Premier Mateusz Morawiecki spotka się we wtorek w Kijowie z prezydentem i premierem Ukrainy. Wicerzecznik PiS Radosław Fogiel, pytany w poniedziałek w Programie Trzecim Polskiego Radia o wizytę szefa rządu w Kijowie, powiedział: "Jesteśmy w momencie, gdy mamy do czynienia z realnym niebezpieczeństwem ataku na Ukrainę, z działaniami Rosji, które nie mogą być tolerowane, o tym wszystkim będzie rozmawiał pan premier Morawiecki". - Będzie rozmawiał o możliwych scenariuszach, też zapewne o rzeczach, o których w mediach nie będziemy rozmawiać - podkreślił polityk PiS. Jak zaznaczył, stanowisko Polski w tej sprawie jest jednoznaczne - "Ukraina ma pełne prawo do integralności terytorialnej, suwerenności". - Niepodległa Ukraina jest również kluczowa z punktu widzenia Polski. Będziemy robić wszystko w ramach naszych sojuszy i w ramach działań bilateralnych, by ją wspierać - dodał. Pytany, czy podczas wizyty premiera w Kijowie ze strony Polski pojawi się oferta pomocy materialnej, militarnej dla Ukrainy, o co apelują Ukraińcy, Fogiel odparł: "Ukraińcy apelują i pomoc z różnych krajów otrzymują. Myślę, że to tyle na tę chwilę, jak można podsumować ten temat". Fogiel: Wizyta była planowana Polityk PiS pytany był też, czy czwartkowa wizyta szefa rządu na Ukrainie była planowana, czy też - jak mówią politycy opozycji - jest to "próba odwrócenia uwagi" od sobotniego spotkania partii konserwatywnych i prawicowych w Madrycie. - Politycy opozycji najwyraźniej jeszcze sobie cały czas nie zdają sprawy z powagi sytuacji i tego, że era ich ulubionej postpolityki i PR-owskiego pudrowania rzeczywistości się dawno skończyła - skomentował polityk PiS. Podkreślił, że wizyta była wcześniej zaplanowana i jest "elementem szerokich działań i premiera, i prezydenta". - Prezydent w zeszłym tygodniu miał telekonferencję z prezydentem (USA Joe) Bidenem, prezydentem Francji (Emmanuelem Macronem), kilkoma innymi przywódcami, jako przedstawiciel najważniejszego państwa naszego regionu. Rozmawiali również o sytuacji na Ukrainie - zaznaczył. Szczyt prawicowych partii w Madrycie. Co zrobiła Le Pen? W kongresie europejskich partii prawicowych, zorganizowanym przez hiszpańską partię Vox pod hasłem "Obronić Europę" w Madrycie, udział wziął m.in. premier Mateusz Morawiecki, premier Węgier Viktor Orban (Fidesz) oraz szefowa francuskiego Zjednoczenia Narodowego Marine Le Pen, Marlene Svazek (Wolnościowa Partia Austrii). Na konferencji po kongresie Jorge Buxade, szef partii Vox w Parlamencie Europejskim przekazał m.in., że we wspólnej deklaracji wyrażono zaniepokojenie możliwą agresją Rosji na Ukrainę. Fogiel pytany był w poniedziałek o medialne doniesienia, że punktu deklaracji - dotyczącego działań Rosji i ewentualnego konfliktu na Ukrainie - nie podpisała Marine Le Pen. - Nieprawdziwe były sugestie, że (Le Pen) nie zgadzała się z ustaleniami szczytu. To nieprawda. Podpisała całość deklaracji z wyłączeniem tego jednego paragrafu, nie dlatego, że się z nim nie zgadza, jak podkreśliła, tylko właśnie dlatego, że trwają działania i kontakty prezydentów: (Emmanuela) Macrona z prezydentem (Władimirem) Putinem. (...) I w związku z tym, ona nie chce stawiać pod znakiem zapytania strategii prezydenta Francji. I to jest, moim zdaniem, postawa, którą należy zrozumieć, że jednak lojalność wobec państwa, nawet w czasie kampanii wyborczej, obowiązuje - powiedział polityk PiS. Rosyjskie wojska przy ukraińskiej granicy Pod koniec ubiegłego roku Rosja sformułowała szereg żądań wobec USA i NATO, nazywając je propozycjami w sprawie gwarancji bezpieczeństwa. Rosja domaga się prawnych gwarancji nierozszerzenia NATO m.in. o Ukrainę; kraje Sojuszu wykluczyły już spełnienie tego postulatu. W przypadku niezrealizowania żądań Moskwa zapowiada kroki, w tym militarne, chociaż nie precyzuje, jakie mogłyby to być działania. Ukraina i państwa zachodnie uważają, że skoncentrowanie żołnierzy przy ukraińskiej granicy przez Rosję ma służyć wywarciu presji na Kijów i wspierające go stolice. Eksperci wojskowi oraz zachodnie rządy mówią o realnej groźbie rosyjskiej agresji.