Premier Mateusz Morawiecki odwiedził przedsiębiorstwo "PZL-Świdnik" zajmujące się produkcją samolotów i śmigłowców, gdzie został zapytany o niedawną wypowiedź przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen. Szefowa KE podczas debaty na amerykańskim uniwersytecie Princeton, pytana o to, czy istnieją obawy związane z niedzielnymi wyborami parlamentarnymi we Włoszech, odparła: "Zobaczymy, jaki będzie wynik". - Moje podejście jest takie, że bez względu na to, jaki demokratyczny rząd chce z nami współpracować, pracujemy razem - powiedziała szefowa KE tuż przed wyborami, które według sondaży wygra blok centroprawicy, czyli ugrupowania Bracia Włosi, Liga i Forza Italia. - Jeśli sprawy pójdą w trudnym kierunku, wspominałam o Węgrzech i Polsce, to mamy narzędzia - dodała. Morawiecki: Skandaliczna wypowiedź - Wypowiedź pani von der Leyen była skandaliczna. Ona powiedziała, że Bruksela ma narzędzia, by zdyscyplinować Włochy, jeśli powołają taki rząd, który nie będzie na rękę Brukseli - powiedział premier. - Mam apel nie tylko do naszych drogich rodaków, a także do obywateli państw Unii Europejskiej. Drodzy państwo, czy takiej Europy chcemy? Czy to jest demokracja, czy to jest praworządność? Że eurokraci w Brukseli dyktują, jaki ma być rząd? Kto ma wybierać rządy? Narody europejskie czy Bruksela z Berlinem mają się naradzać i dyktować, jaki ma być rząd. To nie jest praworządność, to jest dyktat i brak praworządności - mówił. - My sprawdzimy wkrótce - w najbliższych kilku tygodniach złożymy wniosek do Komisji Europejskiej, czy rzeczywiście pacta sunt servanda, czy umowy będą dotrzymywane po stronie Komisji Europejskiej - zapowiedział. - Ja się cieszę z tego wstrząsu, który idzie przez Unię Europejską, z tego prawdopodobnie nowego rządu we Włoszech, rządu, który będzie patrzył na interesy państw narodowych, z tego nowego rządu Szwecji, z tego, że Europa staje się Europą rzeczywistych wartości - mówił Morawiecki. Dodał, że "prawdziwe wartości to demokracja, suwerenność, rządy narodów, a nie biurokratów z Brukseli, którzy będą dyktować, szantażować, straszyć, wywierać presję na innych". - Jeśli nasi konkurenci polityczni nie odezwą się w tej sprawie, będzie to najlepsze świadectwo, jakiej Europy oni chcą - podkreślał. Morawiecki: Powiedzieliśmy dość bylejakości z czasów PO Szef rządu podczas wizyty w "PZL-Świdnik" wskazywał, że dla poprzedniego rządu sprawy bezpieczeństwa były trzeciorzędne, a ówczesny budżet na obronność był w stagnacji. Premier podkreślił, że rząd PiS potroił wydatki na obronność. - Powiedzieliśmy: dość tej nonszalancji, tej bylejakości z czasów Platformy Obywatelskiej i zrealizowaliśmy najważniejszy program w historii Rzeczypospolitej - naprawę finansów publicznych. Bezpieczna Polska bierze się z bezpieczeństwa militarnego, obronnego, ale ono jest możliwe tylko w oparciu o fundament bezpiecznych finansów publicznych" - powiedział Morawiecki. Dodał, że polska armia musi być oparta o najnowocześniejsze technologie. - Polska broń udowadnia dzisiaj na Ukrainie swoją skuteczność. To jest broń wyprodukowana m.in. za pieniądze budżetowe. Nie mamy się czego wstydzić - zaznaczył premier. Jak mówił, "do modernizacji armii potrzebne są trzy rzeczy: pieniądze, pieniądze i jeszcze raz pieniądze". - Nie ma silnego państwa bez silnej armii, ale silna armia może urosnąć tylko na fundamencie silnego, sprawnego od strony finansowej państwa polskiego - podkreślił. Morawiecki: Nie szczędzimy sił i środków Premier wskazał, że "obok wielkich wydatków zbrojeniowych, mamy do czynienia z bezprecedensową polityką społeczną, infrastrukturalną i obniżką podatków". Jak stwierdził, "różne siły polityczne wzywają do zwiększenia bezpieczeństwa". - Można powiedzieć, ubrał się diabeł w ornat i ogonem na mszę dzwoni. Dobrze, że przejrzeli na oczy ci, którzy pokładali nadzieję w gwarancjach rosyjskich, ci którzy gazociąg północny nazywali "projektem biznesowym" - powiedział premier. Zapewnił, że "rząd Prawa i Sprawiedliwości to rząd bezpieczeństwa finansowego, ale także bezpieczeństwa polskich granic i bezpieczeństwa wewnętrznego". - Nie szczędzimy sił i środków, aby dla dobra Polski to bezpieczeństwo umacniać, ale ono się bierze ze stabilnego zarządzania finansami publicznymi - podkreślił szef rządu.