W poniedziałek na terenie Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL w Warszawie odbywa się uroczystość z okazji 40. rocznicy wprowadzenia stanu wojennego, podczas której prezydent wręczył Medale Stulecia Odzyskanej Niepodległości zasłużonym działaczom NSZZ "Solidarność", uczestnikom opozycji demokratycznej w PRL oraz osobom pielęgnującym pamięć o najnowszej historii Polski. W gronie oznaczonych znaleźli się: Zbigniew Bonarski, Waldemar Dubiński, Aleksander Gaczek, Roman Gałęzewski, Grzegorz Iwanicki, Jacek Knap, Sławomir Kozłowski, Jacek Pawłowicz, Andrzej Pietruś, Aleksander Piwoński, Anna Rakocz, Ryszard Rusiłowicz, Kazimierz Szaliński, Krzysztof Śmieja, Ewa Tomaszewska, Jerzy Wielgus i Jarosław Wróblewski. Andrzej Duda: Trzeba krzyczeć, że Jaruzelski był tchórzem - Dziękuję wszystkim tym, którym przed chwilą w tym symbolicznym geście w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej i całego naszego państwa i społeczeństwa wręczyłem te Medale Stulecia Odzyskanej Niepodległości. Dziękuję. Dziękuję za to, że walczyliście, dziękuję za to, że cały czas walczycie. Dziękuję za to, że ta wolna, niepodległa, suwerenna Polska jest dzięki waszej postawie tamtych dni. Dziękuję, że mimo upływu tych wszystkich lat od stanu wojennego - 40., od 1989 roku - ponad 30., cały czas o tą Polskę walczycie, żeby była jeszcze bardziej niepodległa, żeby była jeszcze bardziej suwerenna, żeby była jeszcze bardziej wolna. Dziękuję za to - powiedział prezydent. Zwracając się do odznaczonych dodał: Dzisiaj schylam głęboko głowę i mówię dziękuję, bo pogratulować to mogę mojemu pokoleniu, że miało to szczęście, że pokolenie jego dziadków, rodziców, wywalczyło dla nich wolną Polskę. Prezydent odnosząc się do uroczystości, która odbyła się w niedzielę w nocy przy tablicy upamiętniającej Grzegorza Przemyka na budynku dawnej komendy MO przy ul. Jezuickiej na warszawskim Starym Mieście powiedział: Mówiliśmy o tym, jak bardzo relatywizowana jest w ostatnich trzech dziesięcioleciach ta dramatyczna prawda o stanie wojennym. Jak tym właśnie najmłodszym pokoleniom, które nie pamiętają tamtego czasu, jest on prezentowany z rozwadnianiem rzeczywistości, często z pokazywaniem go jako komedię, że w gruncie rzeczy było wesoło, że to było takie nic, a generał Jaruzelski to może w gruncie rzeczy był bohaterem, który uratował Polskę i naród. Wskazał, że w 40. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego "trzeba nie tylko mówić, ale trzeba krzyczeć, że nic bardziej mylnego". - Że Jaruzelski po prostu był zwykłym tchórzem i zdrajcą Polski. Cała sitwa, która była wokół niego to była zwykła junta bandyckich emisariuszy Moskwy, którzy domagali się wtedy sowieckiej interwencji. Byli chyba zbyt ciemni, żeby tego nie rozumieć, że Moskwa, która zaczęła się tuż wcześniej krwawić w Afganistanie nie jest w stanie zaryzykować tego, że może tutaj zdarzyć im się następna krwawa łaźnia - oczywiście w dwie strony - ocenił prezydent. Jak mówił, "doskonale zdajemy sobie z tego sprawę, że nie było by ponad 100 zabitych w stanie wojennym i później, jak szacują różne badania, ale może wtedy by było ponad 100 tys. zabitych". - Nie wiem tego, bo do żadnej interwencji, mimo błagań zdrajców narodu polskiego, nie doszło. W związku z czym musieli sami próbować rozprawić się z narodem - wskazał. Prezydent zwrócił uwagę, że aby "nigdy nie doszło do powtórki", warto pamiętać, "co to znaczy mieć wolną, niepodległą, suwerenną ojczyznę". - W której idziemy i wybieramy, i mamy taką władzę, jaką wybrała większość naszego społeczeństwa. Która jest odpowiedzialna, bo idzie do wyborów, i która jest odpowiedzialna, bo oddaje głos tak, jak w danym momencie uważa. To są kwestie fundamentalne. Mówię o tym przede wszystkim dla młodego pokolenia, którego dzisiaj tutaj nie ma właściwie na tej sali, ale które - mam nadzieję - usłyszy to poprzez różnego rodzaju środki masowego przekazu - wyjaśnił. Zaapelował jednocześnie do młodych, by doceniali to, co dzisiaj jest ich codziennością. - Doceniajcie ją, bo warto jej bronić. Nie wolno oddawać niepodległości ani suwerenności. Za żadne skarby świata, bo jak do tej pory w naszej historii zawsze kończyło się to źle, a wygrywaliśmy tylko wtedy, kiedy sami mogliśmy się rządzić i kiedy rzeczywiście sami mogliśmy decydować o sobie - podsumował Duda. Mateusz Morawiecki: Kiedy zwyciężą ideały Solidarności, zwycięży Polska Premier w swoim wystąpieniu przypomniał słowa "Let Poland be Poland", które w styczniu 1982 roku wypowiedział prezydent Stanów Zjednoczonych Ronald Reagan. - Wypowiedział te słowa wyrażając swoje pełne, bezwarunkowe poparcie dla wielkich, wolnościowych wysiłków narodu polskiego i jednocześnie zapowiadając wdrożenie pakietu sankcji przeciwko władzy komunistycznej, przeciwko tym, którzy usiłowali zdławić ten największy, wolnościowy, niepodległościowy wysiłek narodu polskiego po II wojnie światowej - powiedział.Podczas uroczystości Mateusz Morawiecki mówił, że wielu Polaków do dziś nosi blizny po stanie wojennym, zarówno te na ciele, jak i te psychiczne. - Blizny braku sprawiedliwości są do dzisiaj głęboko w nas. O tę sprawiedliwość wołamy cały czas - dodał. Premier wskazywał, że według historyków, śmiertelnych ofiar stanu wojennego było ponad 100. Wyraził przekonanie, że ofiar było więcej, ale stosowano wtedy formułę, że za ich śmiercią stoją "nieznani sprawcy". - My wtedy doskonale wiedzieliśmy, kim byli ci nieznani sprawcy. To funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa, Milicji Obywatelskiej, ZOMO, ale także prokuratorzy i sędziowie stanu wojennego nierozliczeni do dziś. Jeśli te rany mają się zabliźnić za naszego życia, to rozliczenie powinno nastąpić - oświadczył premier. Zdaniem Morawieckiego, konieczna jest wciąż walka o ideały Solidarności. - Bo kiedy zwyciężą ideały Solidarności, to w trwały sposób zwycięży Polska, zwyciężymy wszyscy my, a wielkim przegranym będzie Jaruzelski, będą komuniści, będą ci, którzy ich nazywali ludźmi honoru, ci, którzy zamazywali przeszłość i ci, którzy chcieli wymazać Solidarność - powiedział. Szef rządu złożył znicz pod tablicą upamiętniającą Grzegorza Przemyka, która znajduje się na budynku dawnej komendy MO przy ul. Jezuickiej na warszawskim Starym Mieście. Tam, w maju 1983 r., milicjanci pobili warszawskiego maturzystę."W 1983 roku obaj byliśmy jeszcze nastolatkami, Grzegorz był kilka lat starszy ode mnie. Jak miliony młodych ludzi wtedy chcieliśmy tylko cieszyć się wolnością. Wolnością, którą ówczesna władza nam zabrała... Ci, którzy dożyli zwycięstwa Solidarności i wolnej Polski, powinni pamiętać o tych, którzy tego nie doczekali, ale dla sprawy wolności ponieśli czasem najwyższą ofiarę" - napisał wcześniej Morawiecki na Facebooku. Elżbieta Witek: Zbrodnie stanu wojennego do dzisiaj nie zostały rozliczone W trakcie uroczystości głos zabrała także marszałek Sejmu Elżbieta Witek. Podkreśliła w swoim wystąpieniu, że wprowadzenie stanu wojennego przed 40 laty oznaczało rozpacz dla bardzo wielu ludzi i ich rodzin. - Byliśmy pokoleniem, które zakosztowało wolności w sierpniu 1980 roku i jeszcze przez rok 1981. To jeszcze nie była ta pełna wolność, ale ona pachniała, smakowała i kiedy wprowadzono stan wojenny nie mogliśmy się z tym pogodzić - wspominała marszałek Sejmu. Jak zaznaczyła, wielu Polaków załamało się, kiedy 13 grudnia 1981 roku zobaczyło na ulicach czołgi i milicję. Ale - jak mówiła Witek - również bardzo wielu Polaków przystąpiło do walki w podziemiu i nie straciło wiary oraz nadziei. Witek wspominała, że po wprowadzeniu stanu wojennego nastały "ponure, smutne dni", a tamta Polska była "szara, z ludźmi o szarych twarzach, smutnych minach". Marszałek podziękowała polskiemu Kościołowi i polskim kapłanom. - W stanie wojennym to właśnie Kościół był jedynym miejscem wolności, te kościoły były pełne ludzi - mówiła. Dziękowała też działaczom "Solidarności" oraz wszystkim, którzy utożsamiali się z jej ideami. Witek podkreśliła, że jednego żałuje i z jednym nie jest w stanie się pogodzić, dlatego, że sprawiedliwości powinno stać się za dość. - Odsłonięta została dzisiaj tablica, na której jest sto nazwisk ofiar stanu wojennego - piękna inicjatywa. Ale te zbrodnie stanu wojennego do dnia dzisiejsze nie zostały rozliczone, ani te z "Wujka", ani te z Lubina, ani zamordowani księża - zauważyła. - Słyszeliśmy ostatnio nawet, że Adam Michnik nazwał generała Wojciecha Jaruzelskiego patriotą, że on zawsze był polskim patriotą, ten zbrodniarz śmie uzyskać tytuł patrioty polskiego - powiedziała Witek. Jak oświadczyła, nie wolno tego robić i obowiązkiem ludzi, którzy przeżyli stan wojenny jest przekazywanie prawdy o tamtym czasie młodemu pokoleniu. Witek podkreśliła, że chyli bardzo nisko czoła przed wszystkimi, którzy podjęli tę walkę po ogłoszeniu stanu wojennego. Zapewniła, że zawsze będzie zapała świeczkę 13 grudnia, w Dniu Pamięci Ofiar Stanu Wojennego. Medale Stulecia Odzyskania Niepodległości Delegacja z prezydentem Andrzejem Dudą na czele zapaliła następnie znicze przed tablicą upamiętniającą zmarłego w 2019 r. Kornela Morawieckiego i tablicą poświęconą "Wszystkim bezimiennym bohaterom, którzy w latach 1981-1989 nie zawahali się poświęcić wolności, a nawet życia w walce o NSZZ 'Solidarność' i niepodległą RP". Przed tablicami, które mieszczą się na terenie Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL, znicze złożyli: prezydent Andrzej Duda, premier Mateusz Morawiecki, marszałek Sejmu Elżbieta Witek oraz przewodniczący NSZZ "Solidarność" Piotr Duda. Następnie przedstawiciele władz państwowych udali się na uroczystość, podczas której prezydent wręczy Medale Stulecia Odzyskanej Niepodległości zasłużonym działaczom NSZZ "Solidarność", uczestnikom opozycji demokratycznej w PRL oraz osobom pielęgnującym pamięć o najnowszej historii Polski. 40 lat temu, w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r., wprowadzono stan wojenny. Władzę w Polsce przejęła junta wojskowa pod przywództwem gen. Wojciecha Jaruzelskiego. Celem reżimu komunistycznego było zniszczenie wielomilionowego ruchu "Solidarności". Wojskowy zamach stanu kosztował życie co najmniej kilkudziesięciu Polaków.