Łukaszenka o "wojnie ekonomicznej". "Polska powinna to zrozumieć"

Oprac.: Jakub Krzywiecki
Alaksandr Łukaszenka narzeka na ograniczenia w transporcie, jakie Polska i kraje bałtyckie wprowadziły na granicy jego kraju. Podczas spotkania z gubernatorem obwodu królewieckiego mówił o "szaleńcach z Zachodu" i "wojnie ekonomicznej".

W poniedziałek z wizytą w Mińsku przebywa gubernator obwodu królewieckiego Anton Alichanow, który spotkał się z Alaksandrem Łukaszenką. Rozmowy dotyczyły przede wszystkim współpracy gospodarczej.
- Bezprecedensowa próba podjęta przez Zachód w 2022 roku, aby ograniczyć naszą komunikację, swobodny przepływ towarów koleją i samochodami z Rosji i Białorusi, była skazana na niepowodzenie - ocenił dyktator, mówiąc o wymianie handlowej Mińska i Królewca.
W odpowiedzi na działania białoruskiego reżimu, Polska wprowadzała ograniczenia na kolejnych przejściach granicznych. Od 1 czerwca granica z Białorusią jest zamknięta dla ruchu ciężarówek rosyjskich i białoruskich.
Decyzja polskiego MSWiA to odpowiedź na utrzymanie przez białoruski Sąd Najwyższy wyroku wobec działacza polskiej mniejszości Andrzeja Poczobuta.
Łukaszenka o "wojnie ekonomicznej"
- To niebezpieczne dla strony, która wychodzi z takimi inicjatywami - uważa Łukaszenka. - W ten sposób rozpętana zostaje wojna ekonomiczna, którą szaleńcy z Zachodu próbują wypowiedzieć Białorusi i Rosji nie po raz pierwszy - dodał dyktator.
Cytowany przez agencję BelTA wskazał też, że Białoruś "nikomu nie grozi". - Więc niech się nie obrażają. Po prostu dbamy o nasze interesy - Białorusi i Rosji. Jak dotąd z trudem, ale udaje nam się jakoś znieść te wszystkie wybryki. Kraje bałtyckie, zapewne i Polska, powinny to doskonale zrozumieć - stwierdził Alaksandr Łukaszenka.