Rozmowa Piotra Witwickiego z Pauliną Matysiak zaczęła się nietypowo, gdyż prowadzący przedstawił posłankę jako reprezentantkę PiS-u. - To jest ten kontrowersyjny początek? Należę do partii Razem - odpowiedziała, nie kryjąc śmiechu. Dopytana, czy "już niedługo" wstąpi do PiS, zaprzeczyła. - Też czytam komentarze, słyszę wypowiedzi, często publicystów, którzy - trudno to nazwać uproszczeniem - mają skrzywiony obraz rzeczywistości (...). Nie wybieram się do żadnej innej partii - zapewniła parlamentarzystka. Jak przyznała, jej status w lewicowej formacji jest "skomplikowany". - Jestem zawieszona w prawach członkini partii Razem, choć jednocześnie jestem pełnoprawną członkinią koła Razem w Sejmie - opisała, dodając, iż na podstawie jej wypowiedzi, poselskich interwencji oraz innych działań "trudno przypisywać" zapisywanie się do PiS. - To bardzo ochoczo robi poseł Tomasz Trela (z Nowej Lewicy - red.), który uważa, że mam trzy nogi i jestem jedną poza klubem, a dwoma w PiS-ie, czy odwrotnie - mówiła. Paulina Matysiak: Niekoniecznie moi wyborcy doceniają, że mam swoje zdanie Zdaniem Matysiak zawieszenie może być skutkiem "próby wyjścia poza duopol i bieżącą nawalankę". - Wielu osobom bardzo trudno zaakceptować fakt, że nie trzeba opowiadać się za jedną ze stron - oceniła w rozmowie Interii "Bez Uników". Stwierdziła przy tym, iż od czasu, gdy jej pozycja w partii zmieniła się, przeprowadziła "budujące rozmowy" z różnymi osobami ze swojego okręgu, wśród których niekoniecznie byli jej wyborcy. - Doceniali, że mam swoje zdanie i walczę o rzeczy dla Polski, dla nas wszystkich - wymieniła. Dopytana, jak długo może mieć taki status w swojej formacji i czy oznacza to, że Razem jest partią niewydolną za sprawą kolegialnego zarządzania, odparła: - To, że toczy się postępowanie dyscyplinarne, nie oznacza automatycznie, że jestem zawieszona. Są sprawy, które się ciągną od czterech lat w sądzie dyscyplinarnym w partii Razem. Wskazała, iż różnica zdań między nią a ugrupowaniem, do którego należy, opiera się przede wszystkim na sposobie komunikowania o stowarzyszeniu "Tak dla Rozwoju", który w połowie roku założyła z posłem PiS Marcinem Horałą. - Ten projekt nie idzie w poprzek linii partyjnej, programowej czy stanowisk, które Razem podejmowało na przestrzeni ostatnich lat. Trudno mi zarzucić działania na szkodę partii; że mówię rzeczy, których ona nie ma w programie - argumentowała. Paulina Matysiak chce kierować partią Razem. Jeśli ją odwieszą Rozmówczyni redaktora naczelnego Interii postawiła przy tym tezę, że jeśli współprzewodniczącym stowarzyszenia nie byłby Horała, lecz inny polityk PiS, "afera byłaby taka sama". - Ten mental, który u wielu osób jest gdzieś z tyłu głowy: "Nie można niczego robić z PiS, nawet jeśli się zgadzamy". Ja się z tym myśleniem nie zgadzam (...). Duża część zarzucających mi nielojalność względem Razem niedawno z tej partii wyszła, informując o tym na konferencji - przypomniała. Matysiak zamierza też startować w nadchodzących wyborach na lidera Razem, o ile zostanie odwieszona. - Mam poczucie, że strategia, którą stosowaliśmy do tej pory, niekoniecznie się sprawdzi, aby poszerzać nasz elektorat. Co powinniśmy komunikować, w jaki sposób, na co położyć nacisk? (...). Nie uważam, że to, iż mówię otwarcie (o starcie - red.), w jakikolwiek sposób spowoduje, że odwieszona nie zostanę - stwierdziła. O przyszłości lewicy, rozbijaniu politycznego duopolu, kawce z posłem Konfederacji i Pendolino do Szczecina. Zobacz całą rozmowę Piotra Witwickiego z Pauliną Matysiak: