Jest początek stycznia 2020 r. Względem Tomasza Grodzkiego pojawiają się oskarżenia o przyjmowanie łapówek w czasach, gdy był dyrektorem w szczecińskim szpitalu. W tym samym okresie robi się głośno o szefowej gabinetu marszałka, bo w sieci przeciwnicy PO komentują zdjęcia Daszczyk i 61-letniego polityka. W mediach społecznościowych pojawia się wiele fotografii: razem pozują w lekarskich kitlach lub uśmiechają się, stojąc na tle z flagi Unii Europejskiej. Po raz pierwszy Małgorzata Daszczyk trafia na czołówki gazet dwa tygodnie później. Ekipa TVP Info biegnie za marszałkiem Senatu i jego dyrektor, kiedy ci kierują się do limuzyny. Dziennikarze mediów publicznych próbują dopytywać senatora Platformy o domniemane łapówki. Podczas pościgu operator uderza kobietę w głowę. Media publiczne bagatelizują sprawę, ale Tomasz Grodzki nie kryje oburzenia i dowodzi, że sytuacja jest poważna. "Tomografia głowy, objawy wstrząśnienia mózgu, szok. Mogło się skończyć bardziej tragicznie. Powstrzymajmy tych szaleńców!!!" - pisze na Twitterze marszałek. Na szczęście pani dyrektor nic poważnego się nie stało. Dla naszej bohaterki to jednak nie koniec rozgłosu, bo jej nazwisko pojawia się m.in. w jednym z tekstów z początku stycznia 2022 r., kiedy w Interii opisujemy działania komisji, która badała doniesienia o mobbingu w Kancelarii Senatu. Jak to się ma do bliskiej współpracownicy Tomasza Grodzkiego? Małgorzata Daszczyk jest przyjaciółką byłej wiceszefowej Centrum Informacyjnego Senatu Anny Godzwon, którą pracownicy oskarżali o złe traktowanie. Kiedy z nami rozmawiali, wspominali też dyrektor gabinetu marszałka i jej wpływ na obsadę delegacji: - Wskazywały (z Godzwon - red.) nazwisko nielubianego pracownika i pytały, czy na pewno powinien lecieć. Na pytanie, dlaczego miałby być nieobecny albo co robi źle, nie było konkretnej odpowiedzi - opowiadał jeden z naszych rozmówców. Pierwsza dama Senatu Mówi jeden z polityków PO należących do kierownictwa partii: - O roli Małgorzaty Daszczyk dyskutuje się bardzo poważnie. Staje się bohaterem pierwszego planu, "pierwszą damą". Nie dlatego, że ktoś chciałby być na jej miejscu. Po prostu zaburzono hierarchię - usłyszała Interia.- W Kancelarii Senatu "stworzono królestwo pod nią". Nikt nie wie, po co jeździ na te wszystkie delegacje. Szef senackiego Biura Spraw Międzynarodowych, szef Kancelarii Senatu to oczywiście zrozumiałe. Ale pani od kalendarza? - zastanawia się nasz rozmówca. Jak mówią nasi informatorzy, duże zdziwienie wywołuje fakt, że Małgorzata Daszczyk towarzyszy Tomaszowi Grodzkiemu przy tak wielu okazjach, również podczas uroczystości państwowych. - Dwa lata temu marszałek miał złożyć kwiaty na Grobie Nieznanego Żołnierza z okazji państwowego Święta Konstytucji 3 Maja - wspomina jeden z senackich urzędników. - Razem z nim chciała to zrobić Małgorzata Daszczyk, ale jej grzecznie podziękowali. Trudno się dziwić, obchody organizował PiS, więc należało się tego spodziewać. Poza tym, jakby to wyglądało? - zastanawia się. Nasi rozmówcy wskazują, że Małgorzata Daszczyk czuje się bardzo pewnie. Ma również duży wpływ na decyzje polityczne marszałka. Politycy Platformy twierdzą nawet, że to ona i Godzwon wymyśliły słynne internetowe orędzie Grodzkiego, w którym zwrócił się do Ukraińców oraz oskarżył władze Polski o finansowanie reżimu Putina. - Ludzie z otoczenia zazwyczaj tworzą niewidzialne tło. Wiedzą, że trzeba podać chusteczkę higieniczną, kiedy świeci się czoło. Mają w ręku zapasową portmonetkę czy telefon. To cienie, które podążają za tobą i służą w trudnej sytuacji - tłumaczy nam jeden z działaczy zorientowanych w sprawie. - Z pewnością pani dyrektor ma bardzo duży wpływ na zachowania Tomasza Grodzkiego. Prosty przykład: w kampanii wyborczej, w ostatniej chwili, potrafiła zmieniać decyzje tego polityka. To dość niezwykłe w naszej branży - zdradza nam nasze źródło. Nabierają wody w usta Jak czytamy na stronie internetowej Senatu, do zakresu działania gabinetu marszałka należy "obsługa merytoryczno-organizacyjna działalności publicznej i państwowej marszałka i Prezydium Senatu oraz koordynacja współpracy marszałka i Prezydium Senatu z partnerami zewnętrznymi, w tym z Polonią i Polakami za granicą, samorządami terytorialnymi i organizacjami pozarządowymi". Jak sobie z tym radzi Małgorzata Daszczyk? Czy wymaga to wspólnych delegacji i spotkań z najważniejszymi politykami? Na spotkaniach, w których brała udział pani dyrektor, byli też