Śledczy z gdańskiej prokuratury badali trzy najbardziej prawdopodobne wersje wydarzeń z 1 marca 2011 roku: zabójstwo, samobójstwo, nieszczęśliwy wypadek. "Zdaniem prokuratora żadnej z wyżej wskazanych wersji śledczych nie można jednoznacznie, bezsprzecznie potwierdzić ani wykluczyć. Wszystkie są probabilistycznie wiarygodne, a na obecnym etapie postępowania zebrano pełny i kompletny materiał dowodowy, umożliwiający wydanie końcowej decyzji merytorycznej" - czytamy w komunikacie Prokuratury Regionalnej w Gdańsku z 4 listopada. Sprawa zabójstwa Jolanty Brzeskiej. Trzy hipotezy, zero konkretów Prokuratura podkreśliła, że w trakcie postępowania przesłuchała prawie 300 świadków, przeprowadziła też konfrontacje między niektórymi z nich, a także wykonała badania wariograficzne w sytuacjach, gdy czyjeś zeznania budziły wątpliwości. Śledczy przeprowadzili również "analizy połączeń telefonicznych, zapisów monitoringów, oględziny i eksperymenty procesowe, a także pozyskano istotne dla sprawy dokumenty". Cała paleta podjętych działań nie przyniosła jednak efektu w postaci bezsprzecznego ustalenia przebiegu wydarzeń feralnego dnia 2011 roku. To nie pozwoliło natomiast wskazać, czy i która z branych pod uwagę hipotez była prawdziwa. Prokuratorzy zaznaczyli, że postępowanie było prowadzone "w kierunku podejrzenia popełnienia przestępstwa zabójstwa". "Prokurator przyjął w postanowieniu o umorzeniu śledztwa, że brak jest danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie zabójstwa Jolanty Brzeskiej poprzez jej podpalenie" - czytamy w komunikacie Prokuratury Regionalnej w Gdańsku. Sprawa zabójstwa Jolanty Brzeskiej. Jan Śpiewak: kompromitacja państwa Swojego oburzenia decyzją gdańskiej prokuratury nie kryje dr Jan Śpiewak, aktywista miejski i działacz społeczny bardzo mocno zaangażowany w sprawę wyjaśniania afery reprywatyzacyjnej w Warszawie. - To jest kompromitacja państwa polskiego! - nie przebiera w słowach. - To uzasadnienie prokuratury podnosi mi ciśnienie. Rozumiem, że prokuratorzy uważają, że Brzeska sama pojechała do Lasu Kabackiego, sama się podpaliła, a potem sama ukryła kanister? - ironizuje. Rozmówca Interii wskazuje, że to już trzecie umorzenie sprawy zabójstwa działaczki na rzecz praw lokatorów. Wcześniej prokuratura podobną decyzję podejmowała w 2013 i 2021 roku. W 2016 roku decyzją ówczesnego ministra sprawiedliwości-prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry śledztwo w sprawie zabójstwa Brzeskiej zostało wznowione. - To śledztwo zostało ukręcone przez państwo polskie - nie gryzie się w język dr Śpiewak, który sposób prowadzenia śledztwa w sprawie zabójstwa Brzeskiej nazywa "skandalicznym". - Nie przesłuchiwano bardzo długo, przez całe miesiące, osób, które mogły być podejrzane, nie sprawdzono ich alibi, nie zabezpieczono billingów ani nagrań z monitoringu - wylicza rozmówca Interii. Jednocześnie przyznaje, że szanse na to, że kiedykolwiek poznamy prawdę o śmierci Brzeskiej dramatycznie zmalały. Podobnie jak nadzieje na to, że osoby odpowiedzialne za odebranie jej życia staną przed wymiarem sprawiedliwości. - W Warszawie ludzie zajmujący się aferą reprywatyzacyjną mają jasno wyrobione zdanie, kto dokonał tego morderstwa i dlaczego miało ono miejsce - konstatuje dr Śpiewak. Na koniec ma też ważną przestrogę na przyszłość. Jak twierdzi, decyzja gdańskiej prokuratury "każe zastanawiać się, czy mafia reprywatyzacyjna nie przejdzie teraz do kontrnatarcia - czy znowu nie zacznie się przejmowanie budynków, czy znowu nie zaczną się eksmisje ludzi na bruk". - To na pewno bardzo demoralizująca decyzja, która każe wszystkim zastanawiać się, czy państwo stoi po ich stronie - mówi działacz społeczny. I dodaje: - W przypadku Brzeskiej stało po stronie mafii, po stronie morderców. To było morderstwo polityczne, a fakt, że sprawa została ukręcona pokazuje, że korupcja i demoralizacja sięgają najwyższych szczebli władzy.