Wiemy, co z Donaldem Tuskiem. "Czasami lepiej zniknąć"
Odkąd Interia podała informację o spotkaniu Donalda Tuska z Angelą Merkel, lider PO jakby zapadł się pod ziemię. Jak ustaliliśmy, przez ponad tydzień skupił się głównie na organizacji kongresu Europejskiej Partii Ludowej (EPP) i rozmowach z europejskimi politykami. Z naszych informacji wynika, że szef Platformy jest już w Warszawie.
Środa, 10 listopada. Ujawniamy, że dwa dni wcześniej Donald Tusk spotkał się z kanclerz Niemiec. - Nie będę zaprzeczał, takie spotkanie miało miejsce w poniedziałek późnym wieczorem. Dotyczyło sytuacji na polsko-białoruskiej granicy - nasze doniesienia potwierdził Jan Grabiec, rzecznik PO.
Od tego czasu jednak wiele się zmienia. Kryzys na wschodniej granicy eskaluje, najwięksi światowi politycy podejmują aktywności dyplomatyczne, w Sejmie toczy się dyskusja nad zmianą ustawy o ochronie granicy, a pandemia koronawirusa wchodzi w szczyt czwartej fali. Mimo to lider największej partii opozycyjnej, z przerwą na krótkiego tłita o Marszu Niepodległości, milczy od tygodnia.
Tusk skupił się na EPP
Interia chciała się dowiedzieć, gdzie właściwie jest szef Platformy i dlaczego jego publiczne aktywności zostały tak wyraźnie ograniczone. Pytaliśmy też, co udało się ustalić w czasie rozmów z Merkel oraz jak przebiega "ofensywa dyplomatyczna", którą zapowiadali współpracownicy Tuska. Większość polityków nie potrafiła odpowiedzieć na nasze pytania. Jan Grabiec, rzecznik PO, nie odpisywał na SMS-y ani nie odbierał telefonu.
Jak ustaliliśmy, w ostatnim tygodniu Tusk skupił się na Europejskiej Partii Ludowej, której wciąż przewodniczy. - Był w Brukseli i przygotowywał kongres EPP w Rotterdamie, który odwołano z uwagi na wejście obostrzeń pandemicznych w Holandii. Miał go prowadzić - zdradza jeden z naszych informatorów zbliżonych do szefa PO.
Formalnie impreza miała odbyć się w środę i dzisiaj, a obostrzenia wprowadzone przez holenderski rząd zaczną obowiązywać od soboty. Jednak w oficjalnym komunikacie Europejskiej Partii Ludowej można przeczytać, że kongres został przełożony na wiosnę 2022 r. w związku z "bezpieczeństwem publicznym" i rozwojem kolejnej fali pandemii COVID-19 na Starym Kontynencie.
Jak udało nam się dowiedzieć, Donald Tusk jest już w Warszawie. - Właśnie od niego wyszedłem - przekazał nam Cezary Grabarczyk, szef łódzkiej Platformy. - Proszę jeszcze chwilę poczekać, pracujemy - odpowiedział, kiedy zapytaliśmy go o aktywność szefa Platformy. Nie chciał jednak mówić o konkretach.
Politycy PO zdezorientowani
Większość szeregowych polityków PO, z którymi rozmawialiśmy, tylko rozkłada ręce, kiedy pytamy ich o ostatnią aktywność Donalda Tuska. W ostatnim czasie nie mieli kontaktu z przewodniczącym, a przez Sejm przechodziły przecież kluczowe ustawy z punktu widzenia strategicznego interesu Polski: choćby ta dotycząca zasad postępowania przy granicy polsko-białoruskiej.
Mówi jeden z polityków opozycji: "Na sejmowych korytarzach można usłyszeć, że posłowie PO zastanawiają się, gdzie właściwie jest Donald. Kiedy go brakuje, nie ma ośrodka decyzyjnego i rodzi się chaos". - Słychać nawet, że Tusk się obraził, bo nie wszyscy w KO chcą go słuchać. Ale mocna Platforma jest potrzebna wszystkim w opozycji, bo bez niej nie wygramy wyborów z PiS - dodaje.
Zapytaliśmy eksperta, jak nieobecność Donalda Tuska będą odbierać wyborcy PO. - Czego by teraz Donald Tusk nie powiedział, gdzie by się nie pojawił, to coś by tracił. Są takie momenty, kiedy w polityce lepiej zniknąć. Oczywiście traci, ale będąc w epicentrum uwagi mógłby ponieść jeszcze większe straty - uważa prof. Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.
Chwedoruk: PiS pewnie ma już nakręcone spoty
Zdaniem Chwedoruka, koncyliacyjny ton Tuska podobny do PSL, mógłby zrazić twardy elektorat Platformy. Radykalniejsze formy wypowiedzi w kontekście działań na granicy mogłyby ten elektorat ugruntować, ale działałyby odstraszająco na niezdecydowanych. Co z ograniczeniem oficjalnych aktywności międzynarodowych? - W tym momencie dyplomatyczne milczenie i ograniczenie statusu wiodącej siły opozycyjnej może być racjonalne - ocenia politolog.
Tymczasem osierocona Platforma jest już po trzecim ważnym głosowaniu dotyczącym kryzysu na granicy. Partia Tuska najpierw była przeciwko budowie zapory na granicy, później nie chciała zgodzić się na przedłużenie stanu wyjątkowego, a w środę głosowała przeciwko nowelizacji ustawy o ochronie granicy argumentując, że ta jest niekonstytucyjna. Jakie długofalowe konsekwencje może wywołać taka polityka?
Chwedoruk: - PiS pewnie już ma nakręcone spoty wyborcze na kolejną kampanię. Zapewne wydarzenia z ostatnich tygodni będą się w nich pojawiały. Polska polityka bywa często pełna przewrotności. Tak, jak PO niegdyś przedstawiała PiS jako partię nieodpowiedzialną, której lepiej nie powierzać władzy, tak teraz może być odwrotnie - podsumowuje.
Łukasz Szpyrka, Jakub Szczepański