Nie ustają echa wtorkowego przeszukania służb w domu Zbigniewa Ziobry i innych przedstawicieli Suwerennej Polski. Do tematu nawiązała w swoim programie Monika Olejnik. Gościem czwartkowego wydania "Kropki nad i" w TVN24 był poseł SP Michał Wójcik. Przypomnijmy, rewizja miała miejsce w związku z zarzutami o niegospodarne zarządzanie środkami Funduszu Sprawiedliwości. Były minister - za pośrednictwem swojego adwokata - przekazał, że doszło do złamania "dobrego zwyczaju". Chodzi o zniszczenia, jakich mieli się dopuścić funkcjonariusze. Doszło m.in. do wyważenia drzwi wejściowych. Wskazano też, że Ziobro nie został wcześniej poinformowany o planowanych czynnościach. - Nikt za pośrednictwem teściów, czy bezpośrednio nie próbował skontaktować się z gospodarzami - mówił prawnik polityka. Monika Olejnik. Nie wytrzymała na wizji Monika Olejnik odpowiedziała na pojawiające się zarzuty i przypomniała działania służb za rządów Zjednoczonej Prawicy. Najpierw jednak Michał Wójcik stwierdził, że "pan minister Ziobro nie został poinformowany, że takie przeszukanie jest prowadzone w jego domu". Wtedy dziennikarka postanowiła zareagować. - Nie przypominam sobie, żeby agenci ABW, którzy wchodzili do domów różnych ludzi przez osiem lat, dzwonili do tych ludzi i mówili: "Proszę państwa, za chwilę wejdziemy do państwa domów" - odpowiedziała politykowi Suwerennej Polski. Dalej przypomniała historię swojej koleżanki. Wyznała, że "mogę panu podać przykład mojej koleżanki, do której weszli śledczy, wyrzucili ją z łóżka, wyrzucili małe dziecko z łóżka". Olejnik zaznaczyła, że powstrzyma się od szczegółów "ze względu na wczesną porę". Zbigniew Ziobro. Przerwał milczenie, wyszedł do dziennikarzy W środę Zbigniew Ziobro wyszedł do dziennikarzy i skomentował przeszukanie w jego domu w miejscowości Jeruzal. - Nie jest prawdą, że oczekiwałbym ekskluzywnego, szczególnego traktowania, czyli informowania mnie wcześniej, że prokuratorzy podjęli decyzję o przeszukaniu. Ale gdy rano dzwoniono do mnie do domu i nie było wiedzą tajemną, że mogę przebywać poza domem, to mój numer telefonu był doskonale znany wszystkim prokuratorom - mówił polityk. Dodał, że "ktoś celowo i z premedytacją tych telefonów nie wykonał". Polityk zarzucił służbom, że uniemożliwiły mu wyznaczenie osoby, która w czynnościach funkcjonariuszy by uczestniczyła. - Wskazałbym osobę, która w ciągu pół godziny przyjechałaby i otworzyła dom w Jeruzalu. Zamiast tego doszło do poważnych zniszczeń budynku - stwierdził. *** Przeczytaj również nasz raport specjalny: Wybory samorządowe 2024. Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły! *