Aby prawom autorskim stało się zadość: sformułowanie o orce wygłosił m.in. właściciel Salonu24 Sławomir Jastrzębowski, a sondaż przeprowadził "Super Express". Wg sondażu 66 procent indagowanych uznało, że dzięki obietnicom PiS wygra wybory, a z opinią tą zgodził się znany politolog Kazimierz Kik. Tu zastrzeżenie. O realnym zwycięstwie PiS można mówić tylko wtedy, jeśli partii tej uda się sformułować rząd po wyborach i utrzymać władzę, choćby i w koalicji. To, że będzie ona miała najwięcej miejsc w Sejmie i otrzyma najwięcej głosów jest oczywiste, ale nie ma większego znaczenia. A sondaże pod tym względem nie są wcale bardzo litościwe. Czas Gowinów? Niespełniony polityk i znany socjolog Marcin Palade konsekwentnie publikuje podsumowania najważniejszych sondaży i oblicza głosy "elektoratu zdecydowanego". Wynika z nich, że PiS może liczyć na około 35 procent głosów, a wskazywana na potencjalnego koalicjanta Konfederacja na około 10 procent. Koalicja Obywatelska ma według tego wyliczenia około 26 procent, sojusz PSL z Hołownią - 16 procent, a Lewica - 10 procent. Co to oznacza w praktyce? To, że od czasu tąpnięcia sondażowego PiS jesienią 2020 roku niewiele się zmieniło, a wynik, uwzględniając naszą ordynację sejmową idzie na remis w Sejmie i ponowne zwycięstwo opozycji w Senacie. Zadecydować może kilka głosów, kilku niewiernych posłów, koło sejmowe "jednak nawróconych" byłych PiS-owców, albo z kolei następców Jarosława Gowina, którzy nagle orzekną, że brzydzą się tym, czym byli jeszcze przed godziną. Polityka. Już nie sondaże, a intuicja połączona z doświadczeniem podpowiada mi jeszcze dwie rzeczy. Po pierwsze wynik Konfederacji z dużą dozą prawdopodobieństwa może być mocno przeszacowany lub chwilowy. Podobnie jak niewiarygodnie wysoki wydaje mi się wynik PSL i Polski 2050. Deklaracje nie zawsze pokrywają się z głosami, szczególnie w przypadku ugrupowań nowych i radyklanych. I jeszcze jedna sprawa, być może najważniejsza. Nie ma żadnej gwarancji, że Konfederacja nie wejdzie w koalicję z obecną opozycją, uwzględniając nawet Lewicę. Wystarczy, że obie formacje przedstawią odpowiednią narrację, Donald Tusk pobłogosławi, i zrozumie to nawet większość "Silnych Razem". Zabytki tak, ideologia nie Program 800 plus i inne zapowiedzi Jarosława Kaczyńskiego, z których najważniejsze wydają się odbudowa szkolnictwa technicznego (dlaczego jeszcze jej nie ma?) i duży program ochrony zabytków, szczególnie lokalnie (tu brawo, rosnący trend i często ostatni gwizdek) mają duże znaczenie. Konsolidują elektorat, być może przyciągają trochę elektoratu niezdecydowanego. Sądzę jednak, że o wyniku wyborów i możliwości rządzenia przez tę partię zadecydować może tylko zbliżenie się do połowy puli, a więc do około 40 procent. Wymaga to podpompowania wyniku wyborczego o kilka pkt proc. w stosunku do obecnych sondaży. Jest to możliwe, podobnie jak możliwe jest popełnienie kilku fundamentalnych błędów. Pierwszym z nich jest nadmierna wiara we własną "orkę" i hurraoptymizm. Kolejnym, ale najważniejszym skupienie na sprawach ekonomicznych, infrastrukturalnych, bezpieczeństwie, a nie kwestiach ideologicznych, walce z LGBT, rechrystianizacji szkoły i tym podobnych sprawach. PiS już raz za grzebanie przy aborcji (o sorry, przecież to nie był PiS, tylko zupełnie niezależny Trybunał Konstytucyjny) dostał po łapach. Trzecim - wygaszenie wewnętrznych sporów między kluczowymi środowiskami, których najzabawniejszym przejawem jest choćby to, że opozycyjne media zarabiają dziś krocie na rozprowadzaniu walk pomiędzy pisowskimi koteriami. Czwartym warunkiem jest ogromna doza szczęścia. Pewnym jest jednak, że weekendowa konwencja i jej obietnice temu szczęściu mogą sprzyjać.