Na konferencji prasowej Zbigniew Ziobro podkreślał, że zeznania przestępców zawsze wymagają "wnikliwej, dokładnej weryfikacji i oceny". - Zdarza się bowiem niestety nierzadko, że przestępcy mieszają prawdę z kłamstwem i zdarza się, że wymyślają zupełnie sensacyjne informacje, po to by zwiększyć swoje szanse procesowe i uzyskać pewien status, który jest ich celem - mówił. Prokurator Generalny wskazywał, że mimo tej wiedzy "tak doświadczona osoba" jak Donald Tusk "z całą świadomością dał wiarę zeznaniom Marcina W.". - Zrobił to, bo chciał wyprowadzić z wyjaśnień Marcina W. wnioski, które pozwolą mu rzucić ciężkie, fałszywe oskarżenia wobec obozu rządzącego, wobec Zjednoczonej Prawicy, wobec aktualnego rządu. Wtedy, gdy Rosja Putina dopuszcza się straszliwych zbrodni (...) stawianie zarzutów o relację z Rosją Putina ma wyjątkowo ciężki charakter - powiedział minister sprawiedliwości. Dodał, że "Tusk zrobił to cynicznie i z wyrachowania". Ziobro przytoczył "ludowe powiedzenie" Ziobro dodawał, że w ujawnionych protokołach zeznań Marcin W. "złożył bardzo ciężkie oskarżenia wobec samego Donalda Tuska, jak i jego najbliższych i Platformy Obywatelskiej". - Zrelacjonował w szczegółach, że miał dostarczać Donaldowi Tuskowi za pośrednictwem jego syna łapówkę w wysokości 600 tys. euro. Wskazał też na inne korupcyjne uwikłania środowiska Platformy Obywatelskiej. Fakt upublicznienia tych zeznań jest efektem działań Donalda Tuska - jego zarzutów, żądań i próby manipulacji częścią materiału procesowego, jaki podchodził od pana Marcina W. - dodał Ziobro. - Donald Tusk chciał zastawić sidła na kogoś innego, a sam wpadł te sidła w sposób spektakularny, na własne życzenie - stwierdził na konferencji prasowej Zbigniew Ziobro. Prokurator Generalny podsumował, że lider PO "najwyraźniej nie znał polskiego ludowego powiedzenia: kto pod kimś dołki kopie, ten sam w nie wpada". Tusk chce komisji śledczej W poniedziałek tygodnik "Newsweek" napisał, że Marcin W. zeznał w śledztwie dotyczącym spółki zajmującej się sprowadzaniem do Polski węgla z Rosji, której współwłaścicielem był Falenta, że zanim taśmy nagrane w restauracji "Sowa i Przyjaciele" wstrząsnęły polską sceną polityczną, trafiły w rosyjskie ręce, a "prokuratura wszczyna śledztwo, ale unika wątku szpiegostwa" w tej sprawie. We wtorek Donald Tusk, odnosząc się do publikacji "Newsweeka" dotyczącej zeznań Marcina W. stwierdził, że tylko komisja śledcza, niezależna od ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry i prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, mogłaby wyjaśnić, na czym polega wpływ rosyjskich służb na energetyczną politykę PiS-u. Uznał też Marcina W. za wiarygodnego świadka. Ziobro upublicznił protokoły zeznań Marcina W. W reakcji na słowa szefa PO Zbigniew Ziobro zapowiedział upublicznienie protokołów dotyczących zeznań Marcina W. Zostały one opublikowane na stronie Prokuratury Krajowej w środę wieczorem. Wynika z nich m.in. że Marcin W. zeznawał (w 2017 i 2018 r.) iż wręczył łapówkę w wysokości 600 tys. euro M.T., "synowi byłego premiera". Miało to mieć miejsce w 2014 r. i jak zeznawał Marcin W., pieniądze włożył do reklamówki ze sklepu Biedronka, a miała to być "prowizja za zgodę" ówczesnych władz na transakcję dotyczącą sprowadzania węgla z Rosji. Michał Tusk oświadczył w środę, że to "totalne bzdury", że nie poznał Marka Falenty ani Marcina W. i nigdy też nie był przesłuchiwany w tej sprawie. Wskazał też, że prokuratura protokoły z tymi zeznaniami ma "od lat". - Ta sprawa była już nakręcana m.in. przez "Gazetę Polską" i to lata temu. Nawet sami autorzy nie traktowali jej poważnie - powiedział dla Polsat News w czwartek Donald Tusk. Jego zdaniem "atak Zbigniewa Ziobry jest próbą uratowania rządu" przed konsekwencjami "afery węglowej i wpływu rosyjskich służb na to, co dzieje się z polską energetyką". Lider PO zapewnił, że "nie da się zastraszyć". - Proszę zapytać pana Ziobry, co przez siedem lat się działo w tej sprawie. Przecież nikt nie był nawet przesłuchiwany - mówił Tusk.