Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Wojna polsko-jaruzelska

Wyobraź sobie, że budzisz się w niedzielny poranek, sięgasz po smartfon, a ten pokazuje ci, że jest w trybie offline. To samo komunikuje twój komputer, a zresetowanie rutera nic nie daje. Jeśli nie masz już telewizora, ani radia, to nie pozostaje ci nic innego niż wyjście z domu, aby zorientować się, co się właściwie stało.

Stan wojenny. Historia wojny polsko-jaruzelskiej
Stan wojenny. Historia wojny polsko-jaruzelskiej/J. Żołnierkiewicz/ wikipedia/ IPN/materiały prasowe

Przed 43 laty smartfony nie istniały, a nieliczne działające już w ówczesnej Polsce komputery przypominały swoimi gabarytami wielkie szafy. Za to każdy miał w domu radio, a niemal każdy telewizor. I to z ich pomocą, rankiem 13 grudnia 1981 r., miliony Polaków dowiedziały się, z przemówienia gen. Wojciecha Jaruzelskiego, o wprowadzeniu stanu wojennego

Byli jednak tacy, którzy dowiedzieli się o tym kilkanaście godzin wcześniej. Byli to komendanci wojewódzcy Milicji Obywatelskiej, którzy wczesnym popołudniem 12 grudnia otrzymali szyfrogram z MSW podpisany przez gen. Czesława Kiszczaka, nakazujący im rozpoczęcie operacji o kryptonimie "Brzoza-81". Po jego otrzymaniu otworzyli kasy pancerne, z których wyjęli złożone tam kilka miesięcy wcześniej pakiety dokumentów, zawierających szczegółowe rozkazy dotyczące działań, jakie podlegli im funkcjonariusze mieli wykonać w ramach operacji wprowadzenia stanu wojennego. 

Był wśród nich wydrukowany wcześniej w Związku Sowieckim dekret o stanie wojennym oraz inne akty prawne i instrukcje, których większość przygotowano jeszcze wczesną wiosną 1981 r. Później aktualizowano już głównie wykazy osób przewidzianych do internowania. 

Przez kilka następnych godzin komendanci podpisywali indywidualne decyzje o internowaniu, a przed północą grupy milicjantów i funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa ruszyły do domów, gdzie spodziewano się zastać działaczy "Solidarności" i innych organizacji uznanych za opozycyjne. W ramach tej operacji, noszącej kryptonim "Klon", w ciągu pierwszej nocy stanu wojennego internowano ponad trzy tysiące ludzi, a w kolejnych tygodniach i miesiącach jeszcze kolejnych sześć tysięcy. Głównie mężczyzn, ale do obozów internowania, z najsłynniejszym w Gołdapi, trafiło też tysiąc kobiet.  

Równolegle z milicjantami i esbekami do działania ruszyło 70 tysięcy żołnierzy wyposażonych w setki czołgów i wozów pancernych. Większość z nich została na kilka kolejnych tygodni rozlokowanych w centrach największych miast, gdzie ich głównym zadaniem było utrwalenie przekonania wśród ludzi, że opór jest bezcelowy. 

WRON-a i Dyrektoriat

Formalnie stan wojenny wprowadziła Rada Państwa - dziwaczny, liczący kilkunastu członków organ, zastępujący w PRL zlikwidowany urząd prezydenta. W rzeczywistości zasiadających w niej ludzi zwieziono do będącego jej siedzibą Belwederu już po północy 13 grudnia, gdzie grupa wojskowych przedstawiła im do przyjęcia pokaźny zestaw aktów prawnych, na czele ze wspominanym dekretem o stanie wojennym. Zaprotestować przeciwko jego przyjęciu ośmielił się tylko jeden członek Rady Państwa - przewodniczący Stowarzyszenia PAX Ryszard Reiff. Jednak jego protest nie miał wymiar czysto symboliczny. 

Nie miało też znaczenia, że Rada Państwa nie miała w ogóle w tym czasie prawa wydawania dekretów, gdyż trwała akurat sesja Sejmu. A konstytucja PRL jasno stwierdzała, że Rada Państwa może wydawać dekrety tylko w przerwie między sesjami parlamentu. Jaruzelski i jego współpracownicy zdawali sobie sprawę, że dla powodzenia operacji najważniejszy jest element zaskoczenia, a nie jej zgodność z ustawą zasadniczą. 

Jednak Jaruzelskiemu sprawa ta nie dawała spokoju, podobnie zresztą jak to, że uderzenie w "Solidarność" musiał nazwać stanem wojennym, a nie wyjątkowym, co sprawiło, że bardzo szybko zaczęto mówić i pisać o wojnie polsko-jaruzelskiej. Musiał jednak tak zrobić, bo w polskim porządku prawnym aż do 1983 r. nie było w ogóle pojęcia stanu wyjątkowego.  

Przemawiając rankiem 13 grudnia, Jaruzelski poinformował o ukonstytuowaniu się Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego, która miała być "administratorem stanu wojennego", a szybko stała się tematem dosadnych powiedzonek, z których najbardziej znane brzmiało: "Czerwona wrona, białego orła nie pokona". A jednak to nie licząca 17 generałów i pięciu pułkowników WRON-a, przypominająca latynoamerykańskie junty, była rzeczywistym centrum decyzyjnym. 

Jaruzelski, będący miłośnikiem tworzenia rozmaitych fasadowych organów, mających kamuflować jego osobiste rządy, w rzeczywistości wszystkie najważniejsze decyzje podejmował jednoosobowo. Ponieważ jednak musiał się liczyć z poszczególnymi towarzyszami z armii i aparatu partii komunistycznej, którzy mieli równie dobre co on notowania na Kremlu, zapraszał od czasu do czasu kilku z nich na zebrania, w czasie których konsultował różne decyzje, zlecając równocześnie poszczególnym uczestnikom nadzór nad ich wykonaniem. 

Z czasem uczestników tych nieformalnych spotkań (m.in. Kazimierza Barcikowskiego, Mirosława Milewskiego, Czesława Kiszczaka i Floriana Siwickiego) zaczęto nazywać dyrektoriatem. Jednak ostatnie słowo zawsze należało do Jaruzelskiego, on też decydował o tym, kto będzie zapraszany, a kto - jak Mieczysław Rakowski czy Stefan Olszowski - wypadał z czasem z grona uczestników dyrektoriatu. 

Radość na Kremlu

Kiedy w poniedziałek 14 grudnia doszło do strajków przeciwko wprowadzeniu stanu wojennego w ponad 200 zakładach, stało się jasne, że operacja się powiodła. Większość Polaków, zmęczona kilkunastomiesięcznym kryzysem i zastraszona możliwością wiszącej rzekomo na włosku sowieckiej interwencji zbrojnej, szybko pogodziła się z godziną milicyjną i ograniczeniem prawa poruszania się po kraju. 

Najbardziej dolegliwe było wyłączenie, w ramach operacji o kryptonimie "Azalia", łączności telefonicznej. Na kilka, a w niektórych regionach Polski nawet na kilkanaście tygodni. Nigdy nie uda się policzyć, ilu ludzi zmarło w tym czasie tylko dlatego, że nie udało się wezwać dla nich odpowiednio szybko pomocy medycznej. Ci nieliczni, którzy odważyli się protestować, trafiali do więzień. Najwyższy wyrok, jaki zapadł w procesie o organizację strajku po 13 grudnia, opiewał na 10 lat więzienia. 

Jeszcze wyższą cenę zapłacili górnicy z kopalni "Wujek", z których dziewięciu zastrzelono podczas jej pacyfikacji 16 grudnia. Wiadomość o tej zbrodni podziałała paraliżująco na przywódców innych, trwających jeszcze wówczas strajków. 

W Moskwie uznano stan wojenny za wielki sukces, bowiem istnienie "Solidarności", autentycznego, wielomilionowego ruchu robotniczego, stanowiło groźne wyzwanie dla  ideologicznej legitymizacji systemu sowieckiego, jako realizującego rzekomo przede wszystkim interesy proletariatu. To symboliczne znaczenie "Solidarności" było znacznie ważniejsze od realnego zagrożenia, jakie ten ruch stwarzał dla sowieckiej dominacji nad Polską. 

Dlatego w 1984 r. nagrodzono Jaruzelskiego najwyższym sowieckim odznaczeniem, czyli orderem Lenina. Skądinąd już drugim w jego karierze, bowiem pierwszy otrzymał za skuteczne skierowanie ludowego Wojska Polskiego w 1968 r. do operacji pacyfikacji zbuntowanej ludności Czechosłowacji. 

Jednak o ile krótkoterminowo stan wojenny był dla Kremla z całą pewnością korzystny, to już w dłuższym przedziale czasu odbił mu się czkawką. Wydarzenia w Polsce posłużyły bowiem nowemu prezydentowi USA, Ronaldowi Reaganowi, do skonsolidowania obozu państw Europy Zachodniej, które pod presją Waszyngtonu przyłączyły się do amerykańskich sankcji gospodarczych. Sankcji wymierzonych nie tylko we władze PRL, ale i Związku Sowieckiego. 

Wprawdzie administracji Reagana nie udało się wówczas nakłonić zachodnioeuropejskich sojuszników do wycofania się z wynegocjowanego w 1981 r. projektu budowy gazociągu jamalskiego, ale i tak zyski z niego płynące nie uratowały sowieckiej gospodarki przed pogrążaniem się w latach 80. w coraz większym kryzysie. W jeszcze większym stopniu zachodnie sankcje uderzyły jednak w polską gospodarkę, która w epoce gierkowskiej modernizacji silnie uzależniła się od dostaw surowców i komponentów zza żelaznej kurtyny. 

Dlatego, po ostatecznym zniesieniu stanu wojennego, co nastąpiło w lipcu 1983 r., Jaruzelski próbował przy pomocy kolejnych amnestii dla więźniów politycznych, złagodzić ich rygory. Udało mu się to stopniowo dopiero w drugiej połowie dekady, ale ogólny bilans "wojennej gospodarki" z lat 80. przedstawiał się dramatycznie.  

Spór o stan wojenny

Przez kilka kolejnych dekad Polaków mocno dzieliła ocena stanu wojennego. Wprawdzie odsetek jego zwolenników zmniejszał się powoli, ale przez długie lata było ich więcej niż przeciwników operacji Jaruzelskiego. 

W świetle wyników analiz CBOS, który zaczął badać stosunek Polaków do stanu wojennego jeszcze w l. 80., dopiero w 2021 r., czyli w czterdziestą rocznicę jego wprowadzenia, odsetek uważających jego wprowadzenie na niesłuszne (37 proc.), okazał się wyższy od skłonnych go usprawiedliwić (30 proc.).

A co z pokaźną resztą ankietowanych? Wybrali oni odpowiedź: "trudno powiedzieć". Odsetek tych ostatnich wzrósł w ostatnich latach najwyraźniej, co może prowadzić do smutnego wniosku, że dla wielu z nas nie ma to już znaczenia. Nie jest to dobra wiadomość dla wszystkich przeciwników rozstrzygania konfliktów społecznych przy użyciu siły.  

Antoni Dudek

Bodnar w "Graffiti" o Macierewiczu: Zespół przejął całą "ciężarówkę akt"/Polsat News/Polsat News
INTERIA.PL

Zobacz także