W obozie władzy toczą się bowiem przedwyborcze negocjacje, a naszpikowany dublerami i przejęty przez polityków sąd konstytucyjny jest jedną z ich aren. Cierpią na tym resztki autorytetu państwa, które autostradą gna w kierunku autokracji typu węgierskiego. "Szachrajstwo" rządzących Prof. Mirosław Wyrzykowski, prawnik, sędzia Trybunału w stanie spoczynku, wprost mówi o "szachrajstwie", by tym epitetem opisać dokonywany od ośmiu lat proces niszczenia państwa przy pomocy jego konstytucyjnych organów. Według niego obniżenie liczby sędziów niezbędnych do wydania orzeczenia byłoby jednoznaczne z kolejnym obniżeniem standardu konstytucyjnego, ponieważ w ten sposób władza może łatwo manipulować sędziowskim składem, choć i tak robi to przy pomocy politycznych nominacji. Uczony, który udzielił wywiadu TVN 24, zwrócił uwagę na to, że w Polsce nastąpił podział na prawdziwych prawników, którzy są wierni konstytucyjnym zasadom, i na absolwentów wydziałów prawa z dowolnymi tytułami, którzy działają wbrew regułom, ale za to w interesie politycznym obecnie rządzących. To cecha systemów, które oddalają się od demokracji. Klincz między ludźmi Kaczyńskiego i Ziobry Najnowsza inicjatywa PiS to fragment większej całości, na którą składają się sprzeczne z konstytucyjnym porządkiem decyzje sprzed lat, między innymi prezydenta Andrzeja Dudy, gdy odmówił przyjęcia przysięgi od trzech legalnie wybranych sędziów, a potem wprowadził do systemu nielegalnych dublerów. Tym bardziej obłudnie brzmią dziś argumenty, że chodzi o zlikwidowanie personalnego klinczu, który przeszkadza w odblokowaniu europejskich środków w ramach Krajowego Planu Odbudowy. Klincz między ludźmi Kaczyńskiego i Ziobry powstał z powodu działań władzy, a nie odwrotnie, i jest jednym z ważniejszych symboli tzw. reformy wymiaru sprawiedliwości, która okazała się jego destrukcją. Wiadomo też, że kolejne wykroczenie przeciw konstytucji nie przekona Brukseli, która w sprawie KPO czeka na zrealizowanie przyjętych przez rząd Mateusza Morawieckiego kamieni milowych. Wystarczy więc po prostu przywrócić praworządność - na co PiS nie ma wcale ochoty - by Unia uruchomiła pieniądze. Niech idą na wódkę? W tym kontekście dziwi mało pryncypialne podejście części opozycji, która przecież nie jest od tego, żeby relatywizować sprzeczne z zasadami działania władzy, ale postrzegać je w całej tragicznej jaskrawości. Poseł Krzysztof Gawkowski z Nowej Lewicy w programie Bogdana Rymanowskiego w Polsat News wprawdzie skrytykował wieloletnie działania PiS w sprawie Trybunału Konstytucyjnego, ale obecny stan rzeczy postrzega w kategoriach zwyczajnego konfliktu politycznego, który da się zamknąć przy kielichu. - Niech pan Morawiecki z panem Ziobrą idą na wódę, dobrą wódę. My im postawimy. Niech usiądą, wypiją, pogadają i zamkną ten konflikt - powiedział. Rzecz w tym, że takie trywializowanie działania władzy, która zmienia model ustrojowy Polski, pokazuje, że niektórzy aktorzy polskiej debaty tęsknią za komfortową pozycją politycznych oportunistów, jakby nie rozumieli, czym naprawdę powinna zajmować się opozycja. PiS, gdy był w opozycji, skutecznie odrobił tę lekcję. Nie o "wódę", na którą mają iść Morawiecki z Ziobrą, tu chodzi, bo żadna "wóda" nie ma dziś wpływu na politykę. Kaczyński doskonale zdaje sobie sprawę, że Suwerenna (Solidarna) Polska będzie musiała zdecydować, czy poprzeć pisowską nowelizację. Szef PiS, od którego zależy kształt list Zjednoczonej Prawicy, jest gotowy na każdy wariant, a odmowa Ziobry będzie oznaczać przesilenie. To przeciąganie liny skończy się z chwilą, gdy obaj politycy się dogadają albo rozejdą. To rządzący narzucają tematy Bez względu na losy pisowskiej nowelizacji i decyzji prezydenta Andrzeja Dudy w tej sprawie członkowie Trybunału Przyłębskiej dostali sygnał, że w razie trzeciej kadencji PiS posłuszeństwo będzie im się bardziej opłacało, niż bunt, ponieważ władza polityczna nie cofnie się przed niczym. I nawet jeśli dla PiS jest to tylko legislacyjny instrument negocjacyjny, rządzący przy okazji pokazują ciągle reaktywnej opozycji, że to oni narzucają tematy i są lepiej przygotowani do bezwzględnej walki o władzę. I że trzecia kadencja PiS będzie oznaczała domknięcie systemu. "Silny rząd rządzi krajem, silna opozycja rządzi rządem", powiada Alberto Moravia. W Polsce ten ideał wciąż jest tylko snem. I być może nim pozostanie.