godnych rywalizacji globalnej. I oto do USA doklejać się zaczęła cała Kanada, Grenlandia, wreszcie wzrok zjechał w dół, tak, Panama z kanałem... Apetyt rósł w miarę jedzenia, optyka jednak nie myliła Trumpa. Już skonsumowanie pierwszego z państw dawało wymarzoną przewagę na mapie świata.
Kanada plus USA to... więcej niż Rosja. Więcej niż Chiny. Proszę sprawdzić: wzrok prezydenta Trumpa go nie oszukiwał. Potwierdzamy zatem niniejszym, że ponad 9 milionów kilometrów + ponad 9 milionów kilometrów to rzeczywiście więcej niż rosyjskie 17 mln km (obecny nr 1 na globie). Triumf był zupełny.
Zaczęły się nowe rządy Donalda Trumpa.
My oglądamy Trumpa
Formalnie rządy rozpoczną się w przyszłym tygodniu, oczywiście. Niemniej jednak od pewnego czasu od nowej władzy rozchodzą się elektryzujące fale, które ogarniają cały świat. Chociaż nikt nie ma pojęcia, co dokładnie się wydarzy w polityce zagranicznej, owa perspektywa - "America First" - powinna być przez nas wzięta poważnie. Nie jeden z komentatorów po pierwszym szoku stwierdził, że Trump znów wygaduje głupoty. Że odwraca uwagę od niekorzystnego wyroku sądowego. Że chce skupić na sobie uwagę za wszelką cenę itd.
Prawda. Niemniej powrót myślenia imperialnego w głowie Trumpa, to zmiana. Skoro Putin i Xi chcą powiększyć terytorium państw, USA nie powinny zostać w tyle. Przynajmniej słowami można zdezorientować przeciwników. Odbywa się to kosztem poczucia bezpieczeństwa sojuszników. Nikt nie wie, czy na negocjacje Trumpa z Putinem ktokolwiek zostanie zaproszony. Może tak, może nie. O pozycji naszego kraju w Waszyngtonie najlepiej świadczy to, że prezydent Andrzej Duda - pomimo licznych gestów - nie został zaproszony na zaprzysiężenie.
Biorąc pod uwagę, jak grubymi liniami rysowana jest mapa świata, nie jest to dla nas dobra wiadomość. Dyplomaci jednak liczą na to, że zwycięży porządek interesów ekonomicznych USA oraz... bezwstydne podlizywanie się Trumpowi. Wielu polityków w Europie udaje, że nie słyszy pomruków z Waszyngtonu. Wdzięczy się dalej. Nie sądzę, żeby zostało to odczytane jako dowód siły Unii Europejskiej.
Tymczasem wraca przecież polityka siły wraz z retoryką przemocową. Gdy rozpoczyna się takie prężenie muskułów, można być pewnym, że odbędzie kosztem innych krajów, tych słabszych graczy, którzy przecież nie będą w stanie militarnie pokonać imperium. Tak zatem słabnie idea samostanowienia narodów. Kruszy się prawo do niepodległości mniejszych państw. A prawo międzynarodowe wydaje się śmiechu warte.
Dziwi mnie, że w małych i średniej wielkości krajach są ludzie, którzy ulegają fascynacji ludźmi czy ideologiami, które mogą ich samych zmieść właśnie z mapy świata. XX wiek dostatecznie przejechał się po naszych przodkach, żeby pewną mądrość zachować w pamięci: Polska powinna być przeciwko imperializmowi i neo-imperializmowi w każdej postaci. Powinna opowiadać się po stronie słabszych państw.
Lelewelowskie "Za wolność naszą i waszą", nie powinno zatem brzmieć śmiesznie w naszych uszach. To przecież gwarancja naszej suwerenności. Chociaż trzeba mieć świadomość, że w obecnych czasach rozbawi zapewne wielu szyderców, cyników i karierowiczów.
Jarosław Kuisz
Więcej na ten temat
Zobacz także
- Polecane
- Dziś w Interii
- Rekomendacje