Śmierć Jolanty Brzeskiej. Prokuratura umorzyła śledztwo
Śledztwo ws. śmierci Jolanty Brzeskiej zostało umorzone. Chodzi o zdarzenie sprzed niemal 14 lat, gdy w warszawskim Parku Kultury znaleziono zwęglone ciało kobiety walczącej o prawa lokatorów. Jak wskazała prokuratura, za decyzją przemawiają m.in. zeznania "niemalże naocznego" świadka, który widział sprzeczkę między nieznajomymi osobami, następnie kobietę "wykonującą gesty przypominające taniec", a później ogień.
Decyzję o umorzeniu postępowania dotyczącego śmierci Jolanty Brzeskiej podjął prokurator Prokuratury Regionalnej w Gdańsku. Stało się to 28 października, a poinformowano o tym w poniedziałek.
Jak czytamy w komunikacie, śledztwo "oscylowało wokół trzech możliwych wersji zdarzenia z 1 marca 2011 roku: zabójstwa, samobójstwa i nieszczęśliwego wypadku". "Zdaniem prokuratora żadnej z wyżej wskazanych wersji śledczych nie można jednoznacznie, bezsprzecznie potwierdzić ani wykluczyć. Wszystkie są probabilistycznie wiarygodne, a na obecnym etapie postępowania zebrano pełny i kompletny materiał dowodowy, umożliwiający wydanie końcowej decyzji merytorycznej" - podano.
Jolanta Brzeska. Śledztwo ws. śmierci umorzone
Podkreślono, iż w toku postępowania przesłuchanych zostało prawie 300 świadków, przeprowadzono również konfrontacje między niektórymi z nich. Wykonano też badania wariograficzne, gdy czyjeś zeznania były wątpliwe, jak również "analizy połączeń telefonicznych, zapisów monitoringów, oględziny i eksperymenty procesowe, a także pozyskano istotne dla sprawy dokumenty".
Zdaniem prokuratury "to wszystko nie pozwoliło jednak na ustalenie stanu faktycznego, bezsprzecznie przemawiającego za uznaniem jednej z wersji zdarzenia". Jak wskazała, postępowanie było prowadzone "w kierunku podejrzenia popełnienia przestępstwa zabójstwa". "Prokurator przyjął w postanowieniu o umorzeniu śledztwa, że brak jest danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie zabójstwa Jolanty Brzeskiej poprzez jej podpalenie" - podano.
Co wydarzyło się w Parku Kultury? Świadek widział "gesty przypominające taniec"
W komunikacie pojawia się następująca argumentacja za ruchem śledczych: "Przemawiały przede wszystkim zeznania niemalże naocznego świadka, który stwierdził, że w tamtym miejscu i czasie widział i fragmentarycznie słyszał rozmawiających ze sobą mężczyznę i kobietę. Świadek zeznał, że usłyszał, że w pewnym momencie rozmowa przekształciła się w sprzeczkę, po tym, gdy kobieta oczekiwała od mężczyzny spełnienia jakieś obietnicy".
Według świadka "podczas rozmowy kobieta zaczęła wykonywać gesty przypominające taniec". "Po chwili mężczyzna, którego tożsamości nie ustalono, udał się w kierunku wyjścia z lasu, a kobieta została w pobliżu alei brzóz. Następnie, w pobliżu miejsca gdzie wcześniej stali rozmówcy, świadek zauważył ogień. W późniejszym czasie świadek dowiedział się, że w tym miejscu, w alei brzóz spaliła się kobieta" - podano.
Materiał dowodowy w postaci zeznań świadków, opinii biegłych - których było ponad 50 - oraz zgromadzone dokumenty i zapisy monitoringu nie pozwoliły w opinii prokuratury na ustalenie "w sposób nie budzący wątpliwości" z jakiego powodu doszło do podpalenia i śmierci Jolanty Brzeskiej. Dowody zebrane w toku sprawy uznano jedynie za "poszlaki", które nie pozwalają na rozstrzygnięcie czy doszło np. do zabójstwa czy nieszczęśliwego wypadku. Nie ma również jednoznacznych dowodów na to, że pokrzywdzona targnęła się na swoje życie.
Prokuratura stwierdziła za to, że w sprawie brakuje dowodów dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia przestępstwa, w związku z czym umorzono śledztwo w tej sprawie.
"Należy zauważyć, że umorzenie śledztwa nigdy nie jest decyzją ostateczną w toku postępowania. W razie pojawienia się nowych dowodów w sprawie, będą one na bieżąco weryfikowane" - zaznaczyła prokuratura.
Działalność na rzecz lokatorów. Kim była Jolanta Brzeska?
Jolanta Brzeska była aktywistką sprzeciwiającą się dzikiej reprywatyzacji w Warszawie. Sama wraz z rodziną mieszkała w stolicy przy ulicy Nabielaka 9. W 2006 roku budynek przekazano trojgu spadkobiercom przedwojennych właścicieli i znanemu "handlarzowi roszczeń" Markowi M.
Nowi właściciele wielokrotnie podnosili opłatę najmu, a mieszkańcy zaczęli z tego powodu popadać w długi. Lokatorzy byli również nękani i otrzymywali pogróżki. W konsekwencji tych zdarzeń Jolanta Brzeska z innymi mieszkańcami powołała Warszawskie Stowarzyszenie Lokatorów.
1 marca 2011 roku kobieta ostatni raz wyszła ze swojego domu. Kilka dni później jej ciało odnaleziono w Parku Kultury w Powsinie. W momencie śmierci miała 64 lata.
Pierwsze śledztwo w jej sprawie umorzono w 2013 roku z powodu niewykrycia sprawców. Wówczas śledczy wskazywali na udział osób trzecich. W 2016 roku na polecenie prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobro śledztwo podjęto na nowo. Sprawa trafiła do Prokuratury Regionalnej w Gdańsku.
Jolanta Brzeska stała się ikoną ruchu lokatorskiego. Co roku w stolicy odbywa się upamiętnienie jej śmierci, w którym udział biorą m.in. aktywiści miejscy zajmujący się problemem mieszkalnictwa oraz politycy. Na cześć działaczki jej nazwiskiem nazwano skwer na warszawskim Mokotowie.
---
Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!