O sytuacji wokół miejscowości Urożajne i Staromajorsk pisze amerykański "The New York Times". Jak zauważają autorzy, walki o osady toczyły się nieprzerwanie od początku lata 2023 roku. Wówczas to rozpoczęła się ukraińska kontrofensywa, która finalnie przyniosła bardzo niewielkie sukcesy. Od marca znajdująca się we wsiach 58. Brygada Strzelców Zmotoryzowanych stale odpierała ataki rosyjskich jednostek. W pobliże osady stale przesuwane były kolejne oddziały, których celem było jak najszybsze zdobycie kontroli nad zabudowaniami. W misjach bojowych udział brali między innymi żołnierze rosyjskiej, elitarnej brygady piechoty morskiej. Łącznie zdobycie wsi Staromajorskie zajęło Rosjanom trzy miesiące. Po wielu tygodniach intensywnych ataków byli w stanie przedrzeć się przez linie obrony ukraińskich obrońców. Niedługo później przejęto także kontrolę nad Urożajnym. "Utrata wiosek była ciosem dla Ukrainy w kontekście niedawnych sukcesów Rosji na wielu odcinkach linii frontu oraz dlatego, że ukraińscy żołnierze tak ciężko walczyli o ich wyzwolenie podczas krwawej kontrofensywy" - czytamy. Wojna w Ukrainie. Rosyjska taktyka spalonej ziemi Jak relacjonują żołnierze z 58. Brygady obrona obydwu miejscowości należała do wyjątkowo trudnych. Rosjanie stosowali taktykę spalonej ziemi, która polegała na zniszczeniu każdego budynku. Dzięki temu niemal całkowicie uniemożliwiono Ukraińcom ustanowienie stałej linii obrony. - Walki toczyły się w ruinach, w piwnicach. Było kilka okopów, ale nie było struktur obronnych i nie można było ich zbudować - mówi 43-letni major ps. Karay, jednocześnie przyznając, że od czerwca połowa wsi była opanowana przez rosyjskie wojsko. - Przez półtora miesiąca wyglądało to jak walka dwóch psów. Wokół było tyle latania (dronów - red.), że rannych można było ewakuować tylko w nocy. Nadszedł zatem moment, w którym nie było sensu trzymać tam ludzi - dodał. Utrata miejscowości Urożajne i Staromajorsk to jednak nie koniec rosyjskich działań ofensywnych. Po przejęciu kontroli nad osadami żołnierze otrzymali rozkaz dalszych działań ofensywnych. - Będziemy ich powstrzymywać tak bardzo, jak się da - stwierdził 28-letni snajper, posługujący się pseudonimem Stan. Jego zdaniem największą siłą obrońców są obecnie nie tylko morale, ale także wyjątkowo wysoka skuteczność ataków dronowych. Te są wykorzystywane przeciwko niewielkim grupom piechoty, która prowadzi szturmy na linie obrony. - Nieustannie próbują atakować nasze pozycje, przeważnie w małych grupach, na motocyklach. Dostają się do terenów zalesionych i tam kopią - relacjonował. ---- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!