Kaczyński w nowej roli. Komitet dla prezesa PiS to coś więcej niż bat na Ziobro
Jarosław Kaczyński, w randze wicepremiera, ma stanąć na czele komitetu nadzorującego resorty siłowe oraz Ministerstwo Sprawiedliwości. Sęk w tym, że nie chodzi jedynie o ukrócenie wpływów ministrów czy bat na Zbigniewa Ziobrę, a długoterminową strategię. Jak ustaliła Interia, według pierwotnych planów to Mateusz Morawiecki miał szefować gremium, do którego wchodzi prezes PiS.
Ostra wymiana zdań, a wręcz bunt koalicjantów Solidarnej Polski i Porozumienia spowodował, że przyszłość Zjednoczonej Prawicy zawisła na włosku. Najważniejsi politycy PiS jak Joachim Brudziński mówili publicznie o "zerwanej beretce" swoich politycznych partnerów, ale kryzys udało się zażegnać. Jednak do gry musiał wkroczyć sam Jarosław Kaczyński, co ziobryści przedstawiają w kuluarach jako swój sukces.
- Wejście prezesa Kaczyńskiego do rządu byłoby dla Rady Ministrów wzmocnieniem - na antenie Polsat News przekazał Łukasz Schreiber, przewodniczący Komitetu Stałego Rady Ministrów. W podobnym tonie wypowiada się obecnie większość polityków Zjednoczonej Prawicy. Komentatorzy i media skupiają się jednak na roli, jaką ma w rządzie odgrywać szef PiS.
Mówi się, że Jarosław Kaczyński będzie przede wszystkim kontrolować Zbigniewa Ziobro. - Chodzi o nadzór nad jednym z ważnych ministerstw pozostających w rękach koalicjantów. Taka koordynacja dodatkowa, jeżeli chodzi o bezpieczeństwo wewnętrzne kraju i nie tylko, byłaby bardzo dobrym pomysłem - oświadczył w Polsacie Schreiber. Zaznaczył, że premier jest "gorącym zwolennikiem" takiego rozwiązania.
Komitet Kaczyńskiego miał powstać od maja
Komitet Spraw Wewnętrznych, Sprawiedliwości i Obrony Narodowej (takiego określenia używają politycy PiS cytowani przez PAP - red.) to nie żaden wymysł, który powstał w wyniku koalicyjnych przepychanek Zjednoczonej Prawicy. O jego istnieniu możemy dowiedzieć się ze Strategii Bezpieczeństwa Narodowego. To dokument, który rządy przyjmują co kilka lat. PiS zatwierdził ostatni w połowie maja 2020 r.
W przyjętej Strategii czytamy o "ponadresortowym mechanizmie koordynacji zarządzania bezpieczeństwem narodowym poprzez utworzenie komitetu Rady Ministrów odpowiedzialnym na poziomie strategicznym za rozpatrywanie spraw z zakresu polityk, strategii i programów w obszarze zarządzania bezpieczeństwem narodowym". Ma być powiązany z Rządowym Zespołem Zarządzania Kryzysowego i Rządowym Centrum Bezpieczeństwa.
- Początkowo na czele komitetu miał stanąć osobiście premier, a jego zastępcami mieli być ministrowie obrony i spraw wewnętrznych. O to, od dłuższego czasu toczyła się gra w PiS - mówi informator Interii z partii rządzącej. - Ewentualne wejście Kaczyńskiego do rządu zmienia wszystko, bo to on stanie na czele tego komitetu, a nie premier. Ale nie jest tak, że ktoś nagle wymyślił ograniczenie wpływów tego czy innego ministra - dodaje.
Nie wiadomo jeszcze, kto znajdzie się w komitecie, którym ma osobiście pokierować prezes PiS. - Formalnie Kaczyński jest szefem całego obozu, przełożonym premiera. Jednocześnie w skład jego komitetu wejdą najsilniejsi ministrowie. Będzie to oznaczało bardzo silny ośrodek władzy wewnątrz rządu - zdradza nasze źródło. - Prezes, jeśli chce się spotykać w wąskim gronie to i tak się spotyka. Jego obecność ma absolutnie wymiar państwowy. To na pewno dobra formuła i dobre miejsce dla Kaczyńskiego - uważa polityk PiS, z którym rozmawiamy.
Działacze partii rządzącej nie przesądzają, że prezes PiS na sto procent zasiądzie w rządzie. Uważają jednak ten wariant za bardzo prawdopodobny.
Co dostaną koalicjanci
Interia ustaliła, co dotąd udało się uzyskać koalicjantom Zjednoczonej Prawicy z Porozumienia i Solidarnej Polski. Od dłuższego czasu mówi się, że Zbigniew Ziobro pozostanie na stanowisku szefa resortu sprawiedliwości, zaś Jarosław Gowin uzyska Ministerstwo Rozwoju. Te ustalenia się nie zmieniły.
- Obie partie uzyskają też po ministrze-członku Rady Ministrów. Chodzi o to, żeby to był polityk z portfolio. Solidarna Polska idzie w kierunku obrony polskiej rodziny, czy też wojenki ideologicznej, którą tak sobie ostatnio upodobali. Porozumienie dostanie pełnomocnika rządu ds. współpracy z samorządem terytorialnym - przekazał Interii jeden z ważnych polityków Zjednoczonej Prawicy.
Nasze źródła z obozu rządzącego podkreślają, że nie ma żadnego sporu, jeśli chodzi o podział subwencji. Koalicjanci dążą do tego, żeby zachować liczbę wiceministrów, którą dysponowali do tej pory. Przy czym ziobryści chcą utrzymać swoje wpływy w Lasach Państwowych. W resorcie, który ma powstać w miejsce Ministerstwa Środowiska i Ministerstwa Klimatu, planują utrzymać wiceministra nadzorującego tę działkę.
Problemem na ostatniej prostej mogą okazać się personalia. Zwłaszcza w kontekście ziobrystów. - Jeśli w czasie, gdy Mateusz Morawiecki jedzie na szczyt w Brukseli, wiceminister rządu PiS (chodzi o Janusza Kowalskiego, wiceministra aktywów państwowych - red.) krytykuje publicznie swojego szefa to w normalnym kraju taki wiceminister, w geście heroicznego sprzeciwu, powinien podać się do dymisji - podkreśla polityk PiS zbliżony do kierownictwa partii.
Nie ulega wątpliwości, że jeśli chodzi o nową umową koalicyjną oraz rekonstrukcję rządu, wszystko jest już na ostatniej prostej. Polsat News informuje, że do podpisania umowy ma dojść najprawdopodobniej w sobotę około południa. Żeby jednak tak się stało, najpierw politycy PiS muszą dogadać się we własnym gronie. Później dojdzie do rozmów z koalicjantami. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, wszyscy liderzy Zjednoczonej Prawicy spotkają się w piątek o godz. 16.
Jakub Szczepański