Rzecznik rządu był pytany przez Marcina Fijołka o egzekwowanie obecnych obostrzeń covidowych. - Kontrole Głównego Inspektora Sanitarnego, w szczególności teraz, w okresie ferii, będą weryfikowały obostrzenia w kurortach turystycznych - stwierdził Müller. Dodał też, że egzekwowanie aktualnych obostrzeń w większym zakresie "byłoby wystarczające". "Byłaby tylko przedmiotem politycznych wojenek". Rzecznik rządu o komisji śledczej - Niestety patrząc na ostatnie kilka lat jakości debaty parlamentarnej mam głębokie przekonanie, że ona (komisja śledcza) by nic nie wyjaśniła i byłaby tylko przedmiotem politycznych wojenek, a nie rzeczywistej, rzetelnej oceny tego, co się stało - powiedział Müller, pytany o powołanie sejmowej komisji śledczej ws. podsłuchów. Wniosek o taką komisję złożyli posłowie opozycji, po doniesieniach kanadyjskiej grupy Citizen Lab o wykorzystaniu systemu Pegasus do inwigilowania prokurator Ewy Wrzosek, mecenasa Romana Giertycha oraz senatora PO Krzysztofa Brejzy, kiedy ten był szefem kampanii wyborczej <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-platforma-obywatelska,gsbi,40" title="Platformy Obywatelskiej" target="_blank">Platformy Obywatelskiej</a> w 2019 roku. W środę w Senacie, w którym większość ma sejmowa opozycja, powołano komisję nadzwyczajną w tej sprawie. Swój wniosek o powołanie komisji śledczej w Sejmie przedstawił też Paweł Kukiz. Jego koncepcja zakłada zbadanie sprawy podsłuchów zarówno w czasie rządów PiS, jak i koalicji PO-PSL. - Największy alarm co do kontroli operacyjnej, która jest za zgodą sądu, biją ci, czy osoby które znają, mają stawiane zarzuty - uważa Müller. Marcin Fijołek zauważył, że <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-krzysztof-brejza,gsbi,1700" title="Krzysztof Brejza" target="_blank">Krzysztof Brejza</a> nie ma postawionych zarzutów. - Jego ojciec ma postawione zarzuty. Tak się dziwnie składa, że raczej to wygląda na to, że chcą podważyć materiał, który jest zebrany - odparł rzecznik rządu. Fuzja Orlenu i Lotosu - Strategia dużo bardziej ambitna i skomplikowana - tak Müller skomentował fuzję Orlenu i Lotosu. W doprowadzeniu transakcji do końca mają pomóc partnerzy zagraniczni, węgierski MOL i saudyjski Saudi Aramco. W ten sposób <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-orlen,gsbi,2073" title="Orlen" target="_blank">Orlen</a> chce wypełnić tzw. środki zaradcze, których wymaga <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-komisja-europejska,gsbi,34" title="Komisja Europejska" target="_blank">Komisja Europejska</a>. Orlen ma sprzedać węgierskiej spółce 400 stacji Lotosu, a saudyjska firma ma nabyć 30 proc. udziałów w rafinerii gdańskiej. Wobec takiego działania krytyczni są politycy opozycji. "Jeśli PiS naprawdę sprzedał stacje Lotosu węgierskiej firmie MOL, politycznie związanej z Moskwą, to znaczy, że Ład Kaczyńskiego jest bardziej rosyjski, niż sądzili najwięksi pesymiści" - pisał Donald Tusk na Twitterze. - My chcemy skonsolidować dwa poważne koncerny energetyczne po to, aby przez najbliższe 20-30 lat Polska mogła się liczyć na arenie międzynarodowej, jeśli chodzi o transformację energetyczną, kwestię energetyki wodorowej, atomowej - zapewnia rzecznik rządu.