Leszek Miller wygrał zakład z Waldemarem Pawlakiem. "Na biednego nie trafiło"

Oprac.: Jakub Krzywiecki
Przed decyzją prezydenta, kto dostanie misję tworzenia rządu, byli premierzy - Leszek Miller i Waldemar Pawlak, założyli się, czy będzie to przedstawiciel PiS. Miller wygrał i poinformował, że stawką była butelka trunku. "Na biednego nie trafiło" - podkreślił. W mediach społecznościowych Miller podzielił się również swoją interpretacją decyzji podjętych przez Andrzeja Dudę.

Byli premierzy założyli się 21 października podczas programu "Prezydenci i premierzy". Politycy dyskutowali o tym, jakie decyzje podejmie prezydent przed zbliżającym się posiedzeniem Sejmu nowej kadencji. W szczególności zastanawiali się, komu Andrzej Duda powierzy misję tworzenia rządu.
Leszek Miller był przekonany, że prezydent wybierze przedstawiciela obozu Prawa i Sprawiedliwości. Waldemar Pawlak był bardziej powściągliwy i apelował, by nie przekreślać żadnych scenariuszy.
- Jestem gotów założyć się z panem senatorem Pawlakiem, że pan prezydent nie powierzy w pierwszym rzucie misji tworzenia rządu przedstawicielowi większości parlamentarnej, tylko przedstawicielowi PiS - powiedział wtedy Miller.
Pawlak na zakład się zgodził i panowie ustalili, że stawkę omówią poza anteną. Jak się okazuje, teraz byłemu premierowi przyjdzie słono zapłacić za decyzję.
Andrzej Duda powierzył misję tworzenia rządu Mateuszowi Morawieckiemu
Leszek Miller w serwisie X przypomniał, że zakład wygrał. Andrzej Duda zdecydował, że w pierwszej kolejności misję tworzenia rządu otrzyma Mateusz Morawiecki. Poinformował też, że z Pawlakiem założył się o butelkę trunku.
"Zastanawiam się, co wybrać" - napisał Miller w serwisie X, wymieniając kilka trunków z wysokiej półki (1600-1900 zł).
"Premier Pawlak przegrał. A ponieważ na biednego nie trafiło, a zakład był o butelkę alkoholu bez precyzowania jakiego, to się zastanawiam" - skomentował Miller. Na koniec napisał, co wybrał. Waldemar Pawlak będzie miał więc spory wydatek.
Leszek Miller o Andrzeju Dudzie: Kulawa kaczka
Były premier z ramienia SLD przedstawił też swoją tezę o motywach Andrzeja Dudy. "Prezydent już wie, że żadna poważna kariera międzynarodowa mu nie grozi, szuka więc szansy w krajowej polityce. Mam wrażenie, że po zakończeniu kadencji będzie chciał przejąć schedę po Jarosławie Kaczyńskim. Dlatego nie mógł już w pierwszym kroku desygnować na premiera Donalda Tuska, bo zraziłoby to do niego cały PiS" - podkreślił.
Miller spodziewa się, że to dopiero początek strategii Dudy. Kiedy sejmowa większość - KO, Trzecia Droga i Nowa Lewica zdecydują o wyborze swojego kandydata na premiera, zdaniem Millera Duda "rozpocznie zaciekłą wojnę z sejmową większością i rządem, rzucając mu pod nogi kłody na każdym kroku. Będzie bowiem pracował na rzecz swojego przywództwa w PiS-ie, a nie na rzecz umacniania demokratycznego państwa prawa". "Przez osiem lat swojej kadencji udowodnił, że chyba nawet nie za bardzo rozumie, co to znaczy" - dodał.
Stwierdził również, że nie wierzy w dobre intencje prezydenta. "Będzie codzienna udręka z facetem o mocno przerośniętym ego i zdecydowanie niewyrośniętych możliwościach. Duda nie przyjmuje do wiadomości, że jest już tylko - jak mówią Amerykanie o prezydencie, którego kadencja dobiega końca - "kulawą kaczką"" - ocenił.
"Wierzy, że jest w pełni sił twórczych i możliwości kaczorem. Tymczasem nawet do kaczora sporo mu brakuje, co wszyscy widzą" - uważa Leszek Miller.
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!