senatorowie opozycji. Nie mają jednak za wiele do powiedzenia, kiedy pytamy ich o współpracę z Daszczyk. Albo nie chcą mówić wcale, albo odsyłają nas bezpośrednio do Tomasza Grodzkiego. - Proszę zapytać marszałka Senatu, co pani Daszczyk robi na takich spotkaniach - mówi Interii Kazimierz Ujazdowski z Centrum Dla Polski. Nieco bardziej rozmowny okazuje się senator Marek Borowski z PO, który broni Daszczyk: - Każdy ma swój styl pracy. Nic dziwnego się nie dzieje. Dyrektor gabinetu jest potrzebny (podczas spotkań z oficjelami - red.). Odnotowuje różne ustalenia, które wynikają w trakcie spotkania: propozycje, zadania i tak dalej - usłyszeliśmy. O opinię poprosiliśmy również byłych marszałków Senatu. Bogdan Borusewicz z PO był marszałkiem przez dekadę. Wciąż pozostaje w prezydium izby wyższej jako wicemarszałek. Podobnie jak szeregowi senatorowie nie chce jednak mówić bezpośrednio o Daszczyk. Jak twierdzi, nie współpracuje z panią dyrektor, a jedynie "widuje ją na korytarzach". Ma jednak swoje zdanie na temat zadań dyrektora biura gabinetu marszałka. Jak mówi, na pewno musi być dobrym organizatorem. - Marszałek musi być pewny, że wszystko jest w porządku, a dyrektor biura musi być osobą najbardziej zaufaną. Dlatego przeważnie przychodzi i odchodzi z marszałkiem - tłumaczy Borusewicz. - Tak było z moją panią dyrektor, Joanną Urban oraz z dyrektorem biura Stanisława Karczewskiego. Swoją dyrektor znałem od czasów działalności w podziemiu - podkreśla. Co ciekawe, chociaż Stanisław Karczewski z PiS nie szczędzi słów krytyki w stosunku do Tomasza Grodzkiego to... zgadza się z Borusewiczem. Jak mówi, dyrektor jego gabinetu Wioletta Więcławik pozostawała w cieniu. Kiedy pytamy go o Małgorzatę Daszczyk i jej współpracę z marszałkiem, odpowiada bez wahania: - Nikt nie postępował tak jak Grodzki. "Nie ukrywam, że jestem najbliższą współpracowniczką" Próbowaliśmy porozmawiać z dyrektor gabinetu marszałka. Chociaż w poniedziałek przed południem nie zastaliśmy jej w pracy, urzędniczki przekazały naszą prośbę o kontakt. Poproszono nas, aby wysłać swoje pytania drogą mailową. Interia chciała się dowiedzieć m.in. jak długo szefowa gabinetu współpracuje z Tomaszem Grodzkim, dlaczego pojawia się podczas oficjalnych spotkań i czy prawdą jest, że doradza marszałkowi w sprawach politycznych. Jak przekazała nam Małgorzata Daszczyk, pojawia się u boku najważniejszego z senatorów, bo wynika to z obowiązków dyrektora gabinetu: - Zgodnie z praktyką przyjętą w Kancelarii Senatu dyrektor gabinetu nie tylko nadzoruje ale też sam wykonuje zadania zarówno na miejscu jak i wszędzie gdzie marszałek Senatu przebywa, pełniąc swoje obowiązki - argumentuje nasza rozmówczyni. Kiedy zapytaliśmy ją o doradztwo w sprawach politycznych, wcale nie ukrywała swojej roli. - Nadzór nad obsługą merytoryczno-organizacyjną działalności publicznej i państwowej marszałka Senatu oraz nadzór nad obsługą działalności bieżącej marszałka Senatu obejmuje także kwestie bieżących spraw politycznych - przekazała Interii Daszczyk. Jak powiedziała nam szefowa gabinetu marszałka, z senatorem ze Szczecina współpracuje od 2014 r. Początkowo była jego asystentką w szpitalu Szczecin-Zdunowo. Rozmówcy Interii wskazują jednak, że współpraca Daszczyk z Grodzkim sięga kilku lat wcześniej, kiedy była zaangażowana w pracę dla Młodych Demokratów, czyli młodzieżówkę PO. Jeszcze z 2010 r. pamięta ją 36-letni Arkadiusz Marchewka z PO, który objął mandat poselski w 2015 r. Jak mówi, już od czasów studiów oboje współpracowali z Tomaszem Grodzkim. Przyszły marszałek był wówczas szefem klubu szczecińskich radnych z PO. - Pani dyrektor, jako wolontariuszka, angażowała się w tematy dotyczące spraw Szczecina - zdradza Marchewka. - Kiedy uzyskałem mandat poselski, a prof. Grodzki senatorski, Małgorzata została szefową biura senatorskiego przyszłego marszałka - dodaje. Tę wersję potwierdza Małgorzata Daszczyk. Jak mówi, jest absolwentką politologii i prawa. Przez pracę dla Kancelarii Senatu musiała zawiesić aplikację radcowską. - Moje doświadczenie, kompetencje oraz zaufanie, jakim darzy mnie prof. Tomasz Grodzki spowodowały, że po wyborze na funkcję Marszałka Senatu RP zaproponował mi stanowisko dyrektora swojego gabinetu - tłumaczy nasza rozmówczyni. - Nie ukrywam, że od wielu lat jestem najbliższą współpracowniczką Tomasza Grodzkiego. Współpracujemy ze sobą od tak dawna, że marszałek ma do mnie pełne zaufanie - twierdzi senacka dyrektor. Jakub Szczepański