Donald Tusk reaguje. Były premier ostro o działaniach Ziobry
- Minister odpowiedzialny za wymiar sprawiedliwości używa prokuratury i swoich narzędzi, aby atakować rodzinę lidera opozycji. To są w jakimś sensie klasyczne rosyjskie metody - powiedział Donald Tusk. W ten sposób były premier odniósł się do ujawnionych w środę wieczorem przez Prokuraturę Krajową zeznań wspólnika Marka Falenty - Marcina W. na temat afery taśmowej. W trakcie jednego z przesłuchań mówił on o łapówce w wysokości 600 tys. euro "dla rządzących", po którą miał zgłosić się Michał Tusk, syn byłego premiera. W rozmowie z Polsat News Donald Tusk mówił także, że "nie da się zastraszyć". - Nie próbujcie nawet. To nie przyniesie żadnego rezultatu - dodał.
- Ta sprawa była już nakręcana m.in. przez "Gazetę Polską" i to lata temu. Nawet sami autorzy tej sprawy nie traktowali jej poważnie - powiedział dla Polsat News Donald Tusk. Mówił, także że "atak Zbigniewa Ziobry jest próbą uratowania rządu" przed konsekwencjami "afery węglowej i wpływu rosyjskich służb na to, co dzieje się z polską energetyką".
Tusk dodał, że nie da się zastraszyć. - Nie próbujcie nawet. To nie przyniesie żadnego rezultatu. To tylko zwiększa moją motywację i przekonanie, że trzeba zrobić naprawdę wszystko i ja będę zdeterminowany, żeby Polskę wyzwolić z tego układu - oznajmił. - Proszę zapytać pana Ziobry, co przez siedem lat się działo w tej sprawie. Przecież nikt nie był nawet przesłuchiwany - dodał Tusk.
- Jedynym problemem w tej sprawie jest minister Ziobro i jego nieetyczne i takie rujnujące dla państwa postępowanie - mówił.
Donald Tusk: To klasyczne rosyjskie metody
Lider PO stwierdził także, że "minister odpowiedzialny za wymiar sprawiedliwości używa prokuratury i swoich narzędzi, aby atakować rodzinę lidera opozycji". - To są w jakimś sensie klasyczne rosyjskie metody - powiedział z kolei w rozmowie z TVN24.
- Lider opozycji chce ujawnić pewne, bardzo złe dla władzy powiązania. I ta władza odpowiada: zostaw to, bo zabierzemy się za ciebie i za twoją rodzinę - skomentował były premier. - Więc chcę powiedzieć, że te metody w niektórych miejscach na świecie się sprawdzają. W Polsce się nie sprawdzą. To jest bardzo przykre doświadczenie z rodzinnego punktu widzenia, ale ja na pewno nie dam się przestraszyć. Minister Ziobro musi jednak wiedzieć, że jeśli nie dziś, to jutro cała prawda wyjdzie na jaw. Wszystko zostanie wyjaśnione i odpowiedzialni w tym minister Ziobro, zostaną rozliczeni. Także za te metody, które stosują wobec opozycji - dodał Tusk.
Prokuratura ujawnia zeznania współpracownika Marka Falenty
W środę po godz. 18 Prokuratura Krajowa zamieściła pięć protokołów z: 23 września 2014 r., 24 sierpnia 2015 r., 20 listopada 2017 r., 16 września 2019 r. oraz z 11 czerwca 2021 r.
Materiały ze śledztwa dostępne są na stronie internetowej Prokuratury Krajowej.
Marcin W. zeznał, że w czerwcu 2014 roku Marek Falenta poprosił go o przekazanie łapówki w wysokości 600 tys. euro za zgodę na zawarcie kontraktu między spółką Ciech a należącymi do biznesmenów firmami SkładyWęgla.pl i MM Group. Rozmowy na ten temat "miały trwać w latach 2013-2014".
Jak relacjonował mężczyzna, pieniądze włożone do reklamówki z popularnego dyskontu miał odebrać M.T. Według TVP Info M.T. to syn byłego premiera, Michał Tusk.
- F. wskazał mi, że to są pieniądze "partyjne", czyli dla rządzących, ale bez identyfikacji osoby. Teraz sobie przypominam, że F. powiedział mi: "Ty się tak tym nie interesuj. Ważne, żebyśmy byli bezpieczni i żeby interes był dopięty" - zeznał W.
- Powiedziałem, że włożę te pieniądze do foliowej reklamówki ze sklepu Biedronka i powiedziałem do F. cytuję "niech żul ma to w takiej torbie na jaką zasługuje". (...). Z Michałem T. skontaktował się Marek F. Dodaję, że ja wcześniej nie miałem kontaktu z Michałem T. Wszystkie kontakty z politykami utrzymywał Marek F.. (...) Tego dnia jak przywiozłem pieniądze do firmy przyjechał Michał T. W biurze F. były, moim zdaniem, widoczne dla każdego dwie kamery - relacjonował Marcin W.
- Ja uznałem, że mogę do Michała T. mówić na "ty" skoro przekazuję mu 600 tys. euro. Ja siedziałem za biurkiem F. dlatego mnie na nagraniu nie widać, ale słychać. Marek F. siedział na jednym z foteli, a na ziemi, obok ławy postawiłem reklamówkę z kasą. Michał wszedł i powiedział "Witam panowie". F. powiedział: "To jest dla ciebie reklamówka". Michał rozchylił tę reklamówkę i spytał: "Kasa się zgadza?". Ja wtedy nie wytrzymałem. Zapytałem, "czy to są jakieś jaja, tak byś wziął reklamówkę i wyszedł. A co jak się kasa nie zgadza? On powiedział "Nie wie, czy oglądamy te same filmy, ale jak się je***łeś to ciebie od***ą". Ja mu odpowiedziałem: "Tak, oglądamy te same filmy, tez oglądałem 'Odwróconych', czy 'Świadka koronnego'. Odpowiedział "Cześć" i wyszedł z reklamówką. To zdarzenie jest nagrane przez F., który przesłał mi go od razu, 10 minut później na mój telefon - dodał.
Michał Tusk: To bzdury
Syn byłego premiera odniósł się do treści opublikowanych przez Prokuraturę Krajową protokołów z zeznań wspólnika Marka Falenty. - To bzdury. Informacje o tych zeznaniach pojawiały się już w mediach. Prokuratura ma je od lat. Nigdy przez te wszystkie lata nie byłem nawet przesłuchiwany w tej sprawie - powiedział Michał Tusk w rozmowie z Onetem.
Kim jest Marcin W.?
Marcin W. to wspólnik Marka Falenty. W czerwcu 2021 roku złożył on zeznania w Prokuraturze Regionalnej w Gdańsku. Mówił, że w 2014 roku był razem z Falentą w rosyjskim Kemerowie. Mężczyzna zeznał w prokuraturze, że jego wspólnik "leciał do Kemerowa z prezentem, tj. nagraniami polskich polityków dla Rosjan".
Wcześniej Falenta miał prosić Marcina W., aby skontaktował się z Rosjanami i spytał, "czy są zainteresowani nagraniami różnych ważnych osób". Mężczyzna relacjonował, że podczas imprezy w saunie z udziałem prostytutek, Falenta został poproszony o wyjście z przedstawicielem służb, a później w hotelu powiedział Marcinowi W., że "dogadał się z Ruskimi".
- Jak go spytałem, za ile i co im sprzedał, powiedział, że sprzedał wszystko, a za ile, to mi nie powie - zeznał.