Jordan Bardella to obecnie najgorętsze nazwisko we Francji, a być może i w Europie. W wieku zaledwie 28-lat poprowadził francuską skrajną prawicę do spektakularnego zwycięstwa w wyborach do Parlamentu Europejskiego i upokorzył obóz Emmanuela Macrona. Zjednoczenie Narodowe uzyskało ponad 31 proc. głosów - dwukrotnie więcej niż partia prezydencka. Młody polityk jest uważany za osobę bardzo bliską Marine Le Pen i bywa nazywany jej "cyborgiem". Polityk prawicy opowiada się m.in. za wprowadzeniem ściślejszej kontroli na granicach. Krytykuje unijną politykę klimatyczną. I chociaż nie jest przeciwko frexitowi, nie podoba mu się sposób działania UE. Francja. Wybory europejskie. Kim jest Jordan Bardella? A Bardella już wkrótce ma szansę na zostanie premierem, jeśli w przedterminowych wyborach jego ugrupowanie powtórzy sukces. Głosowanie odbędzie się 30 czerwca i 7 lipca, a Bardella będzie kandydatem na szefa rządu. Bo chociaż wciąż nieformalną liderką Zjednoczenia Narodowego jest Marine Le Pen, to właśnie Bardella - przewodniczący ugrupowania od 2022 r. - zdołał przekonać do siebie masy Francuzów, zwłaszcza z młodego pokolenia, którzy dotąd nie głosowali na radykalną prawicę. Ojciec sukcesu Zjednoczenia Narodowego urodził się w 1995 r., a dzieciństwo spędził w cieszących się złą sławą paryskich przedmieściach w Saint-Denis, na północ od Paryża. Jego rodzice są imigrantami z Włoch. Bardella do dziś wskazuje na swoje pochodzenie i związki z robotniczą dzielnicą, co ma podkreślać jego normalność w opozycji do oskarżanego o elitarność Emmanuela Macrona. - Podobnie jak wiele osób z tych dzielnic zetknąłem się z przemocą, a moja matka z trudem wiązała koniec z końcem - powiedział Bardella w kwietniowym wywiadzie dla francuskiej telewizji. Udana "dediabolizacja" skrajnej prawicy Do Zjednoczenia Narodowego Bardella przystąpił jako 16-latek, dla polityki porzucił studia na paryskiej Sorbonie, a już w wieku 23 lat został europosłem. Po kilku latach przejął pałeczkę od Marine Le Pen i tym samym został pierwszym w historii liderem ugrupowania, który nie jest członkiem klanu Le Penów. Zjednoczenie Narodowe, które do 2018 r. nosiło nazwę Front Narodowy, to partia założona przez Jean-Marie Le Pena, ojca Marine Le Pen. Przez długi czas córka próbowała się zdystansować od wizerunku ugrupowania, pozostawionego przez jej ojca. Aż w końcu zmiany w wizerunku ruszyły w 2017 r., po przegranych wyborach prezydenckich. Wielu uważało wówczas karierę Le Pen za zakończoną. Jednak, jak wskazuje w rozmowie z Interią Marek Ostrowski, wieloletni korespondent polskich mediów w Paryżu, autor książki "Francuski sen", dzięki strategii "dediabolizacji" powiększyła ona bazę wyborców i w 2022 r. w rywalizacji o Pałac Elizejski zmniejszyła stratę do Macrona. Pomogło postawienie na bliskie dla większości Francuzów tematy, jak obawa przed terroryzmem, przemocą, masową migracją oraz spadkiem siły nabywczej obywateli. W obliczu kryzysu energetycznego oraz inflacyjnego Francuzi w wielu badaniach wskazywali na silne obawy przed zbiednieniem. Francja. Koniec z wstydem ws. głosowania na radykalną prawicę Liczby nie kłamią. Ocieplanie wizerunku oraz poruszanie tematów ważnych dla "zwykłych Francuzów" przynosi efekty. Liczba osób, które głosują na Zjednoczenie Narodowe wzrosła w ostatnich latach we wszystkich grupach wiekowych, w różnych częściach kraju i we wszystkich klasach społecznych - zwrócił uwagę w poniedziałkowej rozmowie z dziennikiem "Le Figaro" politolog Jérôme Fourquet. Ekspert podkreśla, że wśród niższych klas społecznych partia osiągnęła niemal 50 proc. poparcia. Wśród klasy średniej i emerytów na Zjednoczenie Narodowe zagłosowało w ostatnich wyborach niemal 30 proc. osób, a w wyższych klasach społecznych już prawie 20 proc. Fourquet zaznaczył, że