Przypomnijmy, chodzi o incydent z piątkowego poranka. Portal chojna24.pl opublikował zdjęcia samochodu niemieckiej policji, którym do Osinowa Dolnego w województwie zachodniopomorskim przywieziono rodzinę migrantów - dwie osoby dorosłe i troje dzieci. Sprawę zaczęły badać polskie służby. Kiedy w poniedziałek po godz. 9:00 rozmawialiśmy z rzecznikiem Morskiego Oddziału Straży Granicznej, strona polska wciąż czekała na wyjaśnienia od strony niemieckiej. To o tyle dziwne, że Policja Federalna Niemiec zdążyła już przekazać swoje wyjaśnienia mediom. Migranci w Polsce. Zaskakujące tłumaczenie Niemców Stanowisko niemieckiej policji opublikowała redakcja "Faktu". Dowiadujemy się z niego, że migranci to rodzina z Afganistanu, która przekroczyła granicę niemiecką "bez zezwolenia" po północy 14 czerwca. W oświadczeniu wskazano, że migranci pojawili się w rejonie Altmädewitz - 20 kilometrów od Osinowa Dolnego. Afgańczycy trafili na posterunek policji i "nie złożyli wniosku o azyl u funkcjonariuszy policji federalnej". Według rzecznika niemieckiej policji Gero von Vegesacka, po sprawdzeniu statusu prawnego rodzina musiała zostać odesłana do Polski, przy czym "istotne znaczenie (...) miało toczące się postępowanie azylowe w sąsiedniej Polsce". To kluczowa informacja. Wynika z niej, że rodzina złożyła wcześniej wnioski azylowe w Polsce, następnie przekroczyła granicę z Niemcami. W takich przypadkach rzeczywiście państwem odpowiedzialnym za migrantów jest Polska i wynika to z przyjętych przed dekadą porozumień dublińskich, czyli rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady UE o ustalaniu państwa odpowiedzialnego za rozpatrzenie wniosku o udzielenie ochrony międzynarodowej. Co więcej, zgodnie z przyjętym porozumieniem, Niemcy rzeczywiście mają możliwość odsyłania migrantów w procedurze readmisji. Problem w tym, że w przypadku sytuacji z Osinowa Dolnego zrobiono to najprawdopodobniej bez zachowania odpowiednich procedur. Niemcy twierdzą, że chcieli uniknąć "przetrzymywania rodziny przez nadmiernie długi czas". Dodają, że poinformowali o sprawie stronę polską za pośrednictwem polsko-niemieckiego Centrum Współpracy służb w Świecku, ale "przez kilka godzin nie było żadnej reakcji ze strony polskiej". Dlatego Niemcy zdecydowali "zabrać rodzinę z patrolem na granicę polsko-niemiecką w pobliżu Hohenwutzen, aby stamtąd zwolnić ich do Polski", a niemiecki radiowóz przekroczył granicę z uwagi na konieczność zakupu leków dla rodziny w najbliższej aptece, która miała znajdować się już po polskiej stronie. Wyjaśnienia są nietypowe przede wszystkim dlatego, że są sprzeczne z opisanymi procedurami o readmisji migrantów. I podobnie sytuację ocenia polska straż graniczna. "Nielogiczne" tłumaczenie strony niemieckiej Jeśli faktem jest, że afgańska rodzina złożyła wnioski azylowe w Polsce, to odesłanie jej z Niemiec wymaga przede wszystkim poinformowania strony polskiej o zamiarze przekazania cudzoziemców. I to przekazania w taki sposób, żeby polskie służby były w stanie odebrać migrantów. To praktyka powszechnie obowiązująca. Jednak w przypadku Osinowa Dolnego, Niemcy po prostu odstawili migrantów na granicę i zostawili ich w Polsce. - Nie ma dosłownie żadnych tłumaczeń, żeby w ten sposób przeprowadzić readmisję. Takie tłumaczenie jest chyba tylko na użytek swojej obrony. My nie mamy jeszcze oficjalnego stanowiska od niemieckiej policji. Rzeczywiście wiem od oficer łącznikowej straży granicznej, która stacjonuje w Berlinie, że taka właśnie interpretacja została przedstawiona niemieckiej agencji prasowej - przekazał Interii rzecznik Morskiego Oddziału Straży Granicznej Tadeusz Gruchalla-Wensierski. Dodał, że stanowisko Niemców z komunikatów prasowych jest "nierzeczowe, nielogiczne i prawdopodobnie niemające nic wspólnego z rzeczywistością". Odesłanie migrantów bez udziału polskich służb w procedurze godzi również w bezpieczeństwo afgańskiej rodziny, której - jak wskazuje Gruchalla-Wensierski - wciąż nie udało się odnaleźć. Do tej pory polska straż graniczna nie miała problemów we współpracy z niemieckimi służbami. W przypadku Osinowa Dolnego było inaczej. - Nie byliśmy informowani o takim zdarzeniu. Wcześniej nigdy z nimi nie było problemu, gdy kiedykolwiek niemiecka policja nas informowała, że ma nam do przekazania w ramach readmisji cudzoziemców - wskazał w rozmowie z Interią Gruchalla-Wensierski. W poniedziałek po godz. 15:00 straż graniczna wydała oświadczenie, w którym podkreślono, że przewiezienie i pozostawienie przez niemiecką policję cudzoziemców w Osinowie Dolnym "odbyło się z naruszeniem zasad współpracy obu służb i prawa regulującego kwestie przekazywania osób". Straż graniczna zaznacza, że "służby niemieckie nie mogą arbitralnie podejmować takich decyzji". We wtorek Komendant Główny Straży Granicznej będzie rozmawiał o incydencie z Prezydentem Prezydium Policji Federalnej Niemiec. Jakub Krzywiecki ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!