Europoseł z Nowogrodzkiej w rozmowie z Interią stwierdził, że spodziewał się zupełnie innych informacji od gen. Jarosława Stróżyka, który referował ustalenia komisji. - Czekałem aż podsumuje naradę ambasadorów z Siergiejem Ławrowem (chodzi o 2010 r. - red.), politykę resetu relacji z Rosją Donalda Tuska czy wypowiedzi polityków, zapraszających Moskwę do NATO. Okazało się, że problem leżał w reorganizacji ABW - mówi nam były sekretarz stanu w MSWiA. O co chodzi? Podczas konferencji prasowej gen. Stróżyk wskazywał m.in. na likwidację delegatur ABW. Chodzi o 10 z 15 placówek. - W analizowanym okresie 20 lat doszło do niszczenia polskich służb specjalnych, w dużej mierze kontrwywiadu - ocenił szef Komisji ds. rosyjskich wpływów w Polsce. Maciej Wąsik uważa, że oskarżenia nijak mają się do rzeczywistości. Komisja ds. rosyjskich wpływów. Maciej Wąsik odpiera zarzuty - Wyjaśniam: każda delegatura ABW ma własną kadrę, kierowców i finanse. Zmniejszyliśmy liczbę stanowisk kierowniczych i administracyjnych. W tych miastach, gdzie ponoć zlikwidowaliśmy delegatury, powstały wydziały operacyjne, które działały z tymi samymi ludźmi - tłumaczy Maciej Wąsik. - Miały więcej funkcjonariuszy operacyjnych niż przed zmianą. Wzmocniliśmy kontrwywiad, który w 2023 r. liczył dwa razy więcej funkcjonariuszy niż w roku 2015 - stwierdził. Jak przekazał Interii polityk PiS, to jego formacja "chyba jako jedyny kraj w Europie" wprowadziła ustawę sankcyjną, wymierzoną w rosyjskie firmy. Odnosi się także do zarzutów, dotyczących braku przygotowania Polski na pełnoskalową agresję Rosji na Ukrainę. - Gen. Stróżyk stwierdził, że nie ma dokumentów świadczących o tym jak przygotowywaliśmy się do agresji Rosji na Ukrainę. Bzdura! - obrusza się europoseł PiS. - Przygotowywaliśmy się do takiej możliwości wiele tygodni przed wybuchem wojny. Osobiście byłem szefem zespołu, który przed wojną szykował polskich wojewodów do utworzenia ośrodków recepcyjnych - zapewnia Wąsik. Komisja ds. rosyjskich wpływów. "Kapiszon" Jeden ze slajdów zaprezentowanych podczas prezentacji w KPRM nosił nazwę "finansowanie przez Polskę rosyjskich wpływów w USA". Według komisji wydano "wiele milionów dolarów" na ten cel. Środki miały płynąć ze strony PAIH, MON, PGZ, a także szeregu spółek skarbu państwa. - Nie odniosę się do informacji dotyczących spółek, które miały wspierać interesy rosyjskie w Stanach Zjednoczonych. Bo Stróżyk nie był uprzejmy wyjaśnić, o co mu w zasadzie chodzi - komentuje Maciej Wąsik. W opinii byłego sekretarza Kolegium do Spraw Służb Specjalnych z czasów PiS, konferencja szefa Komisji ds. badania rosyjskich wpływów to "potworny kapiszon". - Oczywiście nie da się powiedzieć, że nie było rosyjskich wpływów w Polsce. Mieliśmy tu Rubcowa, Janusza N. - siedzi w więzieniu. Do tego szajka, która próbowała przeprowadzać akcje dywersyjne na naszym terenie. Rozbiła ją ABW. Tylko jak to się ma do oskarżeń generała? Nijak - podsumowuje Maciej Wąsik. Szef BBN: Nie ma woli ukrywania dokumentów Jednym z poważnych zarzutów, które przedstawił gen. Jarosław Stróżyk, był ten dotyczący ukrywania dokumentów przez Kancelarię Prezydenta. - Muszę się podzielić jednym smutnym elementem z dotychczasowych prac. Pewne dokumenty są ukrywane. Podczas służbowego spotkania w lipcu zostałem zachęcony przez bardzo wysokiego szczebla urzędnika prezydenta o skierowanie pisma z komisji do pana prezydenta, bo "pan prezydent chętnie podzieli się informacjami o zaniechaniach modernizacyjnych w MON przez pana ministra Macierewicza" - mówił. Na te zarzuty odpowiedział szef BBN, Jacek Siewiera. - Ze strony prezydenta i Biura Bezpieczeństwa Narodowego absolutnie nie ma woli ukrywania dokumentów. Jest gotowość do współpracy - podkreślił. Dodał, że BBN "musi udostępniać dokumenty, jeśli jest co do tego podstawa prawna, a tutaj jej całkowicie nie ma". Generał Stróżyk miał zostać o tym poinformowany na piśmie. Antoni Macierewicz a rosyjskie wpływy. Soloch: Nic nie przychodzi mi na myśl Kiedy dziennikarze zapytali Siewierę, czy w BBN są dokumenty dotyczące zaniechań Antoniego Macierewicza jako szefa MON, prezydencki urzędnik przyznał, że odkąd sprawuje funkcję, nikt nie prowadził takich analiz. Dlatego Interia zwróciła się do Pawła Solocha, poprzednika Siewiery. - Pytanie o dokumenty powinniśmy zadać "wysokiemu urzędnikowi", który miał się dzielić wiedzą z generałem Jarosławem Stróżykiem. Trudno mi w ogóle powiedzieć, co miał na myśli generał i jego ewentualny informator - tłumaczy nam Paweł Soloch, były szef BBN i ambasador RP w Rumunii. - Jak rozumiem, ta osoba miała na myśli jakieś konkretne dokumenty. Jednak nic nie przychodzi mi na myśl w tej sprawie (zaniechań Antoniego Macierewicza w MON - red.) - dodał. Raport końcowy komisji ma zostać przygotowany i zaprezentowany w marcu, jeszcze w listopadzie powstanie raport dot. dezinformacji. Dotychczas komisja ds. badania rosyjskich wpływów odbyła 38 spotkań. Gremium uzyskało informacje m.in. z Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu, ABW, Służby Kontrwywiadu Wojskowego i NASK. Jakub Szczepański ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!