do wzrostu popularności Zjednoczenia Narodowego przyczynił się Bardella. "Ze względu na swoje imię i nazwisko, wskazujące na imigranckie korzenie oraz niższe warstwy społeczne, stał się symbolem udanej asymilacji i awansu społecznego" - stwierdził. Ma to stanowić modelowy przykład szans, jakie daje na rozwój francuska republika. Robi to wrażenie zwłaszcza na części młodych i przedstawicielach klasy średniej, którzy zmagają się z rosnącymi kosztami życia. Dziennik "Le Monde" twierdzi, że w tej pierwszej grupie Bardella jest traktowany niczym gwiazda. - Młodzi są rozczarowani elitami. Zarzucają im oderwanie się od problemów mas. Młodzi boją się biedy, tego, że nie osiągną statusu materialnego swoich rodziców - podkreśla Marek Ostrowski. Uśmiech Bardelli przyciąga w mediach społecznościowych Francuskie media zwracają uwagę na zdolności komunikacyjne lidera Zjednoczenia Narodowego. 28-latek swobodnie porusza się w social mediach, gdzie ma duże zasięgi. Na TikToku obserwuje go ponad półtora miliona osób, na Instagramie ponad 600 tys. Jego filmiki notują średnio po kilkaset tysięcy wyświetleń, a niektóre nawet po 2,3 miliony. Portal Politico napisał przed eurowyborami, że wizerunek 28-latka jest "opanowany do perfekcji". Podkreślono, że dzięki starannie wyćwiczonemu uśmiechowi, nienagannym garniturom zyskał wielu oddanych fanów. W lutym Pascal Humeau, ekspert zajmujący się niegdyś komunikacją w Zjednoczeniu Nardowym, przyznał, że 28-latek przeszedł intensywne szkolenie medialne, a niemal każdy jego ruch jest wyćwiczony. - Przez wiele miesięcy musieliśmy pracować, by osiągnąć efekt łatwości i entuzjazmu w komunikacji - powiedział w programie "Complément d’enquête" emitowanym we France 2. Humeau dodał, że nawet sposób, w jaki Bardella się uśmiecha i wita, to efekt żmudnego treningu. Krytycy zwracają przy tym uwagę, że polityk zbytnio dba o wizerunek i zaniedbuje obowiązki europosła. W kończącej się kadencji miał nie pojawiać się na większości debat w Brukseli i Strasburgu, a lewicowa europosłanka Manon Aubry nazwała go "europosłem widmo". Jordan Bardella kandydat na prezydenta? Strategia ta przynosi efekty. Bardella jest jedynym politykiem na liście 50 najbardziej popularnych Francuzów opublikowanej pod koniec roku przez tygodnik "Le Journal du dimanche". Marine Le Pen trzykrotnie bez sukcesu ubiegała się o prezydenturę we Francji. Po ostatniej porażce z Macronem podporządkowała wszystko, by w 2027 r. przeprowadzić się do Pałacu Elizejskiego. Jednak według France24 spekuluje się, że to jej 28-letni bliski współpracownik mógłby być lepszym kandydatem prawicy w wyścigu prezydenckim. Bo tak samo jak Macron w 2017 r., Bardella jest politykiem młodym, a dla wielu może być symbolem dynamiki. Francuzi są wrażliwi na nowe otwarcie a Bardella zaczyna dobrze się kojarzyć. - Jest zdecydowanie za wcześnie na takie spekulacje. Manewr z Bardellą, jako liderem, jest ukłonem w kierunku młodszego elektoratu, zagraniem wizerunkowym - zwraca uwagę Marek Ostrowski. I jak dodaje, "do wyborów prezydenckich w 2027 r. wiele może się wydarzyć. Dziś to nadal Marine Le Pen jest liderką francuskiej radykalnej prawicy". Rozmówca Interii podkreśla, że decyzja Macrona o rozwiązaniu parlamentu może być odczytywana jako test i próba mobilizacji wyborców już teraz. - Jak w 2002 r., gdy Jean-Marie Le Pen wszedł do II tury wyborów prezydenckich i ostatecznie przegrał zdecydowanie z Jacques'em Chirakiem. Francuzi w przeważającej większości zagłosowali przeciwko kandydatowi skrajnej prawicy - przypomina Marek Ostrowski. - Macron kalkuluje, że niedzielny sukces jest tylko żółtą kartką, i to w głosowaniu, do którego Francuzi nie przywiązują większej wagi - dodaje. Źródło: Le Figaro, Le Monde, Politico ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!