Według niej Razem powinna bazować "przede wszystkim na osobach, które niekoniecznie są studentami, mieszkają w dużych miastach i interesują ich sprawy aglomeracji". - Trzeba wychodzić dalej, patrzeć szerzej, postawić na miasta powiatowe. Ja z takiego miasta jestem, mam swoją agendę do zaproponowania. Wiele rzeczy, o jakich mówię, jest wpisane w program, pojawiają się na poziomie teoretycznym, ale jak przechodzi się na poziom praktyczny, to one znikają - podkreśliła. Chodziła na "czarne marsze", pije kawkę z posłem PiS? "Mamy protokół rozbieżności" Paulina Matysiak zachęcała też, by mówić językiem trafiającym do mieszkających poza metropoliami "i poruszać problemy, z którymi spotykają się w mniejszych miastach". - To jest kluczowe: niekoniecznie zawsze wszystko trzeba opowiadać na poziomie niewydolnego systemu. To też trzeba robić, ale dużo spraw nas dotykających (dotyczą) konkretnych miejsc (...). Jeżeli nie będzie się ciężko pracować to można być taką partią, o której złośliwie mówi się w "internetach", że jest fajna i robi fajne memy - wskazała. Jak przyznała, w Razem są członkowie, którzy - gdyby zależało to od ich decyzji - od razu wyrzuciliby ją ze struktur. Nie chciała jednak podać konkretnych nazwisk. - Mówię o osobach, które miały funkcje w Radzie Krajowej w poprzedniej kadencji. W kole w tym momencie takiej chęci, myślę, nie ma - sprecyzowała. Na pytanie, czy jako uczestniczce "czarnych marszów" łatwo jej teraz "siedzieć na kawce z Marcinem Horałą" odpowiedziała, iż rzadko rozmawia z tym politykiem PiS na tematy światopoglądowe. - Mamy protokół rozbieżności, wiemy, jakie mamy zdanie w tych tematach i raczej się nie przekonany. Na kawce zdarzało mi się siedzieć z Dobromirem Sośnierzem - też znamy poglądy byłego posła Konfederacji w tym zakresie - mówiła. Pendolino do Szczecina. Paulina Matysiak: Pudrowany sukces Matysiak w parlamentarnej pracy i poza nią zajmuje się kwestiami związanymi z transportem publicznym. W pewnym momencie rozmowa zeszła na temat uruchomienia od połowy grudnia połączeń Express Intercity Premium na trasie Warszawa - Poznań - Szczecin. Wysłaniem składów Pendolino na tę trasę chwali się m.in. wiceminister infrastruktury Arkadiusz Marchewka z KO, jednak dla posłanki jest to "pudrowany sukces". - Poseł Marchewka jest ze Szczecina i oczywiście pewnie dla swoich wyborców (o Pendolino - red.) opowie. Jest sporo pociągów do Szczecina, spokojnie można byłoby puścić inny elektryczny zespół trakcyjny, bo na tych torach pociąg nie pojedzie szybciej niż 160 km/h, a Pendolino (technicznie, jeśli pozwala infrastruktura - red.) może szybciej. To jest dawkowanie prestiżu mieszkańcom Szczecina: "O, przyjedzie Pendolino, ten słynny, luksusowy pociąg kupiony kilkanaście lat temu (...). Macie ten luksus, jestem ze Szczecina i teraz będzie się tu zatrzymywało Pendolino" - skomentowała. Nawiązała też do innej praktyki, stosowanej - jak zaznaczyła - przez ministrów z czasów rządów Zjednoczonej Prawicy, a również dotyczącej połączeń PKP Intercity. - Oni łatali system, że - jak będzie potrzeba - to narodowy przewoźnik zatrzyma się w mniejszej miejscowości i ona przestanie być wykluczona komunikacyjnie. Rozwiązywanie problemu, że Intercity stanie w jakimś niewielkim miasteczku i tym załatwiamy temat - to niewiele zmieni. Tu trzeba rozwiązań na poziomie regionalnym, co wymagane jest od samorządów wojewódzkich - wskazała Paulina Matysiak. Poprzednie odcinki cyklu Interii "Bez Uników" znajdziesz tutaj. --- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!