"Robię najważniejszą rzecz w moim życiu". Pani Joanna zdradza szczegóły

Sebastian Przybył

Oprac.: Sebastian Przybył

emptyLike
Lubię to
Lubię to
like
0
Super
relevant
0
Hahaha
haha
0
Szok
shock
0
Smutny
sad
0
Zły
angry
0
Zły
angry
Hahaha
haha
1,9 tys.
Udostępnij

- Policja zachowuje się tak, jakby była głupia lub wyrachowana. Nie otrzymałam żadnych przeprosin ze strony mundurowych - powiedziała pani Joanna w wywiadzie na nieco ponad tydzień po nagłośnieniu jej sprawy. W rozmowie z mediami wspomina, że ma żal do swojej lekarki, a dużo osób prosi ją o imię i nazwisko specjalistki, by na nią nie trafić. Wyznała również, że "robi obecnie najważniejszą rzecz w swoim życiu", a także zdradziła, ile zapłaciła za tabletki poronne.

Pani Joanna podczas protestu we wtorek pod krakowską komendą policji
Pani Joanna podczas protestu we wtorek pod krakowską komendą policjiPolsat News

Pani Joanna, której sprawa została nagłośniona przez "Fakty TVN", była gościem programu "Jeden na jeden" na antenie TVN24.

W rozmowie stwierdziła, że dzięki materiałom na temat sytuacji zrozumiała, że "potrafi się o siebie zatroszczyć, że już nie musi się bać". - "Nigdy nie będę szła sama", teraz naprawdę rozumiem to hasło - oznajmiła.

- Mam ważenie, że w trzy dni ukończyłam 300 lat terapii - zaznaczyła.

Sprawa pani Joanny. "Puściłam oczko policjantowi, nie mogłam się powstrzymać"

Kobieta podkreśliła, że była obecna na wtorkowej demonstracji pod komisariatem w Krakowie. - Oni (komenda - red.) ustawili dokładnie tych samych policjantów, którzy wzięli udział w mojej interwencji. Jestem tego pewna - powiedziała.

- Oni naprawdę myśleli, że ja się boję. Patrzyłam im prosto w twarz, a temu, który był wtedy dla mnie najgorszy, puściłam mu oczko, nie mogłam się powstrzymać. Chyba mieli z tym problem - oceniła.

W opinii pani Joanny stanowisko Polskiej Policji w jej sprawie świadczy o tym, że są "albo głupi, albo wyrachowani". - Niby coś wyblurowali, żeby pokazać jakąś troskę o moje dobro, ale zostawali wystarczająco dużo, żeby karmić odwieczną narracją o kobiecie wariatce, wiedźmie i histeryczce - stwierdziła.

Lekarka wezwała policję. "Mam do niej żal, czuję się oszukana"

W rozmowie z TVN24 przekazała, że nie otrzymała żadnych przeprosin ze strony mundurowych, choć jedna z funkcjonariuszek próbowała "dać jej do zrozumienia, że ta interwencja nie powinna tak wyglądać". 

- Byłam raz na komendzie, żeby zeznawać przeciwko nim. Mówiłam o tych wszystkich strasznych rzeczach i w pewnym momencie jedna z tych policjantek powiedziała mi, że mam piękne włosy. Oni naprawdę myślą, że jestem taka głupia, że jak mi powiedzą, że jestem ładna, to o wszystkim zapomnę - podkreśliła.

Kobieta wspomniała również, że ma żal do lekarki, która wezwała służby. - Nie wiedziałam na początku - czy jej współczuć, czy być na nią zła - ale ona dokonała wolnego wyboru, mówiąc policjantom, że dokonałam aborcję. Czuję się oszukana - przekazała.

Dodała również, że jeśli specjalistka czuje się niewinna, nie powinna się ukrywać. - Ona nie zadzwoniła do mnie po tym wszystkim. Dużo osób prosi mnie prywatnie, żebym podała jej imię i nazwisko, żeby na nią nie trafić. Ona się trochę kaja, ale jeśli ma czyste sumienie to powinna pokazać twarz - oceniła.

"Za moje tabletki zapłaciłam 330 złotych. Uważam się za osobę uprzywilejowaną"

Pytana o to, czy mimo doświadczeń minionego tygodnia również wyznałaby swoją historię publicznie, bez wątpliwości odpowiedziała twierdząco. - Było warto. Do mnie jeszcze nie dotarło, że robię najważniejszą rzecz w moim życiu. Zrozumiałam, że jestem silna, że niczego się nie boję - dodała.

- Są kobiety, które myślą, że aborcja jest przestępstwem, że jest poważnym zabiegiem, że trzeba się za nią wstydzić. Ale zastanówmy się - skąd ten wstyd? To jest mój wstyd, czy ktoś mi go narzucił? Nie powinniśmy się wstydzić, bo nie ma czego - stwierdziła.

Pani Joanna stwierdziła również, że na jej prywatną sytuację duży wpływ miał wyrok Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji, którzy przeżyła jako "osobistą tragedię". - Dopiero wtedy zrozumiałam, że nikt nas tu (w Polsce - red.) nie chroni - oceniła.

Zaznaczyła jednocześnie, że za popieraniem liberalizacji prawa do usuwania ciąży powinny iść kolejne postulaty, ponieważ inaczej tworzy się "iluzja troski". - Jeśli uda się zalegalizować aborcję, to czy będzie ona refundowana? Za moje tabletki zapłaciłam 330 złotych. Uważam się za uprzywilejowaną, że mogłam z dnia na dzień zorganizować takie pieniądze, ale nie wszyscy są w stanie to zrobić - oznajmiła.

***

Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!

Video Player is loading.
Current Time 0:00
Duration -:-
Loaded: 0%
Stream Type LIVE
Remaining Time -:-
 
1x
    • Chapters
    • descriptions off, selected
    • subtitles off, selected
      reklama
      dzięki reklamie oglądasz za darmo
      Biejat w "Graffiti" o sprawie pani Joanny: Absurdalna, nieproporcjonalna reakcja funkcjonariuszy
      Biejat w "Graffiti" o sprawie pani Joanny: Absurdalna, nieproporcjonalna reakcja funkcjonariuszyPolsat NewsPolsat News
      Przejdź na