- Sytuacja na polsko-białoruskiej granicy jest nadzwyczajna, szczególna. Niestety dalej jest bardzo wysokie napięcie, jest bardzo niebezpiecznie - powiedział Mariusz Kamiński podczas poniedziałkowego posiedzenia komisji administracji i spraw wewnętrznych. Jak dodał, na granicy nie mamy do czynienia ze spontanicznym ruchem uchodźców. - Mamy tutaj do czynienia ze zorganizowanym przez państwo białoruskie, nielegalnym przerzutem dużych grup migrantów na teren naszego kraju, Litwy, Łotwy, UE - mówił minister. Kamiński poinformował, że są to osoby, które na Białorusi przebywają całkowicie legalnie. - Są w sposób bezpośredni wspierane przez struktury państwa białoruskiego. Łącznie z przerzucaniem ich na granicę m.in. naszego kraju. Ta pomoc służb białoruskich jest bardzo silna, bardzo widoczna i coraz bardziej ostentacyjna - przekazał. "Bezczelne i agresywne prowokacje" Minister poinformował, że w sierpniu i wrześniu około 9 tys. 400 migrantów próbowało nielegalnie przekroczyć granicę polsko-białoruską. Na linii granicznej powstrzymano około 8 tys. 200 migrantów. 1 tys. 200 osób zostało skierowanych do ośrodków dla cudzoziemców. Kamiński powiedział też, że na granicy dochodzi do szeregu "bezczelnych i agresywnych" prowokacji ze strony białoruskiej. - Dla mnie najbardziej drastycznym przykładem jest to, jeżeli człowiek w mundurze służby białoruskiej posiadający broń długą, mierzy w naszego funkcjonariusza, odbezpiecza broń, po czym naciska spust. Na szczęście nie ma tam pocisku. Do takich incydentów dochodzi, łącznie z rzuceniem petard na granicy w kierunku naszych żołnierzy, którzy rozstawiają zasieki - mówił. Jego zdaniem służby białoruskie są coraz bardziej ostentacyjne i agresywne. - Jeżeli będziemy działali w sposób nieskuteczny, nowa sztucznie wygenerowana ogromna rzesza nielegalnych imigrantów trafi do Polski i Europy. (...) jeżeli będziemy twardzi i asertywni wobec reżimu, ten reżim zostanie z tymi nielegalnymi imigrantami na swoim terenie - dodał. "Sytuacja zagrożenia państwowego" Podczas dyskusji szef MSWIA odniósł się m.in. do pytania, czy obrady komisji nie wymagają tajności, gdyż wtedy mógłby przekazać szersze informacje. - My musimy prowadzić działania na bieżąco - odpowiedział, dodając, że ważne jest, aby dotrzeć z jak najbardziej pełną informację do zwykłych obywateli. - Dlatego postanowiliśmy zmienić naszą politykę informacyjną, pokazywać jak najwięcej i państwu (członkom komisji - red.), jak i zwykłym Polakom z tego, co się dzieje, aby mieć zrozumienie dla naszych działań - podkreślił. - Mamy sytuację zagrożenia państwowego i w takich kategoriach - niezależnie od poglądów - każdy powinien do tego podchodzić - wskazał, dodając, że musimy przekonać obywateli, że tu nie ma żadnej gry partyjnej, a są tylko fakty, które uzasadniają prowadzenie takich działań na granicy. - Dlatego nie widzę teraz uzasadnienia dla tajnych obrad Sejmu czy tajnych spotkań komisji - powiedział. "Nie będziemy komentować filmików reżimu" Szef MSWiA odniósł się także do filmów publikowanych przez Białorusinów. - Co do zasady nie będziemy komentować żadnych filmików reżimu Łukaszenki - stwierdził. Jak podkreślił, są to kłamstwa i propaganda tego reżimu. Mówiąc o sytuacji na obszarze, gdzie wprowadzono stan wyjątkowy, Kamiński mówił, że mieszkańcy teraz czują się bezpieczniej. - My krok po roku uszczelniamy tę granicę. Jest tam coraz więcej żołnierzy i funkcjonariuszy Straży Granicznej - przekazał. - Pewnych rzeczy nie da się zrobić z godziny na godzinę - dodał, mówiąc o działaniach, które są prowadzone, aby uszczelnić granicę. Podkreślał także, że przez kolejne dwa miesiące trzeba pokazać stronie białoruskiej, że jest bezsilna i "nie osiągnie swoich celów politycznych". Nie dajmy im tej satysfakcji - przekonywał. Pytany o obecność Frontexu przypomniał, że to polscy funkcjonariusze ze Straży Granicznej pomagają Litwinom na granicy polsko-białoruskiej, a Frontex nie ma własnych sił i zwraca się do innych państw, w tym m.in. do Polski o pomoc, kiedy taka jest potrzebna. - Mamy kontakt z władzami Frontexu - poinformował. Specjalne umocnienia Wiceminister obrony narodowej Wojciech Skurkiewicz przekazał, że szef MON Mariusz Błaszczak zdecydował po konsultacjach z SG o wybudowaniu specjalnych posterunków na granicy, z których korzystać będą funkcjonariusze SG i żołnierze. Mają być one wykorzystywane szczególnie podczas złej pogody. Budowa umocnień - jak poinformowano - rozpoczęła się w poniedziałek.Wiceszef MON zaznaczył, że posterunki będą budowane w systemie hesco-bastion. "To są takie specjalne umocnienia, one będą służyły pomocą Straży Granicznej, jak również i żołnierzom Wojska Polskiego w realizacji zadań, mając na względzie również zmienne warunki atmosferyczne i obniżoną temperaturę - mówił Skurkiewicz. Dodał, że Siły Zbrojne RP zaangażowane są w działania związane ze wsparciem Straży Granicznej od 5 lipca br. "Na obecną chwilę już wykonaliśmy prawie 90 kilometrów pionowej budowli inżynierskiej i ok. 140 km poziomej, czyli te trzy bele zasieków, które są realizowane" - powiedział. Zaznaczył, że żołnierze budują również siatkę zabezpieczającą zwierzęta przed zranieniem. Takich zabezpieczeń wykonano już - jak poinformowano - ok. 100 km. - Na dzień dzisiejszy - to są dokładne dane - jest zaangażowanych w te działania 2400 żołnierzy - powiedział. Zaznaczył, że Wojska Obrony Terytorialnej w pasie nadgranicznym - w 183 gminach - wykonują zadania związane z przekazywaniem informacji, czy dodatkowymi szkoleniami z jednostkami samorządu terytorialnego. - To jest dokładnie 651 żołnierzy - powiedział. Strzały i podejrzane pakunki Rzecznik koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn wyjaśniał jak wyglądają białoruskie prowokacje na granicy. - Wspomina się o coraz częstszej praktyce oddawania na widok polskich patroli strzałów w powietrze przez stronę białoruską, symulowania rzutów granatami na polską stronę, a także oddawanie pustych strzałów w kierunku Polaków, co wiąże się z celowaniem z karabinów w polskich żołnierzy i naciskaniem na spust - powiedział rzecznik koordynatora służb specjalnych. Podkreślił, że strona białoruska "coraz częściej napędza też pewne emocje, zostawiając podejrzanie wyglądające pakunki na oczach polskich żołnierzy". - Funkcjonariusze białoruscy zostawiają takie przedmioty, później odbiegają, sugerując, że za chwilę stanie się coś złego, że za chwilę dojdzie do jakichś zdarzeń o charakterze dynamicznym - powiedział Żaryn. Według niego, strona białoruska bierze też faktyczny udział w próbach niszczenia zapór granicznych stawianych przez polskich żołnierzy. - Polscy żołnierze byli również przedmiotem agresji ze strony służb białoruskich. Były identyfikowane próby rzucania w żołnierzy różnego rodzaju przedmiotami, w tym materiałami pirotechnicznymi w postaci petard. Ta agresja była wprost wymierzona w żołnierzy zajmujących się budową zabezpieczeń granicznych - zaznaczył rzecznik koordynatora służb specjalnych. Żaryn powiedział też, że Polacy są wciąż oświetlani "w sposób agresywny, złośliwy latarkami". "Są obrażani i w wulgarny sposób nazywani. Oskarża się ich również o stosowanie metod faszystowskich" - zaznaczył. Miał zażyć tabletkę "Identyfikujemy te działania białoruskie, jako specjalnie podejmowane próby sprowokowania groźnych incydentów granicznych z udziałem polskich żołnierzy i funkcjonariuszy. Wszystko wskazuje na to, że liczą oni na jakąś dynamiczną reakcję Polaków, co będzie prowadziło do wzrostu zagrożeń" - mówił Żaryn. Jak dodał, coraz częściej polskie służby identyfikują też przykłady przekazywania przez Białorusinów różnego rodzaju środków, substancji, tabletek nielegalnym migrantom. "Takie środki są im przekazywane z instrukcją, że gdyby stało się coś złego, to taka tabletka może pomóc w nielegalnym przekroczeniu granicy" - podkreślił rzecznik koordynatora służb specjalnych. Wskazał, że jeden z migrantów, który został znaleziony w Polsce martwy mógł przed śmiercią zażyć taką tabletkę pozyskaną od Białorusinów. "Takie przynajmniej były relacje osób, które wraz z nim zostały znalezione przez polskich funkcjonariuszy" - zaznaczył Żaryn. Rzecznik koordynatora służb specjalnych zaprezentował też obecnym na komisji pokaz slajdów ze zdjęciami uzyskanymi z telefonów zatrzymanych nielegalnych migrantów, które zostały omówione na wcześniejszej wspólnej konferencji prasowej szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego oraz szefa MON Mariusza Błaszczaka. Wśród zdjęć pozyskanych od obywatela Afganistanu pokazane zostały egzekucje przez dekapitacje, a także ciała zamordowanych osób oraz zdjęcia arsenału broni maszynowej. "Służby badające tożsamość i wiarygodność osób przebywających w ośrodkach strzeżonych zidentyfikowały dowody na działalność pedofilską oraz dowody zoofilii" - przekazał na konferencji Żaryn. Od 2 września w przygranicznym pasie z Białorusią obowiązuje stan wyjątkowy. Obejmuje on 183 miejscowości. Został wprowadzony na 30 dni na mocy rozporządzenia prezydenta Andrzeja Dudy, wydanego na wniosek Rady Ministrów. Rząd uzasadnia konieczność wprowadzania stanu wyjątkowego sytuacją na granicy z Białorusią, gdzie reżim Alaksandra Łukaszenki prowadzi "wojnę hybrydową".