Rzeczniczka SG por. Anna Michalska podkreśliła, że w tym roku doszło już do ponad 11 tysięcy prób nielegalnego przekroczenia granicy polsko-białoruskiej. - W tamtym roku było 15700, w 2021 - 40 tysięcy, z tymże była to jedna połowa roku. Oczywiście, na liczbę odnotowanych prób wpływa też bariera elektroniczna, dzięki której identyfikujemy każde podejście pod granicę i dokładną liczbę cudzoziemców - zaznaczyła. - Liczba prób jednak regularnie wzrasta od stycznia. Na granicy zjawiają się cudzoziemcy o przeróżnej narodowości. Tylko w kwietniu byli to obywatele trzydziestu państw, takich jak Jemen, Somalia, Mali, Gabon, Pakistan, Armenia, Kenia. To pokazuje, że te osoby są nieustannie ściągane, a służby białoruskie nie słabną w działaniach hybrydowych - powiedziała por. Michalska. Jak wyjaśniła, liczba prób ma bezpośrednie przełożenie na liczbę zatrzymywanych organizatorów nielegalnej migracji. - Do tej pory w tym roku zatrzymaliśmy ponad 350 pomocników i organizatorów. W całym ubiegłym roku było ich 401. Zatrzymywani to najczęściej obcokrajowcy, którzy mają zalegalizowany pobyt w Polsce lub w innym państwie UE. Między nimi a przewożonymi przez nich cudzoziemcami nie ma żadnych powiązań rodzinnych. Chodzi tylko o zarobek - stwierdziła rzeczniczka SG. Szarże "kurierów" przy granicy z Białorusią. Zginął migrant Por. Michalska podkreśliła, że w tym roku jest też wyjątkowo dużo niebezpiecznych pościgów. - Nawet kilka razy w tygodniu funkcjonariusze są zmuszeni ścigać tzw. kurierów przewożących cudzoziemców. Niekiedy muszą oddawać strzały ostrzegawcze, co wcześniej było rzadkością - powiedziała. "Kurierzy" - jak relacjonowała - nie zatrzymują się, jeżdżą z zawrotną prędkością, a nawet pod prąd. - Narażają nie tylko cudzoziemców, których przewożą w groźnych warunkach. Wszyscy uczestnicy ruchu są zagrożeni. Przed miesiącem podczas jednego takiego brawurowego pościgu "kurier" stracił panowanie nad pojazdem. Jeden z cudzoziemców zginął na miejscu - powiedziała rzeczniczka SG. Jak zaznaczyła, do pościgów dochodzi zarówno na granicy z Białorusią, jak i w pobliżu granicy z Litwą. Tam nie ma kontroli granicznej, ale formacja współpracuje z litewskimi służbami. - To się nasila od kilku tygodni. Na pewno ma to związek ze szczytem NATO, który w lipcu odbędzie się na Litwie. Spodziewamy się, że strona rosyjska i białoruska będzie chciała wykorzystać ten czas do prowokacji na naszych granicach - podkreśliła por. Michalska. Anna Michalska: Cudzoziemcy mają teraz tzw. zdalnych przewodników Rzeczniczka SG zwróciła uwagę, że cały proceder nielegalnej migracji przez Białoruś jest zorganizowany. - Na granicy cały czas są cudzoziemcy, którzy mają wizy rosyjskie sprzed kilku dni. Sami nam mówią, że docierają legalnie do Moskwy, a stamtąd w zależności od środków finansowych albo drogą lądową, albo lotniczą do Mińska. Tam ktoś każe im czekać na sygnał, aż zostaną zawiezieni pod granicę. Wskazywane są im miejsca, gdzie mają przekroczyć granicę. Są rozdzielani na grupy. Dowiadują się, kto i gdzie będzie ich odbierał, czy zawiezie ich prosto do Niemiec, czy np. do Warszawy - wyjaśniła. Por. Michalska dodała, że na początku roku wśród cudzoziemców SG obserwowała osoby, które ich przeprowadzały przez granicę, czyli tzw. przewodników. - Od kilku tygodni przewodników jest mniej, ale mamy uzasadnione podejrzenia, że cudzoziemcy mają teraz narzędzia nawigacyjne, czyli tzw. zdalnych przewodników - zaznaczyła. - Dowodem na inspirację reżimu białoruskiego w tym nielegalnym procederze jest też przygotowanie cudzoziemców. Mają wytyczone trasy, fotografie, a nawet filmiki z instrukcjami, np. w jaki sposób przepływać pontonem przez rzeki i inne cieki wodne na granicy. Odnotowujemy też próby pokonania bariery - czy to przez podkopy, czy przy pomocy drabiny - powiedziała rzeczniczka SG.