O złożeniu zawiadomienia na Jarosława Kaczyńskiego Roman Giertych poinformował na platformie X. Do wpisu dołączone zostało także zdjęcie, na którym widać dokument złożony do Prokuratury Okręgowej w Warszawie. "Zawiadomienie na J. Kaczyńskiego z art. 231 par. 2 KK złożone. Miał świadomość, że ziobryści kradną z Funduszu Sprawiedliwości, a nie zawiadomił organów ściągania, chcąc uniknąć utraty dotacji przez PiS. Potem wysłał list, który znaleziony podczas przeszukania u Romanowskiego stanowi dowód jego winy" - napisał polityk. Roman Giertych kontra Jarosław Kaczyński. Jest zawiadomienie do prokuratury Działania Romana Giertycha to reakcja na ujawnienie w mediach listu Jarosława Kaczyńskiego, który został odnaleziony przez funkcjonariuszy ABW podczas przeszukania domu byłego wiceministra sprawiedliwości Marcina Romanowskiego. Prezes PiS zwracał się w nim do Zbigniewa Ziobry "o natychmiastowe zakazanie kandydatom Solidarnej Polski korzystania z Funduszu Sprawiedliwości w kampanii wyborczej". Przewodniczący sejmowego zespołu ds. rozliczeń PiS tego samego dnia poinformował, że powiadomi śledczych, wykazując, że Kaczyński "nie zawiadomił organów ścigania o przestępstwie ściganym z urzędu (...) celem ukrycia faktu, który mógłby spowodować utratę dotacji dla partii Prawo i Sprawiedliwość". Według Romana Giertycha prezes PiS miał świadomość, że "jego koledzy z klubu (parlamentarnego - red.) podkradają pieniądze publiczne", jednak nic z tym nie zrobił, a miał taki obowiązek. List Kaczyńskiego do Ziobry. "Pamięć zawodzi" Do sprawy listu odniósł się także sam zainteresowany. Prezes PiS stwierdził, że nie pamięta sytuacji jednak "minister Romanowski twierdzi, że do niego taki list dotarł, więc zakłada, że może po prostu zawodzi go pamięć". - Zakładając, że taki list został wysłany, ja za to stu procent nie daję, ale zakładam na chwilę, to był on wynikiem czegoś, co zdarza się w każdej kampanii wyborczej. Posłowie przeżywają pewien specyficzny stan psychiczny, który powoduje, że strasznie się denerwują tym co robią inni posłowie, ich kampaniami wyborczymi. Chodzi oczywiście o tych, którzy konkurują w jednym okręgu - mówił. Jak dodawał, "myśmy żadnego prawa nie naginali". - Nie było to nasze ugrupowanie, zostało to rozliczone i sprawa jest można powiedzieć res iudicata, sprawa osądzona - skwitował. ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!