Adrian Zandberg przedstawia priorytety Razem w dużej lewicowej koalicji po połączeniu Wiosny i SLD, mówi także o współpracy z Koalicją Obywatelską w Senacie i ocenia, że aby w takich kwestiach jak: prawa kobiet, prawa pracownicze czy ograniczenie samowoli wielkich korporacji wprowadzić normalne, europejskie standardy, w kolejnej kadencji potrzeba będzie w parlamencie więcej Lewicy. PAP: Jak Razem będzie się pozycjonować wobec dużego gracza jakim będzie Nowa Lewica, czyli połączone SLD i Wiosna? Przewaga w klubie parlamentarnym będzie wynosiła 42:6. Nadal będziecie osobnym podmiotem? Adrian Zandberg: - Oczywiście. Umówiliśmy się na koalicyjny charakter klubu i nic tu się nie zmienia. Siłą lewicowej koalicji jest i będzie różnorodność. Dla Razem priorytet to poprawa sytuacji pracowników i nowoczesna polityka gospodarcza. Chcemy ograniczyć przywileje korporacji, skrócić czas pracy, wreszcie zwiększyć inwestycje w naukę i rozwój. Mamy jasne stanowisko, jeśli chodzi o prawa kobiet. Tożsamość Razem widać w ustawach, które składają nasze posłanki: wyższe nakłady na publiczną ochronę zdrowia, opodatkowanie cyfrowych gigantów, leki na receptę za 5 złotych, zniesienie kar za przerywanie ciąży czy wygaszenie reprywatyzacji. W ostatnich miesiącach mocno stawiacie na pokazywanie swojej tożsamości. Nie ma w związku z tym zgrzytów? Czy może są projekty, które nie miałyby poparcia całego klubu, np. wasz postulat opodatkowanie wielkich korporacji cyfrowych? - Jesteśmy odrębnymi partiami, więc różnice są naturalne. Natomiast akurat opodatkowanie cyfrowych gigantów to część pakietu programowego, na który umówiliśmy się w 2019 roku i który wspólnie realizujemy. Mamy tu pełne poparcie Wiosny i SLD. Oczywiście są też sprawy, w których się różnimy. Gdybyśmy zgadzali się we wszystkim, to byśmy byli w jednej partii, a nie w koalicji. Tak jest choćby w energetyce. Zgadzamy się w koleżankami i kolegami z Wiosny, że walka z kryzysem klimatycznym jest kluczowa, ale różnimy się, jeśli chodzi o narzędzia. My w Razem uważamy, że realistyczna droga do tego celu to atom. Dlatego popieramy budowę polskiej elektrowni atomowej. To jest pierwszy rok Razem w parlamencie. Ile obecnie ugrupowanie ma członków członków? Przybyło ich od czasu wyborów, a może ubyło? - Konsekwentnie rośniemy. W ciągu tego roku Razem zwiększyło swoją liczebność do ok. 3000 członkiń i członków. Oprócz nich mamy też zarejestrowanych sympatyków - osoby, które z różnych przyczyn nie mogą być formalnie członkami partii. W sumie to kilka tysięcy osób. Nie ma co ukrywać, w ostatnich tygodniach mamy falę nowych zgłoszeń. Pani Przyłębska i pan Kaczyński dokręcili sprężynę tak mocno, że zachęcili wiele osób do działania. Od pewnego czasu prężnie działa wasza młodzieżówka Młodzi Razem. Jak to bywa z młodzieżówkami jest ona mniej zachowawcza i więcej może powiedzieć. Pisała m.in. o tym, że "aborcja jest ok", co wywołało - głównie w internecie - wiele krytycznych głosów. Młodzi działacze są strofowani czy mogą sobie pozwolić na wszystko? - Z własnego doświadczenia wiem, że warto słuchać młodzieżówki - bo kilkanaście lat temu sam byłem w podobnej, lewicowej organizacji młodzieżowej. To były czasy rządów Millera. Krytykowaliśmy wtedy kapitulację rządu przed neoliberalizmem, wysłanie wojsk na wojnę do Iraku, antyspołeczne pomysły takie, jak podatek liniowy - oklaskiwane przez salony, ale uderzające w pracujących Polaków. Młodzieżówka biła na alarm, że taka polityka prowadzi do katastrofy, że urośnie na tym prawica. I tak się niestety stało. - A co do aborcji: są Polki, które uważają, że "aborcja jest ok" i są takie, którzy uważają przeciwnie. To się pewnie nigdy nie zmieni. Właśnie dlatego decyzja w sprawie przerwania ciąży powinna należeć do kobiety. Nie do księdza, ani polityka. Kobieta powinna mieć prawo podjąć decyzję zgodną ze swoimi przekonaniami. A państwo powinno uszanować ten wybór. Lewica, w przeciwieństwie do innych formacji, nie kręci, tylko mówi jasno: jesteśmy za prawem wyboru. Wracając do wielkich korporacji - mocno atakujecie Amazon, że nie płaci odpowiednio swoim pracownikom. Korporacja została zaproszona na spotkanie waszego zespołu zajmującego się kwestiami przyszłości pracy. Dojdzie do takiej debaty, rozmowy? - Amazon ma z czego się tłumaczyć - stąd zaproszenie do Sejmu. Jesteśmy w bieżącym kontakcie ze związkami zawodowymi, które tam działają. Pracownicy mówią, że normy wydajności pracy ciągle tam rosną, i ci ludzie po prostu mają dość. Stąd protesty - ostatnio zablokowano magazyn we Wrocławiu na kilka godzin, kolejka tirów ciągnęła się na wiele kilometrów. Wiemy, że strona pracownicza jest gotowa do debaty w Sejmie. Warto, żeby ich głos został wysłuchany. Czy pojawi się kierownictwo Amazon? To pytanie do nich. - Pandemia to dla większości trudny czas. Wielu ludzi straciło pracę, inni trzymają się kurczowo marnie opłacanych zajęć, żeby tylko przetrwać. Ale dla firm takich jak Amazon to okres prosperity. One na kryzysie zarabiają. Przez tych kilka miesięcy majątek Jeffa Bezosa, właściciela firmy, wzrósł niemal dwukrotnie, a płace w Amazonie stoją w miejscu. Niech każdy sam odpowie sobie na pytanie, czy to fair. - W tej sprawie jest dodatkowy smaczek, który pokazuje coś ważnego, jeśli chodzi o miejsce Polski w międzynarodowym podziale dochodów. W magazynach przed świętami jest bardzo dużo pracy, dlatego pracownicy zwyczajowo dostają dodatek za grudzień. Ale w polskiej filii ten dodatek był o połowę mniejszy niż w innych krajach. Wciąż robimy za kraj taniej siły roboczej. Lewica nie ma zamiaru się z tym godzić. Polacy mają prawo do tego, żeby być dobrze traktowani w pracy i zarabiać jak Europejczycy. Pan mocno walczył o poprawki w Senacie, które dotyczyły m.in. regulowania prowizji dla międzynarodowych firm, które pośredniczą z obsłudze gastronomii "na wynos". Te poprawki nie przeszły w Senacie. Myśli pan, że współpraca Lewicy z Koalicją Obywatelską i PSL w Senacie nadal będzie się tak układała w 2021 roku, że wasze pomysły będą odrzucane? - Moim zdaniem w tej sprawie senacka Platforma stanęła w obronie kilku dużych korporacji, kosztem małych, polskich przedsiębiorstw. Szkoda, bo można było tym drobnym firmom realnie pomóc. Prowizje je dobijają. A skończyło się tak, że PiS i PO zagłosowały wspólnie przeciwko tym małym knajpkom. - Na sytuację w Senacie patrzymy realistycznie. Możemy się porozumieć, jeśli chodzi o trójpodział władzy czy obronę niezależności sądów. Cenię to. Ale jeśli chodzi o prawa kobiet, prawa pracownicze czy ograniczenie samowoli wielkich korporacji, to raczej nie ma co liczyć na Platformę. Żeby w tych sprawach wprowadzić normalne, europejskie standardy, potrzebujemy w kolejnym parlamencie więcej Lewicy.