W regionie zawyły syreny alarmowe. Badają, kto wydał polecenie. "Błąd ludzki"
"To błąd spowodowany czynnikiem ludzkim" - tak Starostwo Powiatowe w Lubartowie nazywa polecenie o uruchomieniu syren alarmowych ostrzegających o zagrożeniu z powietrza w dziewięciu gminach powiatu lubartowskiego. Fałszywy alarm rozległ się w związku z atakiem Rosji na Ukrainę. Polsat News nieoficjalnie ustalił, jak mogło dojść do pomyłki. W sprawie wszczęto postępowanie wyjaśniające.

W skrócie
- W dziewięciu gminach powiatu lubartowskiego uruchomiono syreny alarmowe ostrzegające o zagrożeniu z powietrza.
- Powiatowe Centrum Zarządzania Kryzysowego w Lubartowie podjęło decyzję na podstawie informacji, która nie pochodziła ze służb wojewódzkich.
- Wojewoda lubelski wszczął postępowanie wyjaśniające w tej sprawie, a starostwo powiatowe określiło sytuację jako "błąd ludzki".
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
W dziewięciu z 13 gmin powiatu lubartowskiego wczesnym rankiem w sobotę rozległy się syreny alarmowe ostrzegające o natychmiastowym zagrożeniu z powietrza - to miasto Lubartów, gmina Ostrów Lubelski, Uścimów, Firlej, Michów, Kamionka, Abramów, Jeziorzany, i Niedźwiada.
Burmistrz Lubartowa Krzysztof Paśnik informował w mediach społecznościowych, że alarm uruchomiono w związku z rosyjskim atakiem na Ukrainę.
"Szanowni państwo, po otrzymaniu sygnału z Powiatowego Centrum Zarządzania Kryzysowego zgodnie z obowiązującymi procedurami uruchomiliśmy w Lubartowie sygnały ostrzegawcze. Syreny zostały uruchomione w związku z bieżącą sytuacją w Ukrainie" - pisał burmistrz na Facebooku.
W kilku gminach powiatu zawyły syreny alarmowe. "Trwa postępowanie wyjaśniające"
Polsat News potwierdził, że impulsem do uruchomienia alarmu w pozostałych gminach również był sygnał z Powiatowego Centrum Zarządzania Kryzysowego, które to - zgodnie z procedurami - powinno bazować na informacjach z Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego.
Stacja ustaliła jednak, że służby wojewódzkie nie wydały polecenia, by uruchamiać syreny alarmowe - województwo informowało wyłącznie o zagrożeniu i o tym, że trzeba pozostawać w nasłuchu.
Rzecznik wojewody lubelskiego oświadczył z kolei, że doszło do "nieporozumienia" i najpewniej złamania procedur. Zapowiedział, że sprawa będzie wyjaśniana.
- Trwa postępowanie wyjaśniające, dlaczego alarm został włączony i kto przekazał takie polecenie. Wiemy na pewno, że żadna instytucja rządowa takiego polecenia nie przekazywała, dlatego musieliśmy wdrożyć stosowne procedury wyjaśniające, właśnie związane z tą konkretną sytuacją. Ona dotyczy całego powiatu lubartowskiego, a zatem kilkunastu gmin, które ten powiat tworzą - tłumaczył Marcin Bubicz, rzecznik prasowy wojewody lubelskiego.
"Nie potwierdził informacji o zagrożeniu z powietrza". Starostwo wydało oświadczenie
Do sprawy odniosło się również Starostwo Powiatowe w Lubartowie, któremu podlega Powiatowe Centrum Zarządzania Kryzysowego.
"Powiatowe Centrum Zarządzania Kryzysowego w Lubartowie w dniu 6 grudnia 2025 r. o godzinie 5:30 odebrało drogą streamingową komunikat o natychmiastowym zagrożeniu uderzeniami z powietrza dla powiatu lubartowskiego. PCZK Lubartów podjęło decyzję o uruchomieniu procedury SPO-13, informując pracowników kryzysowych z miast/gmin z terenu powiatu lubartowskiego o konieczności uruchomienia syren alarmowych" - czytamy w oświadczeniu opublikowanym na stronie internetowej.
Starostwo podało, że "po przybyciu na miejsce prowadzenia nasłuchu w radiowej sieci ostrzegania, tj. do Starostwa Powiatowego w Lubartowie pracownicy PCZK Lubartów skontaktowali się telefonicznie z dyżurnym Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego w Lublinie w celu zweryfikowania komunikatu o natychmiastowym zagrożeniu z powietrza dla powiatu lubartowskiego".
"Dyżurny WCZK w Lublinie nie potwierdził informacji o natychmiastowym zagrożeniu z powietrza. Po otrzymaniu tej informacji pracownicy PCZK Lubartów nawiązali ponowny kontakt telefoniczny z pracownikami z miast/gmin z terenu powiatu lubartowskiego z poleceniem odwołania zagrożenia poprzez ponowne uruchomienie syren alarmowych. O powyższym poinformowany został również starosta lubartowski" - czytamy.
"Błąd spowodowany czynnikiem ludzkim". Nieoficjalne ustalenia Polsat News
Starostwo podkreśliło, że "uruchomienie procedury SPO-13 - dotyczącej alarmowania i ostrzegania o zagrożeniu z powietrza na terenie powiatu lubartowskiego - nie wynikało z potwierdzonych w WCZK w Lublinie informacji systemowych, ale z niezweryfikowanych informacji odebranych drogą nasłuchu streamingowego". "Powyższy błąd spowodowany był czynnikiem ludzkim" - stwierdzono.
Z nieoficjalnych ustaleń Polsat News wynika, że pracownicy Powiatowego Centrum Zarządzania Kryzysowego zasugerowali się informacją z innego powiatowego centrum. W tej informacji miała być mowa o pilnym, bardzo poważnym zagrożeniu z powietrza i na tej podstawie w powiecie lubartowskim miał być uruchomiony sygnał alarmowy. Procedura wymaga jednak, by powiatowe centra zarządzania kryzysowego polegały na informacjach z województw.
- Prawdopodobnie pracownik działał w dobrej wierze, ponieważ słyszał, że jest zagrożenie. Zareagował zbyt pochopnie. Ta informacja powinna przyjść z Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego. Mieszkamy blisko granicy, chyba przeważyły emocje - mówił Polsat News starosta lubartowski Jan Sławecki.
Wojewoda lubelski ma rozważać zorganizowanie kolejnego spotkania z pracownikami powiatowych centrów zarządzania kryzysowego, żeby przypomnieć, jakie zasady obowiązują w sytuacjach kryzysowych.
W związku z atakiem Rosji w sobotę o poranku w całej Ukrainie obowiązywał alarm przeciwlotniczy. Dowództwo Operacyjne Sił Zbrojnych informowało o poderwaniu myśliwców i patrolowaniu polskiej przestrzeni powietrznej. Potem podano, że nie doszło do naruszenia przestrzeni powietrznej RP.
















