Pani Ola (imię kobiety zmieniono) zdecydowała się opowiedzieć o swojej historii z 2022 roku po tym, jak o swoich losach głośno powiedziała pani Joanna. - To jej odwaga sprawiła, że chcę głośno mówić o tym, co mnie spotkało, jak zostałam potraktowana, przede wszystkim przez prokuratorkę - przekazała. Kobieta poroniła. Sprawą zajęła się policja i prokuratura Pani Ola zaszła w drugą ciążę w zeszłym roku. Wcześniej dwa razy poroniła. W 2019 roku urodziła zdrowego synka. Do dramatycznej sytuacji doszło 17 czerwca, gdy była w 18. tygodniu ciąży. Pojawił się ból, skurcze, dreszcze i stan podgorączkowy. - Pobiegłam szybko do łazienki i tam wszystko ze mnie wystrzeliło - opisuje kobieta. - Wszędzie tryskała krew, spojrzałam w dół i zobaczyłam zwisającą pępowinę. Nie wiedziałam, jak wstać z toalety, czy mam wyciągać pępowinę z toalety, dziecko dobijało się środka, więc złapałam szybko za nożyczki i odcięłam tę pępowinę - opowiedziała "Wysokim Obcasom". 41-letnia Ola powiadomiła męża i zadzwoniła na pogotowie. Trafiła do szpitala, gdzie przeprowadzono zabieg łyżeczkowania. Gdy ponownie skontaktowała się mężem, dowiedziała się, że jest z nim policja. Jak wyznała w rozmowie, podejrzewa, że to "ratowniczka medyczna, która przyjechała na wezwanie, powiadomiła policję, że dokonała aborcji" - czytamy w materiale. W szpitalu, na polecenie pani prokurator, miała pojawić się policja. Lekarze nie dopuścili funkcjonariuszy do kobiety. Na zlecenie prokurator pielęgniarki miały "na siłę" pobrać pani Oli krew. Oprócz tego czytamy, że policja chodziła za nią krok w krok, a kobieta usłyszała, że dochodzenie prowadzone jest "pod kątem dzieciobójstwa". Historia pani Oli, która poroniła. "Prokurator kazała wypompować szambo" Kiedy 41-latka wychodziła ze szpitala, policjant miał zapytać ją o to czy po poronieniu spuściła wodę w toalecie. Odpowiedziała, że tak i poirytowana dopytała, czy pani prokurator będzie nurkować w szambie, bo w jej domu nie ma podłączenia do sieci. W kolejnych akapitach czytamy, że przed jej domem pojawiła się policja, bo "prokurator kazała wypompować szambo", a potem domagała się ponownego przepompowania, ale szambiarze się nie zgodzili. Policjanci działający pod nadzorem Prokuratury Rejonowej Warszawa Praga-Południe zabezpieczyli m.in. nożyczki, spodnie, które kobieta założyła tego dnia oraz podpaski, krew z podłogi łożysko i inny materiał biologiczny. Celem miało być "ustalenie czy do poronienia nie doszło na skutek przestępczych działań osób trzecich". Sprawa została umorzona w październiku 2022 roku. Fundacja FEDERA zbiera materiały dowodowe i zamierza wytoczyć w imieniu kobiety proces zarówno policji, jak i prokuraturze. Politycy komentuję relację pani Oli z Warszawy Historię pani Oli komentować zaczęli politycy. "Kolejna historia kobiety, którą potraktowano jak przestępczynię. Bo poroniła. Potrzebujemy natychmiastowej dekryminalizacji aborcji. Musimy przyjąć ustawę ratunkową Lewicy!" - napisała posłanka Lewicy Magdalena Biejat. Oburzenia nie kryje także współprzewodniczący Lewicy Robert Biedroń. "Prokuratorka kazała opróżnić szambo i szukać w ściekach płodu. Państwo pod rządami prawicy obrało za cel atak na kobiety. Brak mi słów na historię pani Oli" - przekazał. W podobnym tonie wypowiedziała się Kamila Gasiuk-Pihowicz z Platformy Obywatelskiej. "Historia pani Oli z Warszawy to jakiś horror! (...) Oto Polska PiS i Konfederacji. Polska nie dla kobiet" - oceniła. Interia skontaktowała się z prośbą o komentarz z Prokuraturą Rejonową Warszawa Praga-Południe. Rzecznik prasowa prokurator Katarzyna Skrzeczkowska potwierdziła, że wie, iż taki tekst się ukazał, ale nie może go w tej chwili skomentować. - Aby odnieść się do sprawy, muszę zapoznać się z aktami z przeprowadzonego postępowania. Poprosiła również o e-mail ze szczegółowymi pytaniami, na które odpowie, gdy zapozna się z dokumentacją. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!