- Są lata, w których tornad jest więcej, czasami jest ich mniej. Natomiast gdybyśmy spojrzeli wstecz, to powinniśmy uznać, że przez ostatnie 20 lat liczba tornad rośnie - zaznacza w rozmowie z Interią profesor Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu Bogdan Chojnicki. - Tornado ma jedną, bardzo ważną cechę. To jest zjawisko lokalne. Innymi słowy, obserwować tego się nie da. Radary omiatają całą atmosferę nad Polską, ale raczej w poszukiwaniu kropel deszczu, a nie zawirowań pionowych - zaznacza naukowiec. - Jeżeli nie było zniszczeń, w których ludzie stracili na przykład dobytek, to tornada nie zwracały na siebie uwagi. Jeżeli tornado przejdzie nad polem, to tego po prostu nie zauważymy - wskazuje. Globalne ocieplenie to nie tylko temperatura Jak wyjaśnia profesor, wśród źródeł większej liczby gwałtownych zjawisk pogodowych jest globalne ocieplenie. - Z perspektywy atmosfery to jest informacja piekielnie ważna. Wyższa temperatura to nie tylko to, że jest nam cieplej. Wyższa temperatura to większa ilość energii w atmosferze - podkreśla. - Najlepiej porównać to do gotującej się zupy. Kiedy wzrasta temperatura, musimy liczyć się z tym, że ruchy wewnątrz atmosfery będą bardziej intensywne. Bo jest po prostu energia do zasilania takich zjawisk - zaznacza profesor Chojniki. Więcej energii, więcej zniszczeń - To bardzo dobrze widać na huraganach - dodaje naukowiec. - Ich się nie da zignorować i rok do roku sumaryczna energia huraganów, których doświadczamy na Ziemi, rośnie. Kręcące się, potężne systemy, składające się także z tornad, mają coraz więcej energii do dyspozycji i będą niosły coraz większą energię, a jak dotkną siedlisk ludzkich, to także większe zniszczenia - zwraca uwagę profesor. Podkreśla też, że obecnie trwa dyskusja badaczy, czy w przyszłości będzie więcej małych huraganów, czy jednak mniej, ale o większej sile. - Wszystko wskazuje na to, że jednak huragany mają coraz większe prędkości. Wracamy teraz do Polski. Należy zastosować dokładnie taką samą logikę, jeżeli chodzi o przewidywanie zjawisk tornadowych. Tornado powstaje na różne sposoby, ale generalnie na początku jest komórka burzowa, superkomórka. Jeżeli jest odpowiednie parcie, linie wiatru zaczynają się zawijać, to pojawia się lej, który może dotknąć powierzchni ziemi - wskazuje. - Z termodynamicznego punktu widzenia, im wyższa temperatura, tym większa ilość zjawisk ekstremalnych, w tym tornad. Jest grupa naukowców, zdaje się na uniwersytecie Adama Mickiewicza, którzy roztaczają wizję wiecznej pogody wyżowej, a z wyżu tornado raczej nie powstanie - dodaje. - To jest styk dwóch mas powietrza, które ścierają się ze sobą, przesuwają się w dwóch różnych kierunkach i wtedy powstaje wir. Oni uważają, że wyższa temperatura może stworzyć krainę wiecznego wyżu. Innymi słowy upał, ale nic się w powietrzu nie dzieje. Ale to jest myślenie życzeniowe, bo my mieszkamy w miejscu, gdzie funkcjonujemy na styku różnych mas powietrza - podkreśla. Profesor powtarza, że "im więcej energii w systemie, tym starcia mas powietrza muszą być bardziej dramatyczne". - Wśród zjawisk ekstremalnych są oczywiście opady nawalne, zaliczmy też do tego susze, czyli okresy, kiedy zrobi się bardzo gorąco, a nie będzie opadów deszczu. Ale ewidentnie w tej samej kategorii zjawisk znajdują się tornada. One po prostu muszą występować coraz częściej - mówi dalej naukowiec. - Trzeba się liczyć z tym, że liczba takich zjawisk będzie wzrastać - wskazuje naukowiec i zwraca uwagę na rekordowy rok 2012, kiedy w lipcu tornada pustoszyły północną Polskę. W szczególności powiat tucholski, gdzie trąba powietrzna zniszczyła 520 hektarów lasu. - Chociaż najmocniejsze tornado opisane w Polsce to 1931 rok w Lublinie i to była piątka w skali Fujity, czyli prędkości w skali 450-500 km/h. To jest koniec świata. Przy tym nawet huragan jest dętką, tylko to się zdarza na bardzo małych przestrzeniach - mówi Chojnicki. Profesor wyjaśnia też, jak rozpoznać, że przez las przechodziła trąba powietrzna. - Tornado zostawia skręcone drzewa. Drugi niszczycielskim zjawiskiem są komórki burzowe, ale one najczęściej kładą drzewa w jednym kierunku - wskazuje. Polska brama tornad Gdy przyjrzymy się mapom z danymi Europejskiej Bazy Gwałtownych Zjawisk Pogodowych, najwięcej trąb powietrznych w Polsce zaobserwowano nad Bałtykiem. Te jednak nie robią większego wrażenia na opinii publicznej, bo jak zauważa profesor Chojnicki - nie sieją zniszczeń. Następny region, gdzie komórki burzowe wyrzucały tornada szczególnie aktywnie, to pogranicze województw opolskiego i śląskiego. - To jest nasza brama tornad, czyli wlewające się z południa powietrze, które zderza się z powietrzem z północy. Klasyczna sytuacja, gdy wlewa się od południa gorące i wilgotne powietrze znad Morza Śródziemnego. Najwięcej energii jest w gorącym i wilgotnym powietrzu. Jeżeli pojawia się zaburzenie w takim systemie, to mówiąc w bardzo uproszczony sposób, chętnie skonsumuje te energię na kręcenie powietrzem - wskazuje profesor. Jak wygląda taki proces? - Rozgrzane powietrze nad Morzem Śródziemnym zassało dużą masę wilgoci, to tak jak w huraganach, które powstają tam, gdzie jest silne parowanie ciepłej wody, wtedy jest dostępna duża energia. Tornado i huragan to maszyny napędzane energią - podkreśla Chojnicki. - Więc na południu Polski szansa na powstanie tornada jest trochę większa. Oczywiście jeżeli mówimy o polskich tornadach, to porównanie z amerykańską aleją tornad są raczej niewłaściwe. To dramatycznie różna skala zagadnień - dodaje. Różnice w pogodzie USA i Polski Aleja tornad w USA to rejon Wielkich Równin. - Stany Zjednoczone są w tym miejscu jak płaski stół. Europa jest cała usiana górami i często są to góry o ułożeniu równoleżnikowym, czyli można sobie wyobrazić takie ściany na dwa, trzy kilometry, przez które powietrze musi się jakoś przedostać - wyjaśnia profesor. - W środkowych Stanach jest inaczej. Blisko jest Zatoka Meksykańska i cały Atlantyk w strefie tropikalnej, czyli olbrzymia ilość ciepła i wilgoci. Dwa potężne zbiorniki energii. Z drugiej strony jest olbrzymia równina i szansa na to, że chłodne powietrze z północy przesunie się bardzo szybko na południe. Po prostu spłynie po tej równinie. Więc nad centralnymi Stanami są doskonałe warunki do zderzenia gorącego, wilgotnego powietrza i chłodniejszego, kontynentalnego, ale suchego. Zderzenie jeżeli odbywa się w dynamiczny sposób, to najlepsze miejsce na powstawanie trąb powietrznych - tłumaczy dalej. - W Polsce sytuacja jest zdecydowanie bardziej złożona. Jesteśmy usiani pagórkami. Zanim dotrze powietrze z północy, to będzie hamowane przez różne przeszkody, a powietrze z południa musi pokonać kolejne łańcuchy górskie. Ono dotrze, pojawi się to zjawisko, ale w naturalny sposób tej energii będzie zdecydowanie mniej - uspokaja naukowiec. ZOBACZ: Huragan, cyklon i burza. Dlaczego noszą ludzkie imiona - wyjaśniamy Jak się zabezpieczyć? Czy grożą nam zniszczenia takie jak w USA? - Większość domów w Ameryce ma konstrukcję altanki - zaznacza Chojnicki. - Jak mówimy o tornadzie w sile 3 lub 4 w skali Fujity, to owszem, powybija nam szyby, zerwie dach, ale to nie jest tornado, które niszczy i absolutnie demoluje. Piątka to już jest inna rozmowa - wyjaśnia. - Z naszej perspektywy nie jest tak źle. Ale nie polecałbym siedzenia w oknie. Proszę pamiętać o parciu powietrza, to jest jedna siła niszcząca. Ale druga siła to to, co niesie powietrze. Jeżeli powietrze wiruje z dużą prędkością i chwyci na przykład krowę, to na nas spadnie krowa, a nie powietrze. Wtedy to zjawisko robi się groźne - mówi dalej. Na co powinniśmy zwracać uwagę? - Z perspektywy bezpieczeństwa to dobrze zbudowane więźby dachowe. Z tym mamy problem, bo idziemy w oszczędności. Druga rzecz - często nie ma miejsc, w których energia może ulec rozproszeniu. Mamy taką tendencję, że wszystko co możliwe wycinamy, zakładając, że to się przewróci, gdy wieje wiatr. Prawda jest taka, że w większości przypadków drzewa i wysoka roślinność działają jak szczotka, która odgradza dużą prędkość wiatru od przyziemia, podnosząc strumienie powietrza. To w wielu przypadkach pomaga - wskazuje. - Nie twierdzę, że to jest panaceum, ale krajobraz, który jest usiany drzewami czy zaroślami, jest mniej narażony na zniszczenia związane z podmuchami wiatru. Oczywiście jeżeli mówimy o klasycznym tornadzie, to drzewa nie pomogą - podkreśla profesor Bogdan Chojnicki.