Marcin W. stwierdził, że udało mu się nawiązać bliskie relacje z politykiem w 2013 r. Opowiadał o wspólnych wakacjach w hotelu pod Rawą Mazowiecką, znajomości żon obydwu panów, a nawet rzekomych pożyczkach polityka. No i pomocy, jakiej miał mu udzielić były kandydat na prezydenta. "Poseł Bańkowska z <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-sojusz-lewicy-demokratycznej-sld,gsbi,1490" title="SLD" target="_blank">SLD</a> z Bydgoszczy atakowała nam SkładyWęgla.pl w kontekście jakiegoś zapytania (...). Zwróciłem się w związku z tym do Grześka Napieralskiego" - oświadczył przestępca. A dalej: "On powiedział, że mi ją 'spacyfikuje', ale muszę przelać na konto Fundacji Harfa Dzieciom, w której to na harfie grały jego córki, bądź córka kwotę 30 lub 20 tys. zł. Ja dokonałem takiego przelewu z rachunku firmowego ze SkładówWęgla.pl lub z MM Group. Po tym Bańkowska przestała się nas czepiać i nie rozmawiałem już z nią" - zeznał W. Anna Bańkowska zrezygnowała z udziału w polityce siedem lat temu. W rozmowie z Interią nie ukrywała, że jako posłanka interesowała się biznesami Falenty i jego współpracownika. Chodziło o zanieczyszczanie powietrza. - Nie miałam żadnej rozmowy z panem Napieralskim (o sprawach węglowych - red.). Robiłam to, co do posła należy i koniec - przekazała nam 76-letnia była parlamentarzystka. <a class="db-object" title="Grzegorz Napieralski" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-grzegorz-napieralski,gsbi,2852" data-id="2852" data-type="theme">Grzegorz Napieralski</a>: - W ciągu roku poznaję mnóstwo ludzi, czasem trafi się zły człowiek. Kilka lat temu, trzy albo cztery, złożyłem wyjaśnienia w prokuraturze w tej sprawie. Nie mogę o nich mówić ze względu na tajemnicę związaną z działaniami śledczych - mówi Interii polityk. - Jestem jednak zaskoczony, że wymiar sprawiedliwości pod rządami Zbigniewa Ziobry nic nie zrobił z moimi wyjaśnieniami. Gdyby cokolwiek było nie tak, z pewnością opinia publiczna by się o tym dowiedziała - zapewnia. Marcin W. Zemsta Zbigniewa Ziobry? Zdaniem polityka KO publikacja zeznań to zemsta szefa Solidarnej Polski. - W 2012 r. wygrałem z nim proces w Sądzie Apelacyjnym. Wiedziałem, że jako człowiek pamiętliwy <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-zbigniew-ziobro,gsbi,1525" title="Zbigniew Ziobro" target="_blank">Zbigniew Ziobro</a> zemści się na mnie prędzej czy później - uważa Grzegorz Napieralski. Co ma na myśli polityk? W listopadzie 2012 r. Sąd Apelacyjny w Warszawie orzekł prawomocnie, że były szef SLD nie musi przepraszać Zbigniewa Ziobry za sugestię, że ten, jako minister sprawiedliwości, popełnił przestępstwo. Chodziło o sprawę z 2008 r., kiedy <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-sejm-rzeczypospolitej-polskiej,gsbi,38" title="Sejm" target="_blank">Sejm</a> zajmował się wnioskiem płockiej prokuratury o uchylenie immunitetu przyszłemu szefowi Solidarnej Polski. Śledczy podejrzewali popełnienie przestępstwa w związku z ujawnieniem akt sprawy mafii paliwowej prezesowi PiS, Jarosławowi Kaczyńskiemu na przełomie 2005 i 2006 r. "Zeznania Marcina W. jak opowieści Rydzyka" - Nic złego nie zrobiłem, nie pożyczałem od nikogo pieniędzy - deklaruje Grzegorz Napieralski. - Zeznania Marcina W. to trochę jak opowieści o. <a class="db-object" title="Tadeusz Rydzyk" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-tadeusz-rydzyk,gsbi,2669" data-id="2669" data-type="theme">Tadeusza Rydzyka</a> o tym, że dostał od bezdomnego maybacha - uważa polityk. Zbigniew Ziobro podjął decyzję o upublicznieniu zeznań po konferencji prasowej szefa PO. "Donald Tusk publicznie postawił poważne oskarżenia wobec prokuratury dotyczące rzekomego zatajania informacji i zaniechań w śledztwie. Powołał się na jeden z protokołów wyjaśnień Marcina W., pomijając inne jego relacje procesowe" - oświadczył prokurator generalny. "Dlatego postanowiłem, że interes publiczny wymaga, by obywatele poznali całość złożonych przez niego relacji dotyczących wątku kryminalno-politycznego w kontekście związków z Rosją" - napisał Ziobro. Jak podkreślił szef Solidarnej Polski, prokuratura nie podchodzi "bezkrytycznie" do rewelacji Marcina W. Jakub Szczepański