- 15 października Polacy jednoznacznie powiedzieli, że mają dosyć rządów partii, która pana prezydenta usadowiła w Pałacu Prezydenckim - powiedział premier kilka minut po wystąpieniu prezydenta. Andrzej Duda w swoim orędziu kilkukrotnie sugerował, że rząd Koalicji 15 października łamie prawo, a także rezygnuje z kluczowych projektów infrastrukturalnych. Lider PO przypomniał, że przed wyborami 15 października "setki tysięcy Polaków i Polek wyszło na ulice". - Zarówno przed marszem, jak i po nim, gwałciliście prawa kobiet i prawa obywatelskie. To było wielkie preludium przed wyborami (...). Rok temu naród się zjednoczył i powiedział "dość zła" - dodał premier. Kaczyński wyszedł z sali. Tusk: Prezes PiS stchórzył Według Tuska "żadne orędzia i partyjne deklaracje nie zmienią tego faktu". - To Polki i Polacy w wielkim narodowym zrywie, odsunęli złą władzę i uwolnili Polskę od kłamstwa, korupcji i nieudolności - kontynuował polityk. Wystąpienie premiera kilkukrotnie próbowali przerywać politycy PiS, posłankę Dominikę Chorosińską z nazwiska wywołał i próbował uspokoić marszałek Sejmu. W tym czasie wyraźnie zdenerwowany Piotr Gliński mówił coś w stronę prezesa PiS. Kilka sekund później Jarosław Kaczyński wstał i dał znak do opuszczenia sali sejmowej, co uczynili członkowie Zjednoczonej Prawicy. Poruszenie kątem oka zauważył premier. - Zwróciłbym się do prezesa Kaczyńskiego, gdyby nie stchórzył i nie uciekł dzisiaj. Spytałbym, co kazało mu prowadzić rozmowy z premierem Orbanem i prezydentem Putinem na temat budowy wspólnej elektrowni jądrowej w Kaliningradzie - stwierdził Donald Tusk. Kaczyński do Tuska: Złamał konstytucję Na korytarzu przed salą plenarną sejmowi reporterzy pytali prezesa PiS o słowa premiera. - Wychodzimy nie dlatego, że nie chcemy słuchać tych bzdur, ale dlatego, że to kolejny bezczelny przykład łamania konstytucji (...). Donald Tusk wiedział, że to, co powiedział prezydent, to prawda, jej część. Tusk wiedział, że musi odpowiedzieć, bo inaczej część jego elektoratu może być zaniepokojona. To nie jest powód, żeby łamać konstytucję, premier mógł zorganizować inną konferencję, ale nie ma prawa do tego, co robi (wystąpienie na trybunie sejmowej - red.) - przykonywał Jarosław Kaczyński. Prezes PiS tym samym powołał się na art. 140 Konstytucji RP, który nie przewiduje debaty po orędziu prezydenta. Premier wystąpił z trybuny sejmowej w ramach art. 186 pkt 2 Regulaminu Sejmu dopuszczający możliwość udzielenia głosu najwyższym urzędnikom państwowym "poza kolejnością mówców zapisanych do głosu, ilekroć tego zażądają". Politycy prawicy przez osiem lat swoich rządów chętnie korzystali z tych zapisów, uwagę na ten fakt zwrócił marszałek Sejmu. ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!