Ręce precz od Świąt!
Skoro ja nie lubię, to niech i inni nie lubią! Komercjalizacja świąt ma swoje wady. Ale czy nie większym problemem jest to, że co roku próbują je obrzydzić innym ci, którzy mają po prostu sami problem z socjalizacją? Prym wiodą w tym, niestety, dziennikarze.
Kilka dni temu. Popularna informacyjna stacja radiowa. Program o tym, gdzie uciec przed świętami, gdy nie chce się ich obchodzić jak inni. Może wyjechać? Wyjazd wskazany, ale ważne, żeby jechać tam, gdzie nie dopadnie nas przedświąteczny kicz. Szukamy więc bezświątecznych destynacji, by wśród tandety lśnić jak diament. Uwzględniając osiągi globalizacji i amerykańskiej kultury w promocji postaci świętego Mikołaja, może nie być wcale aż tak łatwo. W sumie nawet Antarktyda trochę się kojarzy, bo biała.
Wyrwać tradycję
Jakiś czas później kolejny program. Jak znaleźć chwilę odpoczynku w przedświątecznym rwetesie i histerii. W innym miejscu o niepracującej Wigilii. Ile przez nią stracimy? Komentatorzy narzekają na polityków ulegających presji leniwego pospólstwa. Zabrakło mi w tym wszystkim dość oczywistej refleksji, że przecież gdyby ludzie pracowali także w święta Bożego Narodzenia, Wielkanocy czy państwowe, to liczba przepracowanych przez Polaków godzin byłaby jeszcze większa. Dla tych, którzy wbrew wszelkim statystykom łączą to z wydajnością, ideał sięgnąłby zenitu.
No i jeszcze prasówka, czyli nieśmiertelny temat kłótni przy stole. Polacy, kiedy się spotykają, zwykle kłócą się o politykę. Jak światła, tolerancyjna, 40-letnia młodzież z wielkomiejskich blokowisk ma wytrzymać ze swoimi do bólu bogobojnymi krewnymi z Polski B? Oto stały "leitmotiv" kilku czasopism.
Święty Mikołaj to nie poseł
Ciekaw jestem, czy dziś, w pierwszy dzień świąt, kiedy spora część Polski ma okazję na jakiś odpoczynek, refleksję, rozmowę, spotkanie, te materiały są w jakimkolwiek stopniu aktualne. Czy są w stanie kogokolwiek przekonać, zmienić jego przekonania? Czy nie są tylko zapisem fobii i problemów tych, którzy je piszą? Także ideologicznych, bo nie oszukujmy się - za gadaniem o komercji, zmęczeniu, równowadze i innych sprawach bardzo często kryje się coś więcej. Szczególnie w przypadku mediów. Boże Narodzenie to święto chrześcijańskie, szczególnie mocno obchodzone w krajach katolickich.
Śmiem twierdzić, że na dnie tego wszystkiego często nie jest nawet ideologia, a czysta polityka. Tak jak była ona w awanturze o Jana Pawła II, do której doszło krótko przed wyborami. Na swój sposób mamy do czynienia z odwrotnością "dzielenia się jajeczkiem" z "Rozmów kontrolowanych". Tam miało ono służyć nieudolnej próbie adaptacji tradycji przez ludzi jej nieznających. Dziś byłaby to chyba raczej rolka wegańskiego sushi, by z tej tradycji jak najostentacyjniej się wyrwać.
Walka ze świętami ma jeszcze jedno podobieństwo do walki z papieżem Polakiem. Trafia w próżnię, a zarazem kusi nadinterpretacją prawicę. Z faktu, że dla kogoś Karol Wojtyła będzie najważniejszym autorytetem życia i że chodzi na pasterkę, nie wynika, iż zagłosuje na Kaczyńskiego lub Ziobrę. Mam wrażenie, że obie strony już nie mogą tego pojąć, stąd intensywność tej walki, która - nie oszukujmy się - zatruwa spokój Polaków chcących zgodnie z tradycją spędzić w spokoju czas.
Choinka z balkonu
Muszę stwierdzić, że na tym tle z rozrzewnieniem wspominam bohatera mojego minireportażyku, który pisałem jeszcze pod koniec lat 90. o tym, jak święta obchodzą "ostatni komuniści".
Jednym z bohaterów był starszy pan, który ubraną choinkę trzymał na balkonie. Gdy miały przyjść wnuki, wnosił ją do pokoju i odkurzał. Materializm historyczny, dialektyka, marksizm i leninizm swoją drogą, a zwykła radość w oczach dzieci - swoją. Troska o ludzi zwyciężała z troską o ludzkość. Jako młody złośliwiec wtedy się z niego nabijałem. Dziś myślę, że można by się od tego pana uczyć. Choć tylko w sprawie podejścia do wnuków.
Wiktor Świetlik
-----